Gdyby Tomasz Adamek wziął sobie do serca słowa Ukraińca, powinien albo wrócić do wagi juniorciężkiej, albo zakończyć karierę. Na szczęście nie musi robić ani jednego, ani drugiego. Nasz bokser na pewno odpocznie do końca roku, pomyśli, a raczej poradzi się Ziggy'ego Rozalskiego, jak zainwestować zarobione we Wrocławiu miliony, ale może też spokojnie planować już kolejne walki. Bo mimo porażki wciąż jest w grze. Ba, sukces finansowy, jaki odniosła wrocławska gala, pozwala mu myśleć nawet o kolejnej walce o mistrzostwo świata!
Z Kliczkami Tomek wprawdzie nie ma szans, ale w dzisiejszym boksie mistrzów jest wielu. Także w wadze ciężkiej. Wprawdzie bracia mają wszystkie pasy, jednak federacja WBA, zaraz po tym, jak Władimir pobił Davida Haye'a, zrobiła młodszego z Kliczków superczempionem swojej organizacji, a tytuł wywalczył Aleksander Powietkin.
Wprawdzie Rosjanin marzy o starciu z jednym z braci, był już zresztą dwa razy oficjalnym pretendentem do walki z Władimirem, ale po tym, co stało się we Wrocławiu, obóz Powietkina dwa razy się zastanowi, czy nie lepiej na razie nie bić się z Kliczkami, a wybrać właśnie Adamka.
Nie tylko dlatego, że styl, w jakim Witalij rozprawił się z Tomkiem, utwierdza cały bokserski świat, że Ukraińcy są poza zasięgiem wszystkich innych. Ważne jest także to, że mimo porażki Adamek i jego ludzie mogą sami rozdawać karty w bokserskim biznesie. Wyprzedany w dwa tygodnie stadion na 40 tys. widzów i rewelacyjna sprzedaż pay-per-view (może nawet ponad 200 tys. wpłat po 40 zł) sprawia, że Polska stała się dość niespodziewanie miejscem, gdzie można zgromadzić wielki, idący w miliony euro budżet na imprezę bokserską. A jak jest budżet, to chętnych do walki z Polakiem nie zabraknie.
Oczywiście z byle kim Tomasz Adamek nie może walczyć. Scenariusz ze stadionem i pay-per-view wymagają, by "Góral" znów się bił o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Ale właśnie taki pas posiada wspomniany Powietkin. On boksuje w Niemczech, ma niemieckiego promotora, więc tym bardziej można powtórzyć manewr z walki z Kliczką. Sprzedać walkę za naszą zachodnią granicą jednej z tamtejszych telewizji otwartych (oczywiście nie za tak wielkie pieniądze, ale i tak robiące wrażenie), a w Polsce znów żądać pieniędzy za prawo do oglądania pojedynku (też nie tak dużych). Stadion (może ciut mniejszy, np. Legii) też bez kłopotu się zapełni. Słowem, kilka milionów euro znów można na tym wyciągnąć, a taką kasą nie pogardzi nikt, także ambitny Rosjanin.
No i jeszcze jedno. Po dotkliwej porażce z Kliczką taki Powietkin czy ewentualnie David Haye zapewne uznają, że Adamek aż tak groźny nie jest, a gwarantuje niezłe pieniądze.
"Teraz najprawdopodobniejszy scenariusz jest taki, że Adamek wróci i pobije wszystkich pozostałych ciężkich na świecie" - napisał wczoraj Michael Rosenthal z "The Ring", uważanego za biblię zawodowego boksu.
A z biblią, jak wiadomo, trzeba się zgadzać.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?