Grażyna Janota pisała już jako mała dziewczynka. Najpierw krótkie opowiadania. W szkole zafascynowana twórczością Jana Kochanowskiego zaczęła tworzyć własne treny. Kiedy wyrecytowała jeden swojej polonistce, ta nie mogła uwierzyć, że napisała go nastolatka. Swoje pierwsze wiersze czytała rodzinie. Szerszemu gronu dała się poznać dopiero w 1987 roku w Programie Trzecim Polskiego Radia.
Pierwszy raz odważyła się wysłać swój utwór na konkurs w 2008 roku. - To był 8. Amor poetycki w Bydgoszczy. Nie pamiętam już, co mnie natchnęło. Chyba ciekawość. Ciekawość, co powiedzą o mojej twórczości ludzie, którzy znają się na poezji - opowiada.
Z Bydgoszczy wróciła z nagrodą. Potem przyszły kolejne. Wygrała m.in. 14. Ogólnopolski Turnieju Jednego Wiersza i konkurs Święty Jan Paweł II - Papież. Była trzecia na 6. Ogólnopolskim Konkursie "7 grzechów głównych" i druga w ostatnim konkursie Sprostać wierszem. Jest też m.in. laureatką Świętochłowickiej Jesieni Poetyckiej, Konkursu Jednego Wiersza i "Trójkąta: Historia - Tradycja - Poezja". Publikuje bądź publikowała swoje utwory m.in. w "Śląsku", "Hajduczaninie" "Gazecie Mysłowickiej', "Trójkącie" czy "Akancie". Kilkakrotnie gościła u red. Macieja Szczawińskiego w "Artystycznych spotkaniach" na antenie Radia Katowice.
To z resztą Szczawińskiemu Janota zawdzięcza to jak dzisiaj pisze. - Warsztaty literackie z panem redaktorem wyzuły moją twórczość z niepotrzebnych słów. Teraz moje wiersze są bardziej przyziemne, konkretne, bez zbędnego poetyzowania - twierdzi krasowianka.
Pisze o wszystkim, co ją otacza. I tak na prawdę nigdy nie wie, kiedy słowa same przyjdą jej do głowy.
- Na początku niczym Baczyński niemal nie wychodziłam z domu bez ołówka i karteczki - śmieje się pani Grażyna. Wiersz "Wempik" powstał na zakupach. Utwory o Janie Pawle II napisała po śmierci papieża, a "Wydobycie" po październikowym wypadku w KWK Mysłowice-Wesoła.
Na pomysł powieści (jeszcze niewydanej) wpadła... myjąc naczynia. - Pisanie wynika z potrzeby. Często potrzeby chwili, kiedy słowa same układają się w wiersze - mówi. - Ale już nie chodzę wszędzie z ołówkiem - śmieje się.
Własny tomik to spełnienie jej marzeń. - Zawsze lubiłam zapach druku, ale dopiero teraz mogę poczuć, jak pachną moje słowa - cieszy się. - Czuję ogromną radość, to pięknie móc w ten sposób dzielić się z innymi swoją twórczością - dodaje wzruszona.
Na tomik "Stany skupienia" składa się sześćdziesiąt wierszy pani Grażyny. Dzielą go na dwie części, które autorka nazwała "Stany wrażliwości" i "ogród OGRÓDECZEK". Pierwsze krasowianka określa mianem "interwencyjnych". To takie, w których - jak twierdzi - każdy może odnaleźć siebie. Ostatnie to druga miłość krasowianki. Przy czym, jak zaznacza, nie są to utwory o pracach ziemnych i rosnących kwiatkach.
- Ogród w tych wierszach jest, owszem, kwitnący, rosnący, pełny różnych mniej i bardziej pożytecznych żyjątek, ale jest także ogrodem, który mówi o przemijaniu, odchodzeniu, potężnym prawie świata i natury, które dyktuje nam wszystkie reguły gry - wyjaśnia red. Maciej Szczawiński, który poprowadził czwartkowe spotkanie z autorką.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?