Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Nowicki, Krzysztof Hanke, biskup Skworc... - zobacz kto jeszcze pracował na kopalni

Teresa Semik
"Sztajger, już na dole nie fedruje, tak mi wstyd" - śpiewa Jan Skrzek.  W kopalni pracował 10 lat
"Sztajger, już na dole nie fedruje, tak mi wstyd" - śpiewa Jan Skrzek. W kopalni pracował 10 lat fot. Mikołaj Suchan
Górnikiem był przez rok aktor Jan Nowicki oraz metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Na szychtę jeździł Krzysztof Hanke, zanim stworzył kabaret Rak. - Trzy razy by mnie zabiło, w tym raz sztajger siekierą - żartuje popularny Bercik ze "Świętej wojny". Dlaczego na początku swej zawodowej drogi wybrali górnictwo? - pisze Teresa Semik

Przez wiele lat po wojnie wszystkie drogi w Polsce prowadziły do kopalń węgla kamiennego. Jedni szli tam do pracy z przymusu, drudzy uciekając przed wojskiem, a jeszcze inni zaciągali się dobrowolnie, licząc, nie bez powodu, na lepsze zarobki, szybkie awanse i mieszkanie w bloku.

Aktor Jan Nowicki niespełna rok przepracował w kopalni Miechowice w Bytomiu, gdy w 1960 roku wyleciał z Wydziału Aktorskiego łódzkiej filmówki. Bał się, że dorwie go armia, zanim rozpocznie studia w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Praca w kopalni chroniła wtenczas przed pójściem do ludowego wojska. Tysiące mężczyzn uciekło w ten sposób przed armią.

Kopalnia Miechowice, w której schronił się Jan Nowicki, została już zlikwidowana. Podobnie jak kopalnia Walenty-Wawel w Rudzie Śląskiej, w której zatrudnił się metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, wówczas słuchacz Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. On nie uciekał przed wojskiem.

- Decyzją biskupa katowickiego Herberta Bednorza wszyscy klerycy po trzecim roku musieli odbyć roczny staż pracy, ale ta praca musiała mieć charakter fizyczny. Kleryk Wiktor Skworc zatrudnił się właśnie w kopalni w Rudzie Śląskiej, skąd pochodził - przypomina ks. Artur Stopka, rzecznik katowickiej Kurii.

Obowiązek zaliczenia rocznego stażu dotyczył tylko słuchaczy śląskiego seminarium i został zniesiony dopiero w latach 80. Biskup Bednorz, który podczas swojej posługi kładł szczególny nacisk na duszpasterstwo robotników, został Honorowym Górnikiem kopalni Ziemowit w Lędzinach.

Pisarz Jarosław Iwaszkiewicz też otrzymał tytuł Honorowego Górnika, który przyznała mu z kolei kopalnia Staszic w Katowicach. Edward Gierek był Honorowym Górnikiem kopalni Generał Zawadzki w Dąbrowie Górniczej, a Fidel Castro - kopalni Mysłowice. Gdy w 1972 roku kubański dyktator odwiedził Śląsk, paradował podczas karczmy piwnej w górniczym galowym mundurze.

Honorowym Górnikiem został też Lech Wałęsa w 2004 roku. Oficjalnie wyróżnienie to przyznał przywódcy Solidarności Katowicki Holding Węglowy. Wałęsa też dostał mundur i generalskie szlify (mianowano go generałem górnictwa).

Poza Gierkiem, który pracował w młodości w kopalni węgla w Belgii, pozostali wyróżnieni co najwyżej zjechali na dół kurtuazyjnie. Inaczej było z Krzysztofem Hanke. Zanim stworzył kabaret Rak, przez pół roku całkiem serio fedrował w kopalni Zabrze-Bielszowice. Okazało się, że to nie jest miejsce dla niego.

- Trzy razy by mnie zabiło w tej kopalni, w tym raz sztajger siekierą - żartuje teraz popularny Bercik z serialu "Święta wojna" i chętnie paraduje na scenie w górniczym stroju. Ze swojej górniczej przeszłości nie tylko uczynił estradowy atut. Dzięki niej napisał jedną z najpiękniejszych piosenek śląskich "Ostatni klocek" i zabawną o mopliku, czyli motorowerze: "Moplikiem se jada na szychta, moplikiem se wracom z roboty, na gowie mom gogle Carrera, zicherkom mom spięte galoty."

Kolega Hankego z kabaretu Rak - Grzegorz Poloczek ostro fedrował przez lata w kopalni Pokój, też w Rudzie Śląskiej.

- Gdybyśmy z Krzyśkiem dalej pracowali w kopalni, co tydzień mielibyśmy nowy program, tyle tam jest inspiracji - tłumaczy Poloczek i pisze piosenkę o żonie górnika, która w dzień wypłaty idzie pod bramę kopalni, bo ma ważne zadanie do spełnienia. Górnik lubi w piwie topić frasunek, ażeby "nie kusiły doczesne żądze takiego czorta w galotach. To zawsze do dum jak nius piniondze, musiał mieć z sobą pilota".

Wiele monologów Hanke i Poloczek żywcem spisali z górniczej codzienności. Tam na dole żarty są dosadne, rubaszne i w powadze mają wszystkie pierońskie gizdy.

Po tragediach w kopalniach Halemba i Śląsk w Rudzie Poloczek napisał piosenkę pełną smutku i życzeń adresowanych do każdego górnika: "Ty masz żyć sto lat, aż karbidka sama zgaśnie".

Panowie z kabaretu Rak wybrali pracę w kopalni w sposób naturalny. Pochodzą ze Śląska, a tu przez dziesięciolecia była tylko jedna droga awansu zawodowego. Prowadziła przez kopalnię, Tę najbliższą, dobrze znaną rodzinie od pokoleń.

Ślązak z krwi i kości Janek "Kyks" Skrzek też nie widział dla siebie innej możliwości, choć ojciec zginął w kopalni od wybuchu metanu. Zanim został muzykiem bluesowym, przez 10 lat fedrował w kopalni Siemianowice. Odtąd z przejęciem śpiewa: "Sztajger, już na dole nie fedruje, tak mi wstyd". Jego kopalnię dawno postawiono w stan likwidacji, ale, jak sam mówi, piosenkę napisał w hołdzie wszystkim górnikom, także z tych pozamykanych kopalń. Fanom "Sztajger" wciąż się podoba.

Artysta malarz Roman Nowotarski nigdy nie tęsknił za robotą w górnictwie, ale też ma w swoim życiorysie epizod związany z pracą w kopalni Makoszowy.

- To było w latach szkolnych, w ogólniaku - wspomina dziś profesor Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. - Panowała straszna grypa, wielu górników chorowało i nie miał kto pracować. Dlatego wyjeżdżaliśmy do kopalni całymi klasami, by wspierać załogę i zastąpić chorych w pracy.

Profesor Nowotarski pochodzi z Huculszczyzny, ale niemal całe swoje artystyczne życie skupił na malowaniu śląskiego krajobrazu. Są w jego pracach odrapane domy z czerwonej cegły, szare, puste podwórka. Życie na Śląsku zawieszone jest w jakiejś przejmującej pustce. Nowotarski napisał też piosenkę o babach w oknach trochę za ciasnych, które swoich chłopców wypatrują wracających z szychty. Śpiewa ją najczęściej w krakowskiej Piwnicy pod Baranami.

Profesor Uniwersytetu Śląskiego Janusz Sztumski, socjolog, też ma górniczą przeszłość. Nawet nieżyjący już Jan Himilsbach - pisarz, scenarzysta i aktor charakterystyczny, z zawodu kamieniarz - był krótko rębaczem w kopalni Boże Dary w Katowicach-Kostuchnie (dziś przynależnej do kopalni Murcki). Szyb-ko wyjechał do Gdyni i został palaczem na kutrach rybackich. W kopalni było mu za ciasno.

Górnictwo utrzymywało pierwszoligowe drużyny piłkarskie, nie mówiąc już o innych klubach. Z rozmachem finansowało sport.

- To przecież każde dziecko wie, że zawodnicy byli na etatach górniczych. Wszystko odbywało się zgodnie z ówczesnymi zasadami. Zatrudnialiśmy się w kopalni, a dyrekcja delegowała nas do gry w klubie. Nie świadczyliśmy pracy - wyjaśnia z rozbrajającą szczerością Stanisław Oślizło, legenda polskiej piłki nożnej, były kapitan reprezentacji Polski i Górnika Zabrze. On sam był na etacie kopalni Szczygłowice, Makoszowy, pobiera górniczą emeryturę.

- Po maturze krótko pracowałem w kopalni, ale nigdy kilofem nie rąbałem węgla. Byłem jednak świadkiem tego trudu - dodaje. - Naszą grą rekompensowaliśmy górnikom ich ciężką pracę. Doświadczaliśmy ogromnego entuzjazmu z ich strony.

Oślizło został na Śląsku i tutaj trenował młodych piłkarzy niejako odrabiając to, co stąd dostał. Dlatego nie ma sobie nic do zarzucenia. Inni zawodnicy czasem mówią, że im trochę głupio, bo przychodzili do kopalni tylko raz w miesiącu - do kasy po kasę.

Mistrz świata w wadze muszej Henryk Średnicki trafił do pracy w kopalni Czerwone Zagłębie w Sosnowcu już po zakończonej karierze sportowej.

- Życie mnie zmusiło - wspomina jeden z najwybitniejszych pięściarzy drugiej połowy lat siedemdziesiątych, sześciokrotny mistrz Polski. - Byłem trenerem, ale po redukcji etatów musiałem szukać pracy. Znalazłem ją w kopalni położonej blisko domu.

Średnicki wykonywał każdą fizyczną robotę, do której wysłali go przełożeni. Długo nie popracował na dole ze względu na zdrowie. Któregoś dnia wywiozła go na górę ekipa medyczna. Przeszedł na rentę.

- Muszę przyznać, że nikt mi tam nie dokuczał. Gdy górnicy dowiedzieli się, kim jestem, robiłem wśród nich za gwiazdę, wspominając ciągle moje sportowe zmagania - dodaje bokser.

Gustaw Morcinek, autor "Łyska z pokładu Idy" czy "Wyrąbanego chodnika", też trafił do kopalni w swojej rodzinnej Karwinie - miasteczku dziś leżącym w granicach Czech na Śląsku Cieszyńskim. Zatrudnił się zaraz po ukończeniu szkoły ludowej, by wesprzeć rodzinę po śmierci ojca. Jak twierdzą jego biografowie, górnicy widząc talent pisarski Morcinka, zebrali dla niego pieniądze na dalszą naukę w szkole dla nauczycieli.

Amerykański pisarz Mark Twain zanim wydał "Przygody Tomka Sawyera" pracował w kopalniach srebra w stanie Nevada.

Nie wszyscy jednak wybierali górnictwo z własnej i nieprzymuszonej woli. Zaraz po drugiej wojnie do przymusowej pracy w kopalni zapędzono jeńców niemieckich. Ilu ich zmarło wskutek wycieńczenia? - nie wiadomo.

W latach 1949-1959 do przymusowej pracy w górnictwie zaciągnięto blisko 100 tysięcy mężczyzn (młodych poborowych), których uznawano za przeciwników politycznych, niebezpiecznych dla komunistycznej Polski, a w szczególności byłych członków organizacji niepodległościowych, synów przedwojennej inteligencji, obszarników ziemskich. Była to praca niewolnicza. Nieprzygotowani do ciężkiej i niebezpiecznej pracy żołnierze-górnicy, ginęli w licznych wypadkach, umierali z niedożywienia i chorób. Ilu nie wróciło do domu po tej służbie? - też nie wiadomo. Wojskowe bataliony górnicze to jedna z najczarniejszych kart polskiego górnictwa.

Płaciliśmy w każdej tonie węgla za socjalne przywileje branży, ale te pieniądze potem do nas wracały
Z prof. Marianem Mitręgą, kierownikiem Zakładu Polityki Społecznej UŚ, rozmawia Teresa Semik

Czy to, że górnictwo zatrudniało kiedyś każdego chętnego, ma teraz wpływ na kondycję ZUS-u?

Ten wpływ był już znaczący w latach 80., kiedy rząd podjął decyzję, że na emeryturę można przechodzić po 25 la-tach pracy. Mieliśmy wtedy 43-letnich emerytów. I to był wielki wysiłek dla ZUS-u.

Podnoszono, że górnicy żyją krócej, więc krócej pobierają emerytury,

Tego przekonania nie potwierdziły badania prowadzone w Zakładzie Medycyny Pracy w Sosnowcu. Pokazały, że przeciętnie Polak żyje 68 lat, górnik - 74 lata. Dłużej pobiera emeryturę niż świadczył pracę. Nie byłoby problemu, gdyby górnicy płacili wyższą składkę emerytalną, ale tego nie robili, a w pewnym okresie górnictwo w ogóle jej nie odprowadzało.

W jakimś sensie za górnicze emerytury zapłaciliśmy wszyscy. Podobnie jak w tonie węgla płaciliśmy za ich wysokie pensje, opiekę socjalną.

Górnictwo, oczywiście, pozostawało przez lata państwem w państwie, ale nie były to pieniądze wyrzucone w błoto. W znacznej mierze wracały w postaci mieszkań, szkół, szpitali, w których tylko 30 proc. pacjentów wywodziło się z górnictwa. Pieniądze wracały do mieszkańców całego regionu.

Górnictwo rozwiązywało problemy społeczne, ale też utrzymywało pierwszoligowe kluby piłkarskie.

Niewątpliwie to był rodzaj zawodowstwa państwowego. Pamiętajmy jednak, że gdyby nie pieniądze górnictwa, nie byłoby polskiej szkoły kardiologii w Zabrzu, ani siemianowickiej oparzeniówki.

Premier zapowiedział likwidację przywilejów, także górniczych. Wielu sportowców pozostaje na górniczej emeryturze. Coś im grozi?

Przy każdej próbie reformy sytemu emerytalnego powraca temat ochrony praw nabytych. Moim zdaniem tych praw nabytych nie można odbierać.

Funkcjonariuszom bezpieki jednak odebrano, nie patrząc na prawa nabyte.

Tak, ale w przypadku emerytur górniczych sportowców ja sobie tego nie wyobrażam.

W ogóle wyobraża pan sobie majstrowanie przy przywilejach górniczych?

Zapowiedź premiera była tu bardzo nieprecyzyjna. Ograniczenia mają dotykać ludzi, których praca nie jest bezpośrednio związana z wydobyciem węgla. I to wywoła wielką dyskusję na temat tego, które stanowisko jest niezbędne dla tego wydobycia, a które - nie. Płuczka ma w całości być wyłączona z tych przywilejów. W całej Europie, gdzie wciąż wydobywa się węgiel, są odrębne regulacje prawne dotyczące górniczych emerytur. One nie są przywilejem. W mojej opinii jest to pewna kompensacja za niebezpieczeństwa w pracy. Teresa Semik


NAJBOGATSI I NAJBIEDNIEJSI POSŁOWIE Z WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO - ZOBACZ KONIECZNIE
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto