Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Interaktywna mapa samolotów latających nad woj. śląskim

Michał Wroński
www.flightradar24.com
Między Pszczyną a Bielskiem-Białą jest najlepsze miejsce do obserwacji ruchu na lotniczych autostradach. To właśnie tamtędy kursują maszyny zmierzające z zachodniej Europy do Singapuru, Delhi i Sydney - pisze Michał Wroński.

Tuż po godzinie 10 minął wczoraj Bielsko-Białą Airbus 321 lecący ze Stambułu do Berlina. Ważący ponad 45 ton olbrzym miał "na liczniku" ponad 720 kilometrów na godzinę, więc kilka minut później można go już było oglądać na północ od Rybnika. W tym samym czasie niebo nad Pszczyną przecinał Boening 737, zmierzający z Londynu w stronę podrzeszowskiego lotniska Jasionka, a w okolicy Pyrzowic przemknął należący do irańskich linii lotniczych Airbus 300, który z Teheranu leciał do Hamburga.

Skąd o tym wszystkim wiem? Nie, nie spędzałem wczorajszego poranka na wieży kontrolnej pyrzowickiego lotniska. Po prostu zajrzałem na internetową stronę www.flightradar24.com. A kiedy już zajrzałem, to utknąłem tam na dobre. Bo jak tu oderwać się od monitora, kiedy na własne oczy widzisz to, co rozgrywa się tysiące metrów nad ziemią.

Sprawdzaj, jakie samoloty latają nad woj. śląskim - 24h na dobę!

Powie ktoś: jak jest dobra pogoda, to z dołu także widać ruch na niebie. Racja, ale stojąc na ulicy nie wiesz, jaki samolot akurat leci, na jakiej wysokości się znajduje, dokąd zmierza i do jakiego przewoźnika należy. A internetowy radar oferuje ci taką informację w "pakiecie". Dzięki temu możesz on-line śledzić tempo przelatującej maszyny, a nawet przyglądać się na ekranie monitora, jak traci wysokość przymierzając się do lądowania. Chyba każdy z pasażerów wykonującej taki manewr maszyny spogląda ciekawie przez okna, próbując ustalić, gdzie w danej chwili się znajduje. Stara się odnaleźć znajome punkty na powierzchni ziemi. To jest Pogoria, to kominy elektrowni Łagisza, a to droga na Siewierz - takie szepty można usłyszeć na pokładzie maszyn podchodzących do lądowania w Pyrzowicach. To jednak zawsze trochę taka "giełda pomysłów". Pełnej drogi lądowania pewnie nikt nie jest w stanie dokładnie odtworzyć. A śledzący ten sam lot internauta - tak. Sprawdziłem to na przykładzie maszyny lecącej z londyńskiego lotniska Luton do Pyrzowic. Jeszcze w okolicach Opola znajduje się ona ponad 4800 metrów nad ziemią, pięć minut później mija Lubliniec, lecąc już prawie 2 tysiące metrów niżej, kolejne trzy minuty i samolot melduje się w Woźnikach. Wysokość: poniżej 2000 metrów. Za chwilę znika z ekranu radaru, ale spokojnie - nic złego się nie stało. Parę minut później na stronie internetowej lotniska w Pyrzowicach odnajduję "zaginioną" maszynę w rubryce: przyloty. Obok numeru rejsu dopisek: wylądował.

Podobne obserwacje zyskują sobie coraz większą popularność wśród internautów. Dla tych co bardziej dociekliwych wirtualne tropienie samolotów to dopiero początek prawdziwej zabawy. Bo wiedząc: co, gdzie, kiedy i na jakiej wysokości poleci, można złapać za lornetkę bądź aparat fotograficzny i ruszyć w teren na prawdziwe łowy. Warto, gdyż - jak podkreśla Karol Niespodziański, fotograf i pasjonat podniebnych obserwacji - województwo śląskie to prawdziwe skrzyżowanie lotniczych autostrad.

- W zależności od dnia nad naszym regionem lata około 200, 300 samolotów - mówi Niespodziański.

Takie natężenie ruchu to efekt tego, że nad naszymi głowami przebiega kilka ważnych szlaków, między innymi UL 984 - najbardziej uczęszczana droga lotnicza w Polsce. Kursują na niej maszyny lecące z zachodnio- europejskich metropolii do Dubaju, Bangkoku, Singapuru, Hanoi, Sydney, czy innych miast Azji i Australii.

W granice naszego województwa wlatują one w okolicach Wodzisławia Śląskiego, skąd kierują się nad Bielsko- Białą, a dalej w stronę Przemyśla. Największy ruch panuje tutaj we wczesnych godzinach porannych i wczesnym popołudniem. Wprawny obserwator jest wówczas w stanie wypatrzeć na niebie Airbusa 380 (największy samolot pasażerski świata), czy olbrzymie rosyjskie transportowce Antonow.

Dokładnie nad Pyrzowicami prowadzi inny ważny szlak, znany w środowisku pilotów jako UL 986. Nim z kolei poruszają się maszyny zmierzające ze Stanów Zjednoczonych, Wysp Brytyjskich czy Holandii na Bliski Wschód. Siatkę lotniczych autostrad uzupełniają korytarze prowadzące z Białorusi do Czech (kursują na niej samoloty latające z Włoch do Chin oraz Japonii) oraz z warszawskiego Okęcia do Austrii i krajów południowej Europy. Poruszające się tymi dwoma ostatnimi trasami maszyny opuszczają granice Polski w okolicach Cieszyna.

- Stąd też najlepszym punktem do prowadzenia obserwacji samolotów jest rejon między Pszczyną a Bielskiem-Białą. Stamtąd można mieć "na oku" kilka szlaków - podpowiada Karol Niespodziański. Jak dodaje, początkującym spotterom (jak w branżowym slangu nazywają się osoby obserwujące lub fotografujące samoloty) wystarczy lornetka bądź wprawne oko. No i oczywiście informacja, gdzie i kiedy się ustawić. Tą ostatnią zapewnia portal "radarowy" i tym sposobem wracamy do punktu wyjścia.

Jak to wszystko działa? Karol Niespodziański tłumaczy, że obecnie większość samolotów wyposażona jest w specjalny nadajnik. Wysyła on informację o numerze lotu, tzw. numerze nadawczym samolotu (to coś w rodzaju tablicy rejestracyjnej samochodu) i wysokości lotu. Te trzy elementy pozwalają precyzyjnie określić lokalizację maszyny, miejsce startu, cel podróży, typ samolotu i jego właściciela. Sygnał ten odbierany jest nie tylko przez radary działające na lotniskach, ale również przez urządzenia SBS-1, które można sobie kupić na własny użytek (kosztują ok. 1000-1200 złotych). Właśnie takim rada- rem dysponuje mieszkający w Szwecji twórca portalu www.flightradar24.com Od kilku lat w jego ślady idą polscy pasjonaci podniebnych obserwacji. Zbierane przez ich radary dane przesyłane są do Szwecji (gdzie zarejestrowany jest serwis), a stamtąd dalej idą w świat.

- W czasach, kiedy nie było internetowych radarów wiele osób również śledziło samoloty. Wówczas rozpoznawali je na podstawie zostawianych przez nie smug na niebie. Każdy typ samolotu wytwarza bowiem charakterystyczny ślad. Słynnego jumbo jeta można poznać po tym, że smuga najpierw rozchodzi się na boki, a potem zbiega, tworząc na niebie coś na kształt jajka - wyjaśnia Niespodziański. Do dziś dnia zresztą smugi stanowią dla znawców wystarczającą podpowiedź, by zidentyfikować typ samolotu. To ważna umiejętność, gdyż część maszyn np. stare rosyjskie transportowce nie jest wyposażona w owe specjalne nadajniki, więc są "niewidoczne" dla wirtualnych radarów (to samo dotyczy samolotów wojskowych).

Spotterzy nie ukrywają, że prowadzone przez nich obserwacje to swoista "sztuka dla sztuki".

- To po prostu zaspokojenie naszej ciekawości. Nie wykorzystujemy tej wiedzy do żadnych celów prywatnych czy zawodowych - tłumaczą.

Wśród osób związanych zawodowo z lotnictwem pojawiają się jednak obawy, że publikowanie tak szczegółowych danych dotyczących ruchu lotniczego może pewnego dnia zaszkodzić bezpieczeństwu tych samolotów. W Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej sprawa jest dobrze znana, ale jej rzecznik, Grzegorz Hlebowicz nie chce komentować działalności portalu.

- Naszą misją jest pilnowanie porządku na trasach lotniczych - ucina Hlebowicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto