Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

39-latek postrzelił członków swojej rodziny, policjanta i sąsiadkę ZDJĘCIA

Marcin Kasprzyk, Barbara Musiałek
Fot. Marcin Kasprzyk
Mieszkańcy rybnickiej dzielnicy Boguszowice są zszokowani tym co stało się na osiedlu domków jednorodzinnych przy ul. Braci Nalazków. Ok. godziny 14. usłyszeli strzały. 39-letni desperat strzelał do żony teścia i teściowej. W domu były dzieci.

Mieszkańcy rybnickiej dzielnicy Boguszowice są zszokowani tym co stało się w sobotę na osiedlu domków jednorodzinnych przy ul. Braci Nalazków. Ok. godziny 14. usłyszeli strzały. 39-letni desperat strzelał do żony teścia i teściowej. W domu były dzieci.

- Policja Kazała nam wyjść z domów. Ale przecież tu na ulicy jesteśmy mniej bezpieczni niż w domach - mówiła jedna z mieszkanek okolicy z dzieckiem na ręku. Ok. 100 metrów od miejsca akcji zebrał się kilkudziesięcioosobowy tłum. Wszyscy gorączkowo dyskutowali na temat tego co stało się w ich dzielnicy.

- Do nas pukał policyjny snajper, mówił że ten wariat najpierw odkręcił kurek z gazem w domu, a dopiero potem się zabarykadował i strzelał - opowiadała jednak z kobiet.

- Ciekawe, czy zakręcili ten gaz, jeszcze całe osiedle wybuchnie.

- Wie pani co to za jeden strzelał? - pyta starszy mężczyzna.

- Nie my mieszkamy na osiedlu, a tu w domkach to sami bogacze. Ludziom to od tych pieniędzy w głowach się przewraca - odpowiedział ktoś w tłumie.

- Znowu o Boguszowicach będą źle mówi, że to dzielnica, gdzie tylko rozboje i bandyci.

Faktycznie w Rybniku boguszowickie osiedla nie mają dobrej opinii, ale osiedle domków jednorodzinnych przy ulicy Braci Nalazków powstało ok. 10 lat temu i dotąd było uznawane za bezpieczne i zamieszkałe przez bogatszych rybniczan. Gorszą opinię miały okoliczne osiedla bloków i kamienic.

Wszyscy zamilkli, gdy zobaczyli antyterrorystów, którzy wyprowadzają desperata do policyjnego samochodu.

- Mają go, zobaczcie, już go mają - mówili.

Wszystko zaczęło się około godziny 14. w domu przy ulicy ul. Braci Nalazków, kiedy to 39-letni mężczyzna w trakcie awantury rodzinnej postrzelił z broni ostrej członków swojej rodziny.

- W domu znajdowała się żona, teściowie, szwagier oraz dwoje dzieci mężczyzny. W pewnym momencie z mieszkania udało się uciec, a następnie wezwać pomoc, teściowi napastnika. Na miejsce natychmiast skierowany został najbliżej znajdujący się patrol policji. Ale w momencie, kiedy funkcjonariusze podjechali radiowozem pod budynek, zostali ostrzelani. Jeden policjant został ranny w nogę - relacjonuje podinspektor Andrzej Gąska, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Dodaje, że policjanci również użyli broni, raniąc napastnika w nogę. Ten wycofał się do domu. W międzyczasie trójce rannych domowników udało się opuścić mieszkanie, ale szaleniec zabarykadował się na pierwszym piętrze budynku razem z dwójką dzieci. Stamtąd ostrzelał przybyły na miejsce ambulans pogotowia ratunkowego i zaparkowany przed domem radiowóz policyjny. Mężczyzna trafił swoją sąsiadkę, która schowała się za radiowozem. Szła akurat po koc, by pomóc rannej żonie 39-latka i dostała w głowę oraz w plecy. Na miejsce wezwano antyterrorystów z komendy wojewódzkiej oraz policyjnych negocjatorów. - W momencie kiedy antyterroryści przyjechali pod budynek, mężczyzna wraz z dzieckiem akurat wyszedł przed dom. Antyterroryści wykorzystali ten moment i napastnik został obezwładniony bez potrzeby użycia broni - mówi Andrzej Gąska.

39-latek po opatrzeniu przez ekipę pogotowia ratunkowego trafił do rybnickiej komendy, gdzie policjanci badają, co spowodowało u niego tak agresywne zachowanie. - Wiemy, że mężczyzna znajdował się pod wpływem alkoholu. Nie był wcześniej notowany. Mamy natomiast informacje ze miał problemy finansowe. I być może to, plus alkohol, mogło być przyczyną, takiego a nie innego zachowania - dodaje Gąska.

Policjanci ustalili, że mężczyzna posiadał kilka sztuk broni. Nie miał na nią pozwolenia. Pirotechnicy znaleźli też kilka sztuk zapalników górniczych.

Obecnie w szpitalu przebywają członkowie rodziny desperata. - W najcięższym stanie jest trzydziestoparoletnia, postrzelona w klatkę piersiową kobieta - żona strzelającego do rodziny mężczyzny. Na razie udało się nam opanować sytuację, ale czas pokaże, co będzie dalej. Chłopiec z postrzeloną żuchwą został przewieziony na chirurgię szczękowa do Katowic, zaś trzy pozostałe osoby z pomniejszymi obrażeniami, leżą na oddziałach chirurgii ortopedii. Są pod opieką psychologów - mówi Piotr Czang, koordynator akcji ratowniczej z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto