Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Nowicki: Jestem na życie wręcz skazany

Ryszarda Wojciechowska
Jan Nowicki i Małgorzata Potocka - ich miłość rozkwita. A lata? Lata się przecież nie liczą...
Jan Nowicki i Małgorzata Potocka - ich miłość rozkwita. A lata? Lata się przecież nie liczą... fot. Tomasz Bolt/Polskapresse.
Lubi grać z życiem w... pokera, jak sam mówi. Ale nic dziwnego, bo to w końcu "Wielki Szu". Co prawda filmowy, ale nic nie szkodzi. O aktorze Janie Nowickim, który głosi pochwałę nie tyle młodości, co starości - pisze Ryszarda Wojciechowska.

Przez lata towarzyszyła mu sława uwodziciela. Ale dopiero przed siedemdziesiątką dał się złapać w prawdziwe sidła małżeństwa. Wystarczy powiedzieć o nim: "Wielki Szu" i... wszystko jasne. Jan Nowicki 5 listopada obchodził 71. urodziny.

W rozmowach potrafi być niezwykle czarujący, przekorny i dowcipny. A to dziś niezwykle pożądana, medialna mieszanka. Najczęściej lubi rozmawiać o życiu. Niechętnie mówi tylko o swoim zawodzie. Kiedy go przed paroma laty zapytałam o to, czy lubi żyć, odparł: - Lubię żyć. Bo chyba nie lubię nie żyć. Jestem na życie skazany. A ponieważ jest jedno jedyne, bo w życie po życiu nie wierzę, mogę nawet powiedzieć, że je kocham.

Jego zdaniem, żeby pięknie żyć, to trzeba żyć całymi fragmentami... nieszczególnie. Ludzie, którzy wykorzystują każdy dzień od początku do końca, trochę go śmieszą. Puszczanie dni, nocy, nawet całych pór roku, to jest właśnie rozkosz bycia na tym świecie.

- Teraz wchodzę w okres podsumowań i dystansu do tego, co się ze mną stało. I widzę, że nic nie robić jest rzeczą nadzwyczajną. To nicnierobienie robi się po to, żeby robienie potem sprawiało przyjemność. Całe nasze życie jest pełne przeciwieństw. I powinno polegać na tym, żeby nie było monotonne, do cholery jasnej - przekonywał.

Rzadko się zdarza słyszeć, że ktoś jest w życiu zadowolony. - Ja się urodziłem w pierwszym roku wojny, w niewyobrażalnej biedzie. I wszystko, co mnie potem w życiu spotkało, było jedną, niesłychaną radością. Gdzie ja bym pomyślał, że będę miał tyle pięknych kobiet, że zobaczę tyle pięknych miejsc? Że nauczę się czytać książki. Przecież wziąłem się znikąd.

No, niezupełnie znikąd. Bo to znikąd ma swoją nazwę Kowal. Tę miejscowość aktor już zdążył w wielu wywiadach rozsławić.

Mimo że zagrał ponad setkę ról, mimo kilkudziesięciu nagród, nie zmanierowała go sława, popularność, zainteresowanie kobiet, bo - jak sam mówi:
- Ja nie miałem czasu się zdeprawować, ponieważ jestem właśnie z Kowala. Miałem najnormalniej w świecie świetne kontakty z moją matką i kolegami we wsi. Ich nie interesowały ani moje role, ani moje kobiety. Matkę interesowało to, czy w zimie noszę kalesony. A nie to, czy byłem w Argentynie albo gdzie indziej. Ona chciała tylko, żebym był zdrowy. I w miarę szczęśliwy. Bo ona wiedziała, że pełnego szczęścia nikt nie zdobywa. Ludzie z Kowala są mądrzy i świetni. Ale rozum wzięli z ziemi, nie z książek.

Ojciec aktora, który był szewcem, zmarł, kiedy Jan był jeszcze mały. Mama bywała potem w teatrze, w którym syn grał. Ale po spektaklu mówiła: - Tak się umęczysz synku, czy jest sens? Nie lepiej, żebyś był szewcem?

Jan Nowicki wspominając te słowa mamy uśmiecha się ciepło. Ale sam o aktorstwie nie mówi z zachwytem. - Bo to marny zawód. Bardzo często to, co gramy, starzeje się. Kiedy się ogląda filmy przedwojenne, ma się uczucie zażenowania. To kiepskie zajęcie. Ale jednocześnie nadzwyczaj piękne. Przez tę bylejakość właśnie. Czasami tekst jest byle jaki, a aktor powie go tak, że staje się piękny. Dajemy tyle wzruszeń ludziom. Ale drugi raz bym aktorstwa nie wybrał. Nakręciłem wiele filmów, głównie w czasach komuny. Byłem dzieckiem hoteli, pociągów i samolotów. Tych filmów nawet potem nie oglądałem, bo ja się filmem brzydzę. Nie jestem kinomanem ani teatromanem. A telewizji nienawidzę jak ostatniego psa. Oglądam tylko sport i wiadomości wieczorem - mówi. Cały Jan Nowicki.

W rozmowach często głosi pochwałę starości. Zwłaszcza po filmie "Jeszcze nie wieczór" Jacka Bławuta, w którym zagrał jedną z głównych ról. To był też film z udziałem aktorów weteranów mieszkających w Domu Aktora w Skolimowie. Prezentowano go przed dwoma laty na festiwalu filmowym w Gdyni. Kiedy wówczas rozmawiałam z Janem Nowickim, usłyszałam: "Śmierć jest znacznie ważniejsza od urodzenia. Mnie się wydaje, że jak się rodzi mały człowiek, to powinien wystrzelić pistolet. A jak człowiek umiera, to powinno się strzelać z armaty. Nie wiem, dlaczego tak mi się wydaje . Zawsze lubiłem starych ludzi. Oni mnie nawet bardziej wzruszali niż dzieci. Zawsze uważnie patrzyłem na nich. Starzy są w Polsce tacy biedni. Pięknie przeżyli życie i są nikim. To samo może dotyczyć mnie. Chwała Bogu mam 69 lat i jestem na chodzie. Gram, ale normalnie mam tylko 1.400 złotych emerytury. I zdechłbym z głodu. A przecież miałbym prawo stracić pamięć czy mieć jakiś uszczerbek na zdrowiu. I wtedy co?".

Na stwierdzenie, że dokoła panuje kult młodości, a on się zachwyca starością, odpowiada: "No to co z tym zrobić? Skoro jest globalne ocieplenie, to może być też kult młodości. Przyszło z Ameryki".

On nie tęskni za młodością. I nie chciałby nawet być młodym. Nie chciałby, bo... - Bo nie można mieć czegoś, czego się nie otrzyma. To kompletny idiotyzm. Po co mi być młodym? Przecież ja jestem dalej młody, jak mi się spodoba. A jak mi się spodoba być starym, to też jestem. Zawód aktora ma szereg minusów ale jeden niezaprzeczalny plus: pozwala manipulować czasem - dodaje Jan Nowicki.

Mimo tej nieustannej w rozmowie kokieterii na temat starości jedno jest pewne. Aktor znalazł sobie jednak sposób na odmłodzenie się. Przynajmniej to w sferze psychicznej.

Zakochał się ostatnio tak, że aż zdecydował się na ślub. Po trzydziestu paru latach, kiedy jego partnerką życiową była Marta Meszaros - węgierska reżyserka. Wydawało się, że to para trwała jak Sukiennice. Ale nic z tego. Nową wybranką została Małgorzata Potocka. Młodsza od aktora... no, mniejsza o to.
Ten związek to tylko odkurzenie starej miłości sprzed lat. Odkurzanie jako sposób na odmładzanie? Czemu nie.


Ceniony Aktor, Pisarz, Pedagog
Jan Nowicki - aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, pedagog, autor książki "Między niebem a ziemią".
Urodzony 5 listopada 1939 roku w Kowalu koło Włocławka. Absolwent łódzkiej "Filmówki", a także Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Zadebiutował na deskach krakowskiego Starego Teatru. Na swoim zawodowym koncie ma wiele ról filmowych, między innymi w "Anatomii miłości" i "Spirali", czy pamiętną rolę w "Wielkim Szu". Grywał też w serialach telewizyjnych, na przykład w "Czterdziestolatku". Prywatnie Jan Nowicki jest ojcem Łukasza Nowickiego - aktora młodego pokolenia i mężem Małgorzaty Potockiej. Ich ślub odbył się z wielką pompą i udziałem wielu artystów 16 maja 2009 roku w ukochanym przez aktora Kowalu.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto