Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Góra Żar ściągnęła Pana Samochodzika

Regina Gowarzewska-Griessgraber
Postać Pana Samochodzika wymyślił Zbigniew Nienacki. Powołał do życia historyka sztuki, detektywa-amatora, który rozwiązuje różne zagadki związane z cennymi dziełami sztuki.

Postać Pana Samochodzika wymyślił Zbigniew Nienacki. Powołał do życia historyka sztuki, detektywa-amatora, który rozwiązuje różne zagadki związane z cennymi dziełami sztuki. Wielokrotnie sięgano po jego książki, przenosząc je na ekran.

Nie znajdziemy jednak w dorobku Nienackiego historii zatytułowanej „Latające machiny kontra Pan Samochodzik”. Wymyślił ją Janusz Kidawa, reżyser i autor scenariusza, wzorując się jedynie na intrydze z książki „Pan Samochodzik i złota rękawica”. Owe latające machiny, to lotnie, motolotnie i szybowce. Spora część zdjęć powstała na terenie szkoły szybowcowej na beskidzkiej górze Żar. Film powstał w 1991 roku.

Pan Samochodzik wraz ze znajomą Joanną i jej synem Piotrusiem jadą na wakacje do podgórskiej miejscowości. Piotrusiowi marzą się przygody. Chłopiec podsłuchuje rozmowę, z której wynika, iż jakiś mężczyzna i kobieta planują morderstwo. Owym potencjalnym zbrodniarzem okazuje się Bill Arizona, autor poczytnych kryminałów. Nową intrygę omawiał ze swoją gospodynią Zofią. Nasi bohaterowie zyskują w nich nowych przyjaciół. Poznają też włoską ekipę filmową realizującą w tych okolicach film. Pewnego dnia znika główna aktorka, piękna Diana Denver. Przyjaciele rozpoczynają śledztwo na własną rękę. Do akcji włącza się także miejscowa szkoła Ikarów.

Motolotniarze znajdują miejsce ukrycia Diany, a Pan Samochodzik odkrywa prawdziwą przyczynę całego zamieszania – są to skrzynie z cennymi dziełami i przedmiotami sztuki, które miały być wywiezione za granicę. Rozpoczyna się fantastyczny pościg za przestępcami, na lądzie, w wodzie i w powietrzu. Oczywiście nie mogło zabraknąć i fantastycznego pojazdu głównego bohatera wyposażonego w komputer.

Skompletowano znakomitą obsadę filmu. W Arizonę wcielił się Witold Pyrkosz. Joanną została Joanna Jędryka, a Zofią Krystyna Feldman. W roli Pana Samochodzika obsadzono Piotra Krukowskiego. Pomocni w realizacji filmu okazali się lotniarze z Aeroklubu Bielsko-Bialskiego. W filmie występuje też Młodzieżowy Zespół Tańca przy Domu Kultury Włókniarzy „Beskid”. Zaśpiewała „Gawęda”, a elementy muzyki country wprowadziła grupa Coach. Piosenkę Pana Samochodzika wykonał Felicjan Andrzejczak. Tak powstał rozśpiewany i roztańczony film dla młodzieży. Wesoły i z rodzaju tych, od których nie wymaga się głębokich przesłań i wielkich myśli. Po prostu sympatyczny, z morałem, że najważniejsza jest uczciwość i przyjaźń. Doceniono to podczas 12 Festiwalu Polskich Filmów dla Dzieci i Młodzieży w Poznaniu (1992 rok). W plebiscycie dziecięcej publiczności na najpopularniejszy film „Latające machiny” zdobyły nagrodę „Marcinka”.



Filmy o Panu Samochodziku

  • W 1965 roku powstał film w oparciu o pierwszą historię „Wyspa złoczyńców”, w reżyserii Stanisława Jędryki. Scenariusz napisał Zbigniew Nienacki, autor książkowego pierwowzoru. W głównego bohatera wcielił się Jan Machulski. Zaliczką została Joanna Jędryka, ta sama, która 26 lat później będzie Joanną w „Latających machinach”.

  • W 1972 roku odbyła się premiera „Pana Samochodzika i Templariuszy”. Film wyreżyserował Hubert Drapella, a w roli Pana Samochodzika mogliśmy oglądać Stanisława Mikulskiego. Scenariusz ponownie napisał Zbigniew Nienacki.

  • W 1986 roku nakręcono film „Pan Samochodzik i niesamowity dwór”. Reżyser (Janusz Kidawa) i główny bohater (Piotr Krukowski) to też trzon ekipy „Latających machin”.

  • Pomiędzy filmami Janusza Kidawy powstał „Pan Samochodzik i praskie tajemnice”. Premiera odbyła się w 1989 roku. Film, który powstał w koprodukcji z ówczesną Czechosłowacją, wyreżyserował Kazimierz Tarnas. Panem Samochodzikiem został Marek Wysocki. Scenariusz powstał w oparciu o książkę „Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic”.

  • 1991 rok – „Latające Machiny kontra Pan Samochodzik”.

  • Rozmowa z Adamem Baumannem, aktorem Teatru Śląskiego w Katowicach, który w „Latających machinach kontra Pan Samochodzik” wcielił się w reżysera Domini


    Dziennik Zachodni: Jak wspomina pan pracę nad filmem „Latające machiny kontra Pan Samochodzik”?

    Adam Baumann: Znakomicie. Zdjęcia w sporej części odbywały się na Górze Żar, gdzie byłem po raz pierwszy. Piękna pogoda, wokół nas cudowne widoki. Mieszkaliśmy w hoteliku przy szkole szybowcowej. Zdjęcia szły sprawnie. Ekipa była zgrana. Robota była przyjemna, a i efekt miły – kino dla dzieciaków i młodzieży, trochę muzyczne, trochę przygodowe. A do tego wokół mnie były „latające machiny”, moja fascynacja i pierwsza miłość.

    DZ: Czyżby chciał pan nimi latać?

    AB: Mam świra na punkcie lotnictwa. Jako młody chłopak nie marzyłem o zostaniu aktorem. Ja chciałem latać. W wolnych od zdjęć chwilach, chodziłem po hangarach i oglądałem szybowce, także i te starsze typy, już wycofane z użytkowania. To była dla mnie taka podróż w czasie. Znałem je jeszcze z Aeroklubu Grudziądzkiego, z czasów młodości. W wielu scenach w filmie brali udział motolotniarze. To był sport wówczas w powijakach. Pasjonaci, sami konstruowali motolotnie. Wkładany był do nich najczęściej silnik z trabanta, bo był najlżejszy. Pewnego dnia jeden z motolotniarzy zauważył mój „dziki wzrok”, gdy patrzyłem na jego maszynę i zaproponował mi, żebym z nim poleciał. W pierwszej chwili powiedziałem „tak”. Potem jednak przyjrzałem się maszynie. Pasażer siedział nisko, mając głowę między nogami pilota. To mnie nie zraziło. Gorzej było gdy obejrzałem gaźnik, a w nim coś było zamocowane chałupniczo skręconym miedzianym drutem. Pomyślałem, że to mógłby być pierwszy i ostatni lot, jeżeli to „coś” odleci. Nie uwierzyłem w niezawodność maszyny i wycofałem się.

    DZ: Skoro zrezygnował pan z przelotu motolotnią, jak powstały sceny, w których pan nią leci?

    AB: To taka „prawda ekranu”. Jeździliśmy motolotniami po płycie lotniska, a ktoś inny fruwał. Widać nawet w scenie pościgu, że ta motolotnia wisi na kranie. Gdyby leciała, to pęd powietrza kręciłby kółkami, a tymczasem one się nie ruszają. Dziś zmieniła się technika filmowa i pewnie zrobiono by to inaczej. Wówczas nie było innych możliwości. To nie było jedyne „oszustwo”. Za Krystynę Feldman z góry Żar, przyczepiony do zderzaka samochodu bandytów zjeżdżał pierwszy deskorolkarz z okolicy. Przyprawili mu tylko garb i owinęli w chustkę.

    DZ: Zagrał pan w tym filmie jedną z głównych ról, w wyjątkowo ciekawej ekipie aktorskiej.

    AB: O tak. Wówczas po raz pierwszy spotkałem Krystynę Feldman. Młodziutka i śliczna Ewa Skibińska zagrała gwiazdę filmową. Byli też Witold Pyrkosz i Joanna Jędryka, a w epizodzie pojawił się nawet „07 zgłoś się”, obecny poseł Bronisław Cieślak, który mnie „aresztował”. Był i Piotr Pręgowski, w roli ochroniarza Franka, „przemodel”, szalenie dowcipny facet, z którym od pierwszego momentu zaczęliśmy się świetnie rozumieć, bo nadawaliśmy na tych samych falach. Nie byłem jedynym aktorem z naszego regionu. W ochroniarza Zenka wcielił się Kazimierz Czapla, aktor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej.

    DZ: Czy wszystkie zdjęcia powstawały w Beskidach?

    AB: Nie. Dom Arizony był pod Łodzią, a część zdjęć powstała w łódzkim zoo. Pamiętam, że była tam wspaniała słonica. Jeżeli ktoś rzucił jej zamiast jabłka kamień, odrzucała go w dowcipnisia.

    emisja bez ograniczeń wiekowych
    Wideo

    Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!

    Polecane oferty

    Materiały promocyjne partnera
    Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto