Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Panie Boże, nie bierz mnie jeszcze z tego świata... - Erwin Sówka

Justyna Przybytek
Erwin Sówka na balkonie mieszkania w Zawodziu
Erwin Sówka na balkonie mieszkania w Zawodziu Arkadiusz Gola
Gdy maluje Nikisz, poprawia Zillmanów i marzy o Katowicach porośniętych bluszczem. Erwin Sówka, emerytowany górnik i malarz intuicyjny, jedyny żyjący przedstawiciel Grupy Janowskiej, którego obrazy pokazywane były w galeriach na całym świecie, a znawcy sztuki płodzą na temat jego malarstwa kolejne elaboraty, ma 75 lat i, jak twierdzi, jeszcze dużo do namalowania.

Sam dokładnie nie wie, ile obrazów namalował. Twierdzi, że 500. Prawdą jest, że znacznie więcej, sporo jednak rozdał, a część nie wróciło do niego z różnych wystaw. Maluje od kiedy pamięta, a malowania ani rysunku nigdy się nie uczył. Za to pół życia spędził jako górnik w kopalni "Wieczorek". Erwin Sówka, jedyny żyjący przedstawiciel Grupy Janowskiej, którego obrazy pokazywane były w galeriach na całym świecie, a znawcy sztuki płodzą na temat jego malarstwa kolejne elaboraty, ma 75 lat i, jak twierdzi, jeszcze dużo do namalowania.

- Tak czasem mówię: panie Boże, nie bierz mnie jeszcze z tego świata. Mam nadzieję, że posłucha - mówi jak zwykle żartobliwie emerytowany górnik i malarz intuicyjny. Sówka wraz z żoną mieszka na ostatnim piętrze wieżowca w katowickim Zawodziu. W Zawodziu, które, jak twierdzi uwielbia i które wielokrotnie trafia na jego płótna. Zresztą zazwyczaj w towarzystwie gołych bab - tak o malowanych przez siebie kobietach mówi pan Erwin.

Czytaj także: Celebryci kochają śląskie. Ale dlaczego?

Odwiedziliśmy go, żeby zapytać, co w tym Zawodziu takiego jest, że obok Nikiszowca właśnie tą dzielnicę przenosi na swoje płótna najczęściej. Pan Erwin prowadzi nas na balkon i pokazuje widok za oknem. - Jest najpiękniejsze - mówi. - Mamy stąd połączenia na cały świat - żartuje. - Wszędzie blisko, i do centrum, i na ogródek w Janowie - dodaje już poważnie. Za oknem widok znajomy: te same bloki, wieżowce i domy co na płótnach pana Erwina. - Patrzę przez okno i maluję - przyznaje malarz. I jeszcze Nikiszowiec, który zna jak własną kieszeń.

- Nikisz buduję na obrazach taki, jaki chcę, czasem od nowa, czasem poprawiam Zillmanów - śmieje się. - Przeinaczam go tak, żeby pasował do moich kobiet. Bo kobiety i kobiece ciało pasują do tej architektury, dobrze się z nią komponują. W samym Nikiszu jest coś kobiecego, opiekuńczego. Choć sam jako taki mi się nie podoba, ulice jednakowe i ludzie się pozmieniali - mówi.

Erwin Sówka urodził się w Katowicach i mieszka w nich, z wyłączeniem wojny, całe życie. Przed wojną w Giszowcu, po wojnie w Nikiszu, potem w Janowie, a od 32 lat w Zawodziu. Wyprowadzka? - Chyba na cmentarz, tam też są takie bloki, jak u nas - żartuje. - Nie sposób tego Śląska zdradzić - dopowiada.

Powojenny Nikisz pan Erwin pamięta zupełnie inny niż dziś. - Wszyscy się znali, mieszkali tu rdzenni Ślązacy, wszyscy z jedną kopalnią związani. Drzwi się nie zamykało, a co kto zrobił, wiedzieli wszyscy - wspomina. Mimo to czerwone familoki uparcie utrwala na swoich płótnach. I… gołe baby.

A z babami nie jest tak łatwo. - Malując kobietę bierze się na siebie wielką odpowiedzialność. Kobietę trzeba mieć we krwi. A do tego trzeba je tak namalować, żeby mnie po głowie nie wystrzelały, jak brzydkie wyjdą - znów żartuje.

Ale kobiety na obrazach Sówki to motyw przewodni, wynikający z wielkiego do nich szacunku. - Mogę malować gołe baby i gołe święte baby. I nigdy nic zdrożnego w tym nie było, bo moje kobiety mają w sobie sacrum, coś świętego - wyjaśnia. I znów nas rozśmiesza: Malowanie bab daje radość życia, mogę sobie wymyślić jaką chcę i na nią patrzeć.

I tak do woli. Tym bardziej, że pan Erwin nigdy nie korzystał z modelek. No, może czasem, z żony. Na obrazach Sówki zobaczycie jej... ręce.

Klucz do sukcesu to wyobraźnia. - Dużo się teraz namnożyło takich, którzy nie są twórcami, a odtwórcami, dobrze malują, ale nie są w stanie niczego stworzyć, bo brak im właśnie wyobraźni - ocenia pan Erwin.

Teraz maluje dla odmiany rynek w Gliwicach. Zastaliśmy go w jego pracowni - pracownia i galeria znajdują się w trzypokojowym mieszkaniu. Siedział przy sztalugach. Co ciekawe, ma je dopiero od kilku lat. Wcześniej malował na... ulubionym kredensie, zawsze stojąc. Teraz zdrowie już nie pozwala.

A planów jeszcze sporo! W kolejce są ukochane Katowice! Ale też po swojemu. - Przerobię je na ogrody, całe obrośnięte bluszczem - zapowiada Sówka. Wśród niezrealizowanych tematów jest też Madonna z dzieciątkiem jadąca… tramwajem, najlepiej po torach w Zawodziu.

Obrazy Erwina Sówki, jak pozostałych członków Grupy Janowskiej trzeba pokazać! Teraz wystawiane są w Maglu w Nikiszu, ale nie wiadomo, czy będą miały tu stałe miejsce. Gdzie eksponować Grupę? Piszcie!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto