Wśród nich są także dwie reprezentantki Żywiecczyzny. To pochodzące z Czernichowa siostry Justyna Pszczółka oraz Dorota Habdas.
Skąd pomysł na wzięcie udziału w programie? Komu zawdzięczają talent do robienia ciast? Czym jest dla nich pieczenie? I co o tym wszystkim sądzi ich mama? Siostry, które od siedmiu lat prowadzą wspólnie blog „Domowe Wypieki u Justyny i Doroty”, odkrywają swój świat przed Czytelnikami Dziennika Zachodniego.
- Obie płakałyśmy do telefonu - wspomina Dorota Habdas moment, kiedy dowiedziała się, że wspólnie z siostrą została wybrana spośród kilkuset kandydatów i weźmie udział w programie.
- To dla nas ogromne wyróżnienie i niesamowita sprawa, że ktoś docenił nasze umiejętności! Każdy odcinek, każda minuta spędzona na planie, to dla nas ogromne doświadczenie, które na pewno przyda się w przyszłości- dodaje Justyna Pszczółka.
Obie w kuchni kręciły się odkąd pamiętają. Piec nauczyły je - jak podkreślają zgodnie - mama i babcia. To właśnie je najbardziej lubiły zaskakiwać. Na przykład pączkami czy drożdżówkami, które jako pierwsze zrobiły samodzielnie. Z czasem nie tylko te przysmaki wychodziły im tak dobrze, że to one przygotowywały ciasto na rodzinne uroczystości czy niedzielę, bo w rodzinnym domu ciasto (absolutnie nie może być kupione) jest wówczas punktem obowiązkowym.
- Babcia w grudniu zmarła - wspomina Dorota Habdas. - Wtedy dostałyśmy zeszyt z jej przepisami, przeglądając go, powiedziałam sobie: jeszcze będziesz ze mnie dumna! - opowiada Dorota Habdas, która dodaje, że kiedy w programie coś jej nie wychodziło, to wówczas prosiła babcię o pomoc i… problem znikał.
Chociaż obie siostry są absolwentkami Uniwersytetu Ekonomicznego, a na co dzień zawodowo zajmują się fotografią, to nie wyobrażają sobie życie bez pieczenia. Dzięki blogowi mogą łączyć obie pasje.
- Dla mnie to jest forma relaksu! Niektórzy idą na spacer, czy leżą przed telewizorem, a ja wystarczy, że włączę piekarnik i już jest super. Fascynuje mnie to, że z płynnego składnika może powstać piękne ciasto. Dla mnie jest to w pewnym sensie sztuka - mówi Dorota Habdas, która wspólny czas z siostrą, kiedy spotykają się w rodzinnym domu, najbardziej lubi spędzać właśnie w kuchni. Śmiejąc się zastrzega, że nie piecze często, bo tylko… trzy razy w tygodniu. Najchętniej różnego rodzaju serniki (ulubionym jest sernik latte). - Pieczenie jest dla mnie niemal wszystkim. Wiem, że to brzmi górnolotnie, ale w każdym momencie mojego życia gdzieś te wypieki się przewijają - dodaje Justyna Pszczółka.
Co dał im udział w programie? - To jest takie doświadczenie, którego nie można nabyć nigdzie i wiedza, której nie wyniesie się z żadnych książek - mówi Dorota Habdas. - To także okazja do poznania wyjątkowych ludzi, uczestników, jurorów. Mogę spokojnie powiedzieć, że dzięki „Bake Off - Ale Ciacho!” spełniło się jedno z moich marzeń - dodaje Justyna Pszczółka. Jesteśmy przekładem na to, że warto wierzyć w marzenia i je spełniać, bo nie ma rzeczy niemożliwych - dodaje siostra.
Z udziału sióstr w programie dumnie są najbliżsi, a także mieszkańcy Czernichowa. - Oboje z mężem mieliśmy w oczach łzy, bo to ogromne przeżycie patrząc, jak dzieci dążą do tego, co lubią - wspomina pierwszy odcinek programu Bernadetta Pszczółka, mama sióstr. - Telefon odbierałam, jakbym to ja byłam celebrytką, na ulicy nie brakuje osób, które gratulują - mówi z uśmiechem.
Kolejny odcinek programu „Bake Off - Ale Ciacho!” w poniedziałek o godz. 21.45.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?