Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kosmos i sacrum w poematach księdza Norberta Bonczyka - nowa publikacja o Bytomiu

Magdalena Mikrut-Majeranek
Gdzie na niebie znajdziemy kwokę z kurczętami? Dlaczego wodą z pierwszej kąpieli noworodka płci męskiej oblewano na Śląsku młody dąb? Jaki związek ma kasztanowiec rosnący koło domu z losem rodziny i dlaczego blisko ludzkich siedzib sadzono lipy? Co łączy „Pana Tadeusza” z dziełami śląskiego Homera? Na te i inne pytania w książce „Kosmos i sacrum w poematach księdza Norberta Bonczyka” odpowiada Krzysztof Piotrowski.

„Kosmos i sacrum w poematach księdza Norberta Bonczyka” to książkowy debiut bytomianina, Krzysztofa Piotrowskiego. Autor mieszka w Miechowicach, które darzy sentymentem i niczym detektyw tropi wątki związane z historią dzielnicy zapisane na kartach utworów księdza zwanego śląskim Homerem. Jednakże główny nacisk w publikacji kładzie na wątek gwiezdny, co stanowi istotne novum w odczytywaniu twórczości ks. Bonczyka.

– W istniejących opracowaniach wątki gwiezdne zamyka się w jednym zdaniu, że wątki mitologiczne zastępowane są przez biblijne – podkreśla Piotrowski. Tymczasem w jego książce to one eksponowane są na pierwszym planie.
W „Kosmosie Bonczyka” ukazane zostały obrazy sakralizacji natury zawarte w poematach „Stary kościół miechowski” oraz „Góra Chełmska”. Akcja pierwszego z nich skupiona jest wokół burzenia starego kościoła znajdującego się w Miechowicach, konieczności przeniesienia cmentarza parafialnego oraz wzniesienia nowej świątyni.

Natomiast drugi utwór dotyczy corocznych obchodów odpustowych i kalwaryjskich z okazji Podwyższenia Krzyża świętego i Matki Bożej Bolesnej (11-15 września), które odbywają się na Górze Chełmskiej, czyli na Górze św. Anny – miejscu pielgrzymek nie tylko Górnoślązaków, ale i Czechów. W wydarzenia te wplecione zostały dzieje radu Gaszynów. – Ks. Bonczyk ma zacięcie etnograficzne i doskonale wyłapuje wszelkie niuanse. Wyrósł z tego środowiska, był też doskonałym obserwatorem codziennego życia. Jako księdza interesowała go też sakralizacja przestrzeni typowa dla mieszkańców wsi. Stąd też mamy tu ludowe nazwy gwiazd, określanie ich poprzez podobieństwo do zwierząt gospodarskich czy przedmiotów – wyjaśnia autor.

Krzysztof Piotrowski analizuje astrologiczne tropy, dekonstruuje znaczenia, a poematy ks. Bonczyka czyta przez pryzmat astralny. Niczym kulturowy detektyw tropi symbole, gwiazdy i je analizuje. Autor śledzi przejawy sacrum w otaczającej rzeczywistości, postrzeganie gwiazd i lasu przez miechowiczan sprzed wieku. Ludowa wiedza przekazywana ustnie uwidacznia się zwłaszcza w przypadku wypowiedzi młynarza i kołodzieja pańskiego Łukaszczyka, przewodnika pielgrzymek Spinczyka oraz żyjącego na uboczu Miechowic Wyplera. Znajdziemy tutaj zapis kultury ludowej, obyczajów, wierzeń. Pojawiają się także sceny z życia wiejskiego. Widoczne jest tu etnograficzne zacięcie księdza Bonczyka.

Publikacja zawiera sporą dawkę informacji z zakresu kultury, ciekawostek historycznych, a poprzez liczne odwołania do dziedzictwa literackiego została silnie zakorzeniona w kulturze. Znajdziemy w niej również odwołania do historii Miechowic. Autor przywołując postać Tadeusza Zborowskiego, przytacza mit założycielski Miechowic. Jest i bogata biografia śląskiego Homera.

Piotrowski skutecznie rozprawia się też ze stereotypem Norberta Bonczyka – księdza – poety i patrioty. Warto podkreślić, że ks. Bonczyk pisał najpierw wierszowane „Pamiętniki szkolarza miechowskiego”, które stały się wprawką do „Starego kościoła miechowskiego” wydanego w 1879 r. i „Góry Chełmskiej” napisanej w 1874 i opublikowanej w 1886 r. Mało kto wie, że ks. Bonczyk pisał też…erotyki, ale nie podpisywał ich własnym nazwiskiem. Dodatkowo, tłumaczył na język polski książki Konrada von Bolandena „Der alte Gott” („Stary Bóg żyje”), krytykujące państwo pruskie za wypowiedzenie wojny Kościołowi w okresie kulturkampfu. Władze osądziły Bończyka za podburzanie przeciwko funkcjonującemu porządkowi i skazały na 8 tygodni więzienia. Jednakże doświadczenie to nie złamało jego charakteru, bo po odbyciu kary, gdy władze usunęły z Bytomia siostry Notre Dame, upamiętnił ich działalność w książce, w której nie omieszkał skrytykować antykościelnej polityki władz pruskich. To zaledwie wyimek ze społeczno-kulturalnej działalności księdza nazywanego „śląskim Homerem”, opisanej przez Krzysztofa Piotrowskiego.

Publikacja „Kosmos i sacrum” to nie tylko zwarta analiza wątków gwiezdnych zawartych w poematach ks. Bonczyka, ale także bogaty przewodnik po rozgwieżdżonym niebie i kompendium wiedzy mitologicznej związanej z tą tematyką. Autor symbolikę gwiazd rozkłada na czynniki pierwsze. Bonczyk opisuje niebo, które nieodstępne jest współczesnym obserwatorom, a Piotrowski dogłębnie analizuje opisywane obrazy. W analizę tę umiejętnie wplata dywagacje kulturowo-historyczne związane m.in. z Drogą Mleczną, przywołuje mity i opowieści z całego świata. Zaznacza, że dawniej orientacja w porach roku opierała się głównie na obserwacji Plejad, Oriona, rzadziej Wielkiego Wozu. A dziś? Dziś jest to praktycznie niemożliwe z kilku powodów. Po pierwsze niegasnące światła miasta utrudniają obserwację nocnego nieba, a po wtóre brakuje nam elementarnej wiedzy umożliwiającej odczytywanie położenia gwiazd.

Autor odznacza się erudycją i oczytaniem. Płynnie wymienia intertekstualne nawiązania oraz skrupulatnie wyłapuje wszystkie podobieństwa i nawiązania do mitologii i Biblii. Wskazuje także na rolę wzorca, jakim dla ks. Bonczyka był „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza. Prymarnym podobieństwem jest konstrukcja ksiąg pisanych regularnym trzynastozgłoskowcem oraz epilog rozgrywający się jakiś czas po opisywanych wydarzeniach.
Niestety, wątki poboczne, choć niezmiernie ciekawe, zostały rozbudowane do monstrualnych rozmiarów, co sprawiło, że nieco przysłoniły one wątek główny, jakim jest analiza poematów. Narracja poświęcona wyjaśnieniu symboliki gwiazd w kulturach świata zdominowała publikację.

Skąd wzięła się pasja do czytania i analizowania poematów śląskiego Homera? - Zainteresowanie twórczością księdza-poety wynika ze wspólnoty miejsca. Ks. Bonczyk pochodził z Miechowic, a ja też tutaj mieszkam od czwartego roku życia – mówi autor. Jak sam przyznaje, pierwszy kontakt z najbardziej znanym dziełem księdza Bonczyka – „Starym kościołem miechowskim” miał pod koniec nauki w szkole podstawowej. Później parokrotnie wracał do lektury tegoż dzieła, a efektem gruntownego namysłu jest właśnie najnowsza publikacja. Warto zaznaczyć, że poszczególne fragmenty książki były publikowane już w latach 2004-2008 na łamach takich czasopism jak: „Confinium. Materiały do historii Górnego Śląska”, „Rocznik Łubowicki” czy „Zaranie Śląskie”.

- Do tej pory publikacje poświęcone twórczości księdza Bonczyka poruszały wątki skupione wokół słów-kluczy: ksiądz-poeta i patriota. Ja natomiast skupiam się na opisie odbioru natury przez środowisko, w którym wzrastał – precyzuje Krzysztof Piotrowski.

- Świadectwem ludowego odnajdywania sacrum wśród natury jest przede wszystkim postrzeganie gwiazd, góry i lasu, pojawiające się w wypowiedziach młynarza i kołodzieja Łukaszczyka, przewodnika pielgrzymek Spińczyka oraz żyjącego w lesie na uboczu Miechowic, w zasadzie na Worpiu między Karbiem a Miechowicami, Wyplera – dodaje. Wspomniani bohaterowie są postaciami rzeczywistymi, które występują pod swoimi prawdziwymi nazwiskami. Autor zwraca uwagę jeszcze na jeden szczegół. – Badaczy twórczości ks. Bonczyka często charakteryzował biografizm. Bywało, że wszystkie wypowiedzi bohaterów poematów traktowane były przez niektórych z nich jako autentyczne myśli autora, a tak nie jest – mówi Piotrowski.

– Bardzo inspirującą sceną opisywaną przez Bonczyka jest ta, rozgrywająca się na cmentarzu. Kołodziej Paweł Łukaszczyk opowiada swoim towarzyszom, którzy wraz z nim strzegą nocą cmentarza, o gwiazdach lśniących na firmamencie. Pojawiają się tam takie określenie jak „kwoka z kurczętami”, czy „kosy”. Czytając dziś ten poemat, zastanawiamy się o jakich to gwiazdach pisze ks. Bonczyk, ale mało kto potrafi je rozszyfrować. Wiedza powszechna dla naszych przodków, dla nas jest już niedostępna – przyznaje.

- John Lewis Stempel, współczesny angielski autor piszący o przyrodzie, zauważa, że praktycznie znikły dziś potoczne nazwy ptaków. Jeszcze sto lat temu ornitolog na podstawie takiej lokalnej nazwy mógł powiedzieć nie tylko z jakiego hrabstwa pochodzi, ale nawet z jakiej konkretnie wsi. Zjawisko to dotyczy nie tylko Wielkiej Brytanii i nazw ptaków, ale praktycznie całej współczesnej kultury. Rewolucja przemysłowa, wynalazek kolei, upowszechnienie edukacji miały przemożny wpływ na erozję kultur prowincjonalnych. Nazwy, którymi się dziś posługujemy uległy standaryzacji i pochodzą z terminologii naukowej. I tak samo jest z nazwami gwiazd – wyjaśnia Krzysztof Piotrowski.

W „Starym kościele miechowskim” występuje ludowe nazewnictwo. Nie znajdziemy tu utartych nazw gwiazd, ale takie, które stosowano w Miechowicach sto trzydzieści lat temu. - Mamy tu do czynienia z charakterystycznym dla kultury ludowej upodabnianiem nazw i wyobrażeń dotyczących gwiazd do najbliższego chłopskiego otoczenia, czyli w tym wypadku zwierząt gospodarskich i narzędzi rolniczych. Inna charakterystyczna cecha kultury chłopskiej to sakralizacja otaczającej przestrzeni. Jak pisze wybitny rumuński religioznawca Mircea Eliade, była ona wynikiem nostalgii żywionej przez wiejskie społeczności za naturą, która byłaby uświęcona obecnością Jezusa. Jednym z głównych motywów ludowego chrześcijaństwa było oczekiwanie wraz z całą naturą pogrążoną w żałobie na Zmartwychwstałego Chrystusa, mieszkańcy wsi odnajdywali na wieczornym niebie gwiazdy związane z Męką Pańską takie jak młotki, sznury, siekiery, włócznie i kleszcze, ale jednocześnie te same narzędzia potrafili wskazać w kościach z głowy szczupaka. Chodziło w tym wszystkim o odnalezienie wokół siebie niezniszczalnej i idealnej przestrzeni, której ład byłby zarazem ładem Kosmosu – wyjaśnia Piotrowski.

Ks. Norbert Bonczyk sportretował odchodzący w niepamięć świat kultury ludowej. Udało mu się uchwycić niuanse życia wiejskiego oraz ocalić je od zapomnienia. - Dziś chełpimy się naszą rzekomą wiedzą o świecie i zjawiskach tu występujących. Na naszych dziadków spoglądamy pod tym względem z góry, wydaje się nam, że pozjadaliśmy wszystkie rozumy, tymczasem nasza wiedza i znajomość gwiazd ogranicza się dziś w zdecydowanej większości przypadków do odnalezienia na niebie wieczorem 24 grudnia pierwszej gwiazdy, której pojawienie się będzie dla nas sygnałem do rozpoczęcia wieczerzy wigilijnej, natomiast nasi nie tak dawni zresztą przodkowie potrafili na wieczornym niebie wskazać co najmniej Drogę Mleczną, Wielki Wóz, Plejady, Oriona oraz planetę Wenus. Co więcej, potrafili śledzić ich pozorny ruch na nieboskłonie, wyznaczać na tej podstawie czas w nocy, a także pory roku, co z kolei wiązało się z rozpoczęciem konkretnych prac polowych – dodaje autor publikacji.

Okazja do spotkania z autorem będzie już 29 listopada w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Bytomiu. Jednakże książka miała już swoją premierę, która odbyła się w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, w ramach cyklu „Górny Śląsk – świat najmniejszy”. Wspomniane spotkanie prowadzone przez Krzysztofa Karwata odbyło się 15 października tego roku. Zaproszeni goście: dr Bernard Linek z Instytutu Śląskiego w Opolu, dr Sebastian Rosenbaum z Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach oraz Krzysztof Piotrowski opowiedzieli o swoich najnowszych publikacjach dotyczących trzech górnośląskich duchownych: Augustina Weltzla, proboszcza z Tworkowa, Johannesa Chrząszcza, proboszcza z Pyskowic oraz Norberta Bonczyka, autora słynnego „Starego kościoła miechowskiego”.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytom.naszemiasto.pl Nasze Miasto