Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Awantura o składowisko chemikaliów w Kielcach. Kandydaci atakują, prezydent odpowiada

MAT
Kiedy z działki przy ulicy Krakowskiej w Kielcach znikną trujące odpady chemiczne? Ich utylizacja może kosztować dwa miliony złotych. Kandydaci na radnych obawiają się, że za utylizację zapłacą mieszkańcy. Prezydent jednak uspokaja.

Przypomnijmy, że awantura o składowisko trujących odpadów na działce należącej do firmy Agroma trwa od kilku dobrych miesięcy. Urząd Miasta w Kielcach już kilka razy wzywał właściciela firmy, która składuje szkodliwe chemikalia do usunięcia odpadów, ale bezskutecznie. Sprawa jest poważna, bo badania Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach już wcześniej wykazały zagrożenie dla środowiska i skażoną glebę.

Właścicielem firmy, która dzierżawi teren od Agromy jest były wójt podkieleckiej gminy Piekoszów. We wtorek 16 października na placu przed składowiskiem konferencję prasową zorganizowali kandydaci na radnych Kielc z komitetu Projekt Świętokrzyskie Bogdana Wenty, Maciej Bursztein i Dariusz Gacek. Mówili oni o skandalu i układach, które miały doprowadzić do tak niebezpiecznej sytuacji z odpadami. - Wszyscy wiedzą, że właściciel firmy jest dobrym znajomym prezydenta Wojciecha Lubawskiego. Podejrzewamy że wszedł kiedyś do urzędu jak do siebie, poprosił o pozwolenie na składowanie tych odpadów i je otrzymał. W 2010 roku był wspierany przez Wojciecha Lubawskiego, gdy kandydował na wójta gminy Piekoszów, więc wszyscy wiedzą, że się znają. My na takie zasady się nie zgadzamy. Kielce mają być miastem prawa - mówi Maciej Bursztein, kandydat na radnego z listy Projekt Świętokrzyskie Bogdana Wenty.

Wojciech Lubawski zdecydowanie odpiera te zarzuty. - Na terenie Kielc jest wydanych 260 zezwoleń. Nikt nigdy nie przychodzi do mnie do gabinetu, tylko jest do tego specjalna procedura w Urzędzie Miasta. Rzeczywiście wspierałem kiedyś Tadeusza Dąbrowę w wyborach, ale od tamtego czasu miał on postawionych ponad 20 zarzutów prokuratorskich. Nikt o zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie, że może on być moim kolegą. Moi rywale przed wyborami szukają sensacji - mówi prezydent Kielc.

Bursztein dziwił się też, jak urzędnicy mogli wydać zgodę na składowanie takich odpadów. - Została wydana z nadużyciem prawa. Kilkanaście metrów dalej za składowiskiem są ujęcia wody. A urzędnicy wydają pozwolenie na składowanie ponad 600 różnych rodzajów chemikaliów - dodawał Burstein.

O tym, że został popełniony błąd podczas wydania pozwolenia przyznaje Ryszard Muciek, dyrektor Wydziału Usług Komunalnych i Zarządzania Środowiskiem w Urzędzie Miasta w Kielcach.

- Gdyby było 50 metrów dalej, wszystko byłoby całkowicie legalnie. Nic by to jednak nie zmieniało. Nie zachowano jednak wszystkich ograniczeń, jakie nakłada na ten obszar rozporządzenie Rejonowego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie. Domyślam się, że pozwolenie zostało wydane z powodu błędu pracownika - mówi Ryszard Muciek.

Dodaje też, że dziś ma zostać wydana decyzja cofająca właścicielowi firmy zgodę na składowanie odpadów. Wtedy miasto rozpocznie na swój koszt utylizację odpadów. Potem kosztami obarczy właściciela firmy.

Prezydent Wojciech Lubawski mówi, że koszt takiej operacji może wynieść nawet 2 miliony złotych. - Nie ma obaw, że zapłacą za to mieszkańcy. Mamy na ten cel pieniądze. Potem będziemy chcieli je odzyskać od właściciela firmy. Nie oglądamy się na pieniądze, bo inaczej te odpady stałyby tam przez rok i różne rzeczy mogłyby się z nimi dziać - dodaje prezydent Kielc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto