Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bóg cały czas zatrzymuje ten świat [Rozmowa MM]

Piotr Kalsztyn
Piotr Kalsztyn
Z księdzem Rafałem Kacą rozmawiamy o Świętach, komercji i ...
Z księdzem Rafałem Kacą rozmawiamy o Świętach, komercji i ... Piotr Kalsztyn
Z ks. Rafałem Kacą rozmawiamy o Świętach, komercji i ateistach.

Ksiądz Rafał Kaca jest wikariuszem w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Katowicach.

Piotr Kalsztyn: Na jednym z blogów przeczytałem opinie, że Święta są przede wszystkim dla dzieci, aby miały wspaniale wspomnienia, tak jak większość z nas ma teraz.

Ksiądz Rafał Kaca: Lepiej  pamiętamy Święta z dzieciństwa, bo mamy wtedy dużo mniej obowiązków. Jako dorośli jesteśmy zabiegani, mamy mnóstwo spraw na głowie. Czasem ktoś się zapyta „po co to robię” i często od żony może usłyszeć, że „dla dzieci”.  Ze swojego dzieciństwa pamiętam na Święta smak pomarańczy, choinkę obłożoną watą, przy której nie można było biegać, trzeba było być ostrożnym. To jest coś, co w pamięci zapadało i możliwe, że ten bloger też miał w pamięci właśnie tę magiczna oprawę.

Gdy jesteśmy dorośli najbardziej trzeba obawiać się rutyny. Gdy ona wchodzi, to nie ma żadnych przeżyć. Kolejny raz usiąść do wieczerzy, przełamać się opłatkiem, kolejny raz udać się na Pasterkę i wysłuchać Listu, kazania, zobaczyć szopkę. Kościół w ostatnich latach, gdzie jest mowa o nowej ewangelizacji, mówi że właśnie nie kolejny raz, żeby przeżyć coś na nowo. Chociaż małą rzecz należy zmienić, zamiast tradycyjnej babki kupić babkę ze Szwajcarii, taka mała nowość. Jeśli zmienimy coś małego dla siebie to Święta nabiorą nowego kolorytu. Tak samo w sferze duchowej, może w tym roku z większym zaangażowaniem przygotuję się do spowiedzi albo wezmę ze sobą skarbczyk i zaśpiewam wszystkie zwrotki kolędy na Pasterce, a nie tylko tę pierwszą, najbardziej znaną.

Gdy byliśmy dziećmi chyba też dłużej przygotowywaliśmy się do Bożego Narodzenia, chodziliśmy na Roraty z lampionami, czym zastąpić to w dorosłym życiu?

Też Roratami! W naszej parafii są Roraty dla dzieci i dorosłych, pierwsze 5 minut kazania to scenka rodzajowa dla najmłodszych, a kolejne kilka minut jest dla dorosłych. Dorośli dostają codziennie fragment Pisma Świętego i komentarz do niego z katechizmu i to jest ich dzienniczek, z pewną intencją na dany dzień, jak go przeżyć. Może to błąd nas księży, że Roraty są nastawione na dzieci, bo Msza Święta Roratnia to ma być czas zatrzymania się i pomyślenia nad sobą dla wszystkich. Adwent to czas czynienia większego dobra, niekoniecznie postanowień, ale dobrego ducha.

Zatem przeżywanie Adwentu i Wielkiego Postu przebiega inaczej?

Wielki Post jest czasem ćwiczenia siebie w pokorze, czasem rezygnacji. Przyciskamy pasa, rezygnujemy z czegoś dobrego na rzecz poprawy swojej postawy, zmiany sposobu myślenia. Łączymy się z Chrystusem, który dla nas 40 dni pościł przygotowując się do głoszenia Ewangelii. Adwent w całej swojej istocie to radosny czas oczekiwania. Wywodzi się z dwóch tradycji w Kościele: rzymskiej – pokutnej, stąd mamy fioletowy kolor szat liturgicznych i hiszpańskiej – bardziej radosnej, w której cieszymy się, że Chrystus zaraz przyjdzie na świat. Hiszpanie w pierwszych czasach, gdy dotarło tam Chrześcijaństwo, odczytali Adwent jako czas w którym robią o jeden uczynek dobry więcej, wychodzą ponad normę. Rodzi się przez to pewna różnica między postem, a Adwentem. Poprosiłem dzieci, żeby na niedzielne Msze Święte przynosiły karteczki z wypisanymi dobrymi uczynkami, które zrobiły ponad normę. Potem z tych karteczek zrobimy żłóbek, bo Pan Jezus przychodzi na te dobre uczynki.

Można pójść tym tropem i stwierdzić, że Boże Narodzenie jest bardziej radosne niż Wielkanoc.

Dla większości ludzi na pewno Święta Narodzenia Pańskiego są dużo piękniejsze. Jest wspaniała oprawa, czuć tzw. „świąteczny klimat”, nawet ten śnieg sprawia, że bardziej się może nam Boże Narodzenie podobać. To też jest kontekst kulturowy, podczas Bożego Narodzenia bardzo ważna jest u nas rodzina, ta tradycja jest bardzo zakorzeniona. Święta Wielkanocne są bardziej radosne ze względu na fakt zbawienia, Chrystus pokonał śmierć, szatana i zmartwychwstał. Tylko, że bez wcielenia, bez „a oto słowo stało się ciałem”, tego zbawienia by nie było. Nie stawiam tych świąt na równi, ale fakt wcielenia jest tak samo istotny w ekonomii zbawienia, jak zmartwychwstania.

Wracając do Bożego Narodzenia, co jest w tym czasie najważniejsze? Modlitwa, rodzinna atmosfera, a może wewnętrzna przemiana?

Wszystkie te rzeczy. Zaczynam od przemiany siebie, dzięki temu moja rodzina się przemienia, a tę przemianę mam osadzoną w Bogu. Dzisiaj wiele rodzin mówi, że są pokłócone i może dlatego należy zacząć od zmiany siebie i swojej relacji z Bogiem, który dla mnie  stał się człowiekiem, który też cierpiał, kaszlał i radował się. Spotykam się z takim Bogiem i jego człowieczeństwem, ale on pokazuje mi, że nie mogę się zatrzymać i trzeba iść dalej. Dlatego za parę miesięcy będziemy świętować zmartwychwstanie. Nie szukajmy winy w drugiej osobie, ani też w sobie, lepiej zastanówmy się, co możemy zrobić dobrego. Znowu wracamy do istoty Adwentu.

Karpia i prezenty możemy więc odłożyć gdzieś na bok.

Nie, nie odkładajmy. U nas w domu Dzieciątko przynosi prezenty więc element religijny jest zachowany. Dzieciątko rodziło się wśród prezentów, to często są drobiazgi, ale ja bym tego nie ogałacał. Niektórzy uwielbiają dawać prezenty i warto to zrobić też dla nich.

Mam wrażenie, że po 20 latach odkąd mamy w Polsce kapitalizm, Polacy mają już dość komercji podczas Świąt. Coraz częściej słyszę, narzekania na to, że choinka gdzieś pojawia się już w listopadzie albo, że czerwony Mikołaj nie jest prawdziwy, powinien być Biskup.

Rośnie nasza świadomość. Kiedyś pomarańcze były tylko na Święta, a teraz możemy je mieć w każdej chwili dnia i nocy. Widzimy, że znikły ze sklepów znicze i się pojawiły bombki, znikną bombki pojawią się na chwilę serduszka na Walentynki, a potem jajka na Wielkanoc. Nie ma przez to tego oczekiwania. Kiedyś stało się w kolejkach, gdy babcia kupiła coś lepszego to odkładała to na Święta, teraz już tego nie ma i zaczynamy za tym tęsknić, za tą wyjątkowością. Marketing pokazał nam, że wszystko można mieć, a my trochę zatęskniliśmy za ekskluzywnością Świąt.

Żyjemy w dobie Internetu, w każdej chwili możemy skontaktować się ze znajomymi, może brakuje nam tego najbliższego kontaktu i dlatego tak bardzo czekamy na Boże Narodzenie?

Mnie to cieszy, chodząc po kolędzie i rozmawiając z ludźmi bardzo często słyszę, że nie ma się czasu. Często ludzie pracują na dwóch etatach i nie dają rady tak często ze sobą porozmawiać jakby chcieli. Przychodzą Święta i wszystko wyhamowuje, chociaż na dwa dni, znajduje się czas i większość osób właśnie na to czeka.

Na koniec zapytam jeszcze o Święta u ateistów. Nie wierzą w Boga, a jednak Wigilia jest dla wielu z nich bardzo ważna, też czekają.

Na pewno atmosfera na to wpływa. Ateiści mają w sobie nutkę zadumy, jeśli doszli do wniosku, że nie wierzą, to znaczy, że przynajmniej na chwilę zatrzymali się nad Tajemnicą i zastanowili się nad nią. Ilu jest Chrześcijan, którzy dokonali głębokiego namysłu nad swoją wiarą? Podczas Świąt rodzi się pytanie, co ja w nie wniosę, w relację między bliskimi. Jeżeli ateista zaduma się podczas Świąt, zobaczy że ulice są puste, to może pomyśli, że „ich Bóg” cały czas zatrzymuje ten świat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto