Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czerwona kartka

Redakcja
Jest symbolem protestu przeciwko projektowi ustawy o ochronie praw zwierząt. Akcja gromadzi już tysiące ludzi mówiących: STOP cierpieniu!

Skrzykują się w internecie, podpisują petycje, wychodzą na ulice... Protestują, jak mogą, a mogą wiele, bo kampania społeczna (choć przez żadną partię nie jest sterowana, gromadzi ludzi w każdym wieku i przekształca się w ruch obywatelski) - rozwija się zdumiewająco szybko. Hasło jest proste: "Czerwona kartka dla ustawy o ochronie zwierząt doświadczalnych." Na transparentach i czerwonych kartkach mają wypisane hasła: "Stop wiwisekcji", "Laboratorium to nie obóz koncentracyjny", ,,Nauka - TAK, dręczenie - NIE". Skąd takie poruszenie, skąd sprzeciw, skoro projekt ustawy ma w założeniu i tytule słowo ,,ochrona"?

Co mówi ustawodawca?
Po pierwsze to, że projekt ustawy służy wyłącznie dobru zwierząt laboratoryjnych. I w preambule uzasadnia to tak: "Główna idea, jaka przyświeca wdrożeniu nowego projektu, to zmniejszenie cierpienia zwierząt laboratoryjnych poprzez ograniczenie liczby prowadzonych badań naukowych, uniemożliwiając realizację tych, które można uznać za zbędne lub nieuzasadnione. Dodatkowo ma zostać położony większy nacisk na korzystanie z metod alternatywnych lub ograniczających ból i cierpienie zwierzęcia. Projekt ustawy to także implementacja do polskiego prawa zapisów dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady. (...) Ustawa wpłynie na pracę 164 jednostek doświadczalnych mających uprawnienia do prowadzenia doświadczeń na zwierzętach w Polsce oraz na los ok. 220-280 tys. zwierząt, które są wykorzystywane do badań każdego roku". Propozycja zmian w ustawie została przygotowana przez dwa ministerstwa - Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a także Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Po takim wstępie, jak ten zacytowany, nie ma się czego czepiać. Dlaczego więc ludzie protestują? Bo...

Diabeł tkwi w szczegółach!
"Ustawa o ochronie praw zwierząt, zamiast je chronić ma na celu zabójstwo w męczarniach" - pisze na blogu Beta, aktywistka kampanii "Czerwona kartka". I uzasadnia: ustawa dopuszcza m.in. możliwość prowadzenia eksperymentów na zwierzętach w szkołach ponadgimnazjalnych; prowadzenia doświadczeń na zwierzętach bezdomnych, dzikich oraz naczelnych - na podstawie pozytywnej decyzji komisji etycznej; możliwość wykonywania zabiegów uniemożliwiających zwierzętom doświadczalnym wydawanie głosu w czasie bolesnych procedur (przecinają im struny głosowe); możliwość ponownego wykonania eksperymentu na skrzywdzonych zwierzętach. - Chcemy, żeby o sprawie dowiedziało się jak najwięcej osób. Znakiem rozpoznawalnym jest przekreślona czerwona kartka. Chcemy, żeby ten znak był umieszczony, gdzie tylko można. Możecie włożyć karteczki za wycieraczki samochodów, porozwieszać je na słupach ogłoszeniowych, zrobić sobie selfie i wysłać znajomym, dać na portale społecznościowe - zachęca Beata. Wielu naukowców i artystów też wspiera akcję.

To cofanie się w rozwoju?
Podczas demonstracji aktorka Magdalena Popławska mówiła: "Wykorzystujemy zwierzęta codziennie i bezwzględnie. Nie możemy pozwolić na taki regres jak ustawa, która narusza dawno już przyjęte normy. To jak cofanie się w rozwoju". A profesor Dorota Simonides dodała: "Jest mi wstyd za moich kolegów naukowców, że są tacy bezduszni. Te badania to bezsensowne znęcanie się nad zwierzętami".

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto