Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolonia Zgorzelec. Śląskie "Shire" nad Bytomką

Marcin Nowak
Marcin Nowak
Miała być kolonią śląskiej bohemy, a wcześniej ekskluzywnym osiedlem dla pracowników Huty Hubertus. Zawieszona nad doliną Bytomki, schowana przed wzrokiem Szybu Krystyna. Zapraszam na wycieczkę po zapomnianym Zgorzelcu.

Kolonie robotnicze na Śląsku i w Zagłębiu w generalnej większości stworzone są w środku lub całkiem obok substancji osadniczej i tkanki miasta. Jest jednak kilka osiedli całkowicie oddalonych od innych zabudowań, a jednym z nich jest Kolonia Zgorzelec na południu Bytomia. (Drugą ciekawą jest kolonia Pogoria w Dąbrowie Górniczej).

Osiedle powstało w 1897 roku dla Katowickiej Akcyjnej Spółki Górnictwa i Hutnictwa, a dokładnie pracowników huty Hubertus (potem Zygmunt). Zespół został oddany do użytku w roku 1901.

Idylla nad czystą rzeką

Domy miały służyć pracownikom huty „Hubertus”. Jak podaje Zdzisław Jedynak w studium historycznym dotyczącym kolonii, najpierw wzniesiono 37 jednorodnych budynków mieszkalnych oraz jeden obiekt użytkowy, w którym pierwotnie mieściły się pralnia, magiel i mała piekarnia. Nad pralnią umieszczono trójizbowe mieszkanie. W późniejszym czasie Spółka wykupiła od prywatnych właścicieli trzy budynki mieszkalne usytuowane w pobliżu kolonii (nr 3,4,5) i włączyła je do zespołu.

Kilkanaście lat później sprzedano osiedle rodowi Schaffgotchów. To ciekawe, bo kolonie robotnicze nie były zazwyczaj przedmiotem handlu. Osiedle sprytnie wciśnięte zostało pomiędzy drogę z Łagiewnik do Szombierek a dolinę Bytomki. Dolinę w tym miejscu stosunkowo urokliwą, płynącą jarem. Kilkaset metrów dalej znajdowały się młyny wodne.

Czytaj również:Chcą czystej Bytomki, więc tworzą rzeka.org

Jakiś czas temu pisaliśmy o grupie zapaleńców, którzy postanowili odwrócić się znów twarzą do rzeki i rewitalizować ją. Czy im się uda, zobaczymy. Póki co imponujące plany zakłada inwestycja Armady Development, która dokładnie na drugim brzegu rzeki planuje budowę ogromnego pola golfowego, stadionu, ścieżek rowerowych i oczywiście hotelu na terenie byłego Szybu Krystyna. Szyb zresztą majestatycznie wyrasta nad dachami małych kamieniczek Zgorzelca.

- To nasza przyszłość. Odwróciliśmy się plecami do rzek, a sporo z nich na terenie aglomeracji wykazuje spore szanse na uratowanie, a nawet przywrócenie ich do pierwotnego wyglądu - wierzy dr Wojciech Trząski, z GIG, odpowiedzialny między innymi za rewitaliację katowickiej Ślepiotki.

- To prawda, nie dalej jak przed pierwszą wojną pamiętam działające młyny a nawet ryby w tej części rzeki - opowiada pan Stanisław, mieszkający w Zgorzelcu.

Kolonia, która zagrała w filmie

Zgorzelec składa się z ponad 30 małych, dwukondygnacyjnych kamieniczek z frontowym wejściem, sienią i również frontowymi schodkami. Urzeka przede wszystkim podobieństwo każdego budynku. Kolonia otoczona jest roślinnością, także pomiędzy budynkami rozłożyste drzewa i zielone pagórki sprawiają wrażenie, jakbyśmy znaleźli się w śląskim “Shire”. Część kamienic została jednak opuszczona i straszy zamurowanymi oknami, na ich elewacjach śmieszą namalowane białą farbą “bramki” do gry w piłkę, natomiast część jest w naprawdę dobrym stanie. Kilka lat temu tutaj właśnie zrealizowano większą część filmu "Hiena" z Borysem Szycem w roli głównej

Kilkanaście lat temu Barbara Klajmon, ówczesna Konserwator w Bytomiu a dziś Konserwator Wojewódzka, rozpoczęła akcję totalnej rewitalizacji Zgorzelca. Częściowo się to udało – mówi o tym stan połowy obiektów i wpisanie do rejestru zabytków. Niestety, plan się nie powiódł do końca, bo  kolonii nie chcieli zamieszkiwać młodzi ludzie, bytomscy artyści i ludzie wolnych zawodów. Szkoda. Więcej szczegółów i historię całej rewitalizacji można przeczytać w książce “Historyczne osiedla robotnicze” wydanej w 2005 roku przez Górnośląskie Centrum Dziedzictwa Kulturowego.

Układ urbanistyczny kolonii także nie był wyszukany. Dostosowano się do istniejącego przebiegu drogi z Łagiewnik do Chropaczowa. Wytyczono trzy prostopadłe do niej drogi, które stały się głównymi osiami kolonii. Połączyły je dwie drogi równoległe. Wzdłuż nich ulokowano budynki mieszkalne. Jedynie budynek pralni i piekarni stał nie przy drodze, lecz  w środku podwórza, podobnie jak budynki gospodarcze.

Nietypowa była sama lokalizacja, pośród pól, w oddali od kompleksu huty. W opisanym kształcie kolonia przetrwała do naszych czasów. Nie była modernizowana, nie podwyższano standardu budynków.

Kolonia dla artystów. Tak miało być na początku...

Kolonia stanowiła w zasadzie nienaruszony przykład najwcześniejszego budownictwa patronackiego, nigdy nie zmodernizowanego. Większość najstarszych kolonii była, bowiem przebudowywana lub wyburzana po wejściu w życie w 1904 r. pruskiej ustawy osiedleńczej regulującej standardy zabudowy mieszkaniowej i jej wyposażenia.

Prace związane z jej rewitalizacją rozpoczęły się w 1991 r. Pierwotna idea zakładała przekształcenie zespołu w „kolonię artystyczną”. Po gruntownej modernizacji domy miały być oferowane wykonawcom wolnych zawodów. Na terenach otaczających kolonię miała być wprowadzona zabudowa uzupełniająca. Pierwszym krokiem było rozpisanie przetargu na wykonanie koncepcji, a następnie dokumentacji technicznej.

Do wyremontowania pozostało 25 budynków mieszkalnych w bardzo różnym stanie technicznym (od katastrofalnego do złego). Szacunkowy koszt remontu jednego obiektu z czterema mieszkaniami wynosi 400 000 zł.


HISTORIA, LUDZIE, ZABYTKI



od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto