Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ks. kanonik Teofil Grzesica: 45 lat kapłaństwa ZDJĘCIA

JOL
Ks. kanonik Teofil Grzesica:w drodze do kościoła 45 lat temu
Ks. kanonik Teofil Grzesica:w drodze do kościoła 45 lat temu ARC
Ks. kanonik Teofil Grzesica, emerytowany proboszcz parafii w Dębieńsku i w Tychach: 45 lat kapłaństwa. Uroczyste obchody jubileuszu odbyły się w kościele św. Marii Magdaleny w Tychach, gdzie proboszczem był w latach 1989-2009. Był też dziekanem dekanatu Tychy Stare.

Ks. kanonik Teofil Grzesica: 45 lat kapłaństwa

Urodził się 6 września 1944 w Bieruniu Starym. Jest absolwentem technikum budowlanego oraz Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął 19 kwietnia 1973 w Katowicach. Bp Herbert Bednorz powierzył mu adaptację budynku przy ul. Wita Stwosza zwróconego diecezji przez władze na potrzeby Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach. Następnie był rektorem Domu Księży Emerytów w Wiśle - Jaworniku.

22 maja 1984 został proboszczem parafii św. Jerzego w Dębieńsku, gdzie w 1985 roku rozpoczął starania o budowę domu katechetycznego. W tym samym roku został kanonikiem honorowym Kapituły Katedralnej w Katowicach. W 1987 roku zwybrano go na dziekana dekanatu leszczyńskiego. Po pięciu latach pracy w Dębieńsku, 25 kwietnia 1989, ks. kanonik Teofil Grzesica przeniesiony został do parafii św. Marii Magdaleny w Tychach. Zaangażował się w odnowienie kościoła parafialnego. Był nie tylko proboszczem, ale i dziekanem dekanatu Tychy Stare.

W 2009 r. przeszedł na emeryturę.

W 2010 r. ks. kanonik Teofil Grzesica, emerytowany już wówczas proboszcz parafii Marii Magdaleny, został uhonorowany nagrodą prezydenta miasta Tychy, Andrzeja Dziuby, za remont kościoła św. Marii Magdaleny i jego zabytkowego wystroju. Przeznaczył ją na renowację jednej ze stacji Drogi Krzyżowej znalezionej w wieżyczce podczas remontu.

Obecnie ks. kanonik Teofil Grzesica mieszka w Domu św. Józefa w Katowicach, ale często bywa w parafii św. Marii Magdaleny w Tychach i tu też obchodził swój jubileusz 45-lecia święceń kapłańskich.

De facto, świętował dwa razy: 19 kwietnia - w 45. rocznicę święceń i 29 kwietnia - w rocznicę prymicji. Było ok. 100 księży – z rocznika, przyjaciół, współpracowników... Kazanie wygłosił ks. Damian Jarnot, jeden z wikarych w parafii św. Marii Magdaleny w Tychach. Przytaczamy je w całości.

Tak powstaje dobre wino! – kazanie wygłoszone podczas Mszy Świętej w niedzielę 29 kwietnia z okazji 45 rocznicy święceń kapłańskich ks. kanonika Teofila Grzesicy

ks. Damian Jarnot

„Ewangelia - J15,1-8 Jezus powiedział do swoich uczniów: «Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia. Każdą latorośl, która nie przynosi we Mnie owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto nie trwa we Mnie, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. Potem ją zbierają i wrzucają w ogień, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami».

Jubilacie, Dostojny Księże Teofilu, Bracia Kapłani, Siostry Zakonne, Siostry i Bracia!

W ubiegły czwartek sprawowaliśmy dziękczynną Eucharystię z tej samej okazji. Kiedy ks. dziekan Józef tak „wyraziście” stwierdził, że to było 45 lat temu… ksiądz Kazik szepnął do mnie – „ja wtedy siadałem do matury”. Przez chwilę pomyślałem, policzyłem i… szepnąłem do niego – „ja wtedy siadałem na nocnik”. Dlatego chylę czoła przed tą cyfrą – 45! – i przed Tobą. Bo to spory kawał drogi i ogromne życiowe doświadczenie. A 45 lat temu, w starobieruńskiej parafii witano Cię tak:

„Czcigodny Księże Prymicjancie, szedłeś przed chwilą ulicami Bierunia Starego i skierowałeś swe kroki do kościoła bożego, skąd Chrystus spogląda dziś dookoła i Ciebie, właśnie Ciebie, tak cicho dziś woła. Kochasz ten kościół, bo tu otrzymałeś sakrament chrztu świętego, jak również sakrament Ducha Świętego. Pierwszą Komunię tu przyjmowałeś i dobremu Bogu się polecałeś. Od samego dzieciństwa dał Ci Bóg łask wiele, On Cię przygotował do pracy w Kościele. Nieraz może, gdy stawałeś u świątyni progu, myślałeś, jak i kiedy poświęcić się Bogu. A gdy powoli przychodziły młodzieńcze lata, coraz więcej poznawałeś marności tego świata, postanowiłeś iść na służbę Chrystusa, do którego od dawna tęskniła Twa dusza. A gdyśmy Cię widzieli w sutannę odzianego, domyśliliśmy się, że chcesz zostać sługą Syna Bożego. Później przy pulpicie nieśmiało stawałeś i nam Słowo Boże przekazywałeś. Nauki w seminarium na rok przerwać Ci kazano i na północ do Szczecina Ciebie wysłano, byś tam uczył dzieci, jak mają kochać Boga i wskazywał im, gdzie do nieba jest droga. Wszystko to Wola Boża uczyniła, by Twa dusza i tam, daleko, się uświęciła. I tak podchodziłeś coraz bliżej do ołtarza świętego, aż w Wielki Czwartek wyświęcono Cię na Kapłana Bożego. Idź więc do ołtarza w pierwszej świętej ofierze, oddaj Chrystusowi serce chętnie i szczerze, oddaj Mu pracę trudy i znoje, a On Ci w zamian odda Serce swoje. Pomódl się czasem za nami ministrantami, aby z nas dużo poszło Twoimi śladami” (odtworzone archiwalne nagranie audio)

„Nie no, ja tam święty przecież nie jestem!”
„A co ty – świętym chcesz być?”
„Ty to chyba w laciach do nieba pójdziesz!”

Może takie słowa słyszymy, może takie słowa czasem nawet wypowiadamy. Czy nie macie wrażenia, że „coś” się z nami stało, że WIELU z NAS uznało PRZECIĘTNOŚĆ, a nawet pewną MIERNOTĘ za jakąś NORMĘ, jakąś miarę życia?

Żeby przypadkiem nie za dużo, nie za głęboko, nie za blisko, nie za często, nie za mocno… - wystarczy taka „DUCHOWA ŚREDNIA KRAJOWA”, ale – OSTROŻNIE! – żeby przypadkiem nie przesadzić!

Ten swoisty LĘK przed ŚWIĘTOŚCIĄ zauważył też papież Franciszek i napisał nową adhortację – „Gaudete et exsultate – o powołaniu do świętości w świecie współczesnym”. Napisał w niej pięknie o Bogu, który „oferuje nam życie prawdziwe, szczęście, dla którego zostaliśmy stworzeni”, o Bogu, który „chce, abyśmy byli świętymi i nie oczekuje, że zadowolimy się życiem PRZECIĘTNYM (!), rozwodnionym, pustym”. Rozpoczynając swoje rozważania, przywołuje papież słowa, które Bóg skierował do Abrahama – „ŻYJ ZE MNĄ W ZAŻYŁOŚCI i bądź bez skazy” (Rdz17,1). To pierwsza biblijna „definicja” świętości – „ŻYJ ZE MNĄ W ZAŻYŁOŚCI!”

Każdy z nas ma SWOJĄ drogę świętości – wyjątkową, specyficzną. „I to się liczy – napisał papież, aby każdy wierny tę swoją drogę rozpoznał i WYDOBYŁ Z SIEBIE TO, CO MA NAJLEPSZEGO, to, co najbardziej osobistego Bóg w nim umieścił” (11)

Wczoraj przeżywaliśmy uroczystość beatyfikacji HANNY CHRZANOWSKIEJ, zwykłej - NIEZWYKŁEJ pielęgniarki, która wszystko, co robiła, robiła najpiękniej, jak potrafiła.

Napisano o niej – „Miłość do chorych była sterem jej życia, ale kierunek kursu wyznaczał Bóg”. Piękna postać, zmarła 45 lat temu! Ale – jeszcze raz! – nie będziesz nigdy Hanną Chrzanowską, nawet jeśli jesteś pielęgniarką! Idziesz swoją drogą i masz na niej „wydobyć z siebie to, co masz najlepszego”.

Drogi nasz Jubilacie, Dostojny Teofilu! Ty przez te 45 lat kapłańskiej drogi wydobywałeś z siebie – i ciągle wydobywasz! – to, co miałeś i masz najlepszego. Nam rzuciły się w oczy i poruszyły nasze serca zwłaszcza trzy Twoje dary. Pierwszy to dar niesamowitej, troskliwej pamięci. Drugi to dar szeroko otwartego serca. A łączą się te dwa dary na przykład w Twojej swoistej „celebracji” tak zwanych „zalecek”. Tylko Ty pamiętasz o wszystkich księżach przeżywających jubileusze, rocznice święceń, Ty do swej modlitwy włączasz kapłanów zmarłych, świętujących urodziny, Ty opowiadasz Bogu o siostrach zakonnych, które spotkałeś na swojej drodze. Twoja modlitewna troska o drugiego człowieka jest tak szeroka, że czasem nawet żartujemy mówiąc, że Ty pomodlisz się nawet za kobiety, które stoją na przystanku na rynku. Każdy też, kto świętuje, może spodziewać się tego, że zadzwonisz i złożysz piękne życzenia. To serce i pamięć DUSZPASTERZA! O trzecim, dla nas bardzo widocznym rysie Twej kapłańskiej świętości pisze papież we wspomnianej adhortacji. Pisze tak: „Pamiętajmy, jak Jezus zachęcał swoich uczniów, by zwracali uwagę na SZCZEGÓŁY. Drobny szczegół, że na uczcie weselnej zaczęło brakować wina. Drobny szczegół, że zabrakło jednej owcy. Drobny szczegół, że wdowa złożyła w ofierze dwa pieniążki. Drobny szczegół posiadania zapasu oleju do lamp na wypadek, gdyby oblubieniec się opóźniał. Drobny szczegół, aby zapytać uczniów, ile mają chlebów. Drobny szczegół przygotowania żarzących się węgli, a na nich ryb, gdy czekał na uczniów o świcie” (144). Dzięki Twojemu dbaniu o szczegóły ten kościół wygląda tak, jak wygląda. Każdy szczegół jest dopracowany, a kościół urzeka pięknem. Kto z was – moi drodzy - wpadłby na to, by przy ołtarzu i przy tej wiszącej ambonie umieścić dzwonki przywołujące służbę kościelną. Gdybym czuł, że słabnę, wystarczy, że nacisnę i… pan kościelny mnie „uratuje”. Te dzwonki to taki mały symbol Twojej troskliwej miłości.

Na tej drodze wydobywania z siebie tego, co mamy najlepszego, ważny jest i bardzo potrzebny fragment Ewangelii w tę niedzielę czytany – winnica, krzew winny, latorośle, Ojciec, który uprawia, oczyszcza, by owoc był obfity. A wszystko po to, by NAPIĆ SIĘ DOBREGO WINA. To DOBRE WINO jest w Biblii metaforą pięknego, spełnionego życia. Spełnionego także w przestrzeni WIECZNOŚCI – wino to znak UCZTY, jaką Bóg nam przygotował w wieczności.

Jak powstaje dobre wino? W ten proces wpisane jest właśnie OCZYSZCZANIE – ten, który uprawia krzew winny, odcina uschnięte, nadgnite gałązki, oczyszcza, aby cała MOC rośliny nie poszła w liście, ale w winogrona. Może kiedyś widzieliście taką oczyszczoną, wypielęgnowaną winnicę? – to jest taki widok, że można się nad tą winnicą rozpłakać. To obraz totalnego ogołocenia! A jednak to jest WARUNEK obfitego owocowania. A dalej… piękne winogrona – by powstało dobre wino – są ROZGNIATANE, są MIAŻDŻONE. Tu chodzi o NASZE ŻYCIE! Dla każdego to rozgniatanie, to miażdżenie oznacza coś innego,każdy je inaczej przeżywa. A Ty, Księże Teofilu też wiesz, co na kapłańskiej drodze życia było, jest i będzie i oczyszczaniem i tym rozgniataniem, miażdżeniem. Ale – właśnie! – tak powstaje dobre wino!

To wszystko jest jedną z wielu odpowiedzi na pytania – dlaczego czasem jest tak strasznie trudno? Dlaczego czasem to życie tak bardzo boli? Dlatego, że OCZYSZCZANIE, OWOC, MIAŻDŻENIE, DOBRE WINO są NIEROZŁĄCZNE! Właśnie DLATEGO! Są nierozłączne!

Jak patrzymy na winny krzew, to widzimy też, że to nie jest prosta łodyga, na czubku której wyrasta owoc. Nie! Krzew winny jest rośliną POKRĘCONĄ, powyginaną. Jak nasze życie, które NIE JEST PROSTE, w którym nie ma prostych odpowiedzi. A jednak, mimo całego tego pokręcenia winnego krzewu, każdy pęd jest karmiony i ma szansę na owocowanie.

I dlatego najważniejszym słowem w tym dzisiejszym fragmencie Ewangelii jest słowo „TRWANIE”, które pojawia się tu aż 10 razy! W greckim oryginale „MENEIN” oznacza STAŁE PRZEBYWANIE… w Jezusie, Jego Słowie, Jego Ewangelii. Papież Benedykt XVI, komentując ten fragment Ewangelii przypomina to, co Ojcowie Kościoła określali słowem PERSEVERANCIA – czyli cierpliwe przebywanie we wspólnocie z Panem we wszelkich życiowych zawirowaniach. Tak TRWASZ, Księże Teofilu, zgodnie z prymicyjnym hasłem – „Albowiem z Niego i przez Niego i dla Niego jest wszystko, Jemu chwała na wieki” (Rz11,36). A my lubimy na Ciebie patrzeć, na Twoje zatroskanie, zaangażowanie, na Twoją radość z posługi, na Twoje owocowanie. Lubimy z Tobą przebywać, żartować…

Tak powstaje dobre wino… Kilka dni temu „świeżo upieczony” mąż opowiadał, że kiedy późnym wieczorem, po bardzo trudnym dniu, razem z żoną położył się do łóżka, ona zaproponowała mu krótką małżeńską modlitwę. Odmówił – „nie dzisiaj, jestem przeokrutnie zmęczony!”. Ale złapał się na tym, że w tym momencie wziął do ręki telefon komórkowy, by sprawdzić najnowsze wiadomości. Dotarło do niego, że jednak jeszcze nie jest tak zmęczony, by nie pomodlić się z żoną. Zawstydził się! Wstali oboje z łóżka i pięknie razem się pomodlili. Tak powstaje dobre wino!

Ta dzisiejsza niedziela przeżywana jest jako DZIEŃ MĘCZEŃSTWA DUCHOWIEŃSTWA POLSKIEGO. Do Dachau, do Auschwitz nie wywozili wszystkich księży. Wywozili tych, których określali mianem „SEELSORGER” – czyli DUSZPASTERZ. Zostawiali tych, których określali „EIN PFAFFE, czyli – pogardliwie – jakiś „KLECHA”. Machali na nich ręką, stwierdzając – „niegroźny, nieszkodliwy!”. Drodzy Bracia Kapłani! Postawmy sobie dzisiaj, przy tej szczególnej okazji to niewygodne, brutalne pytanie – Czy NAS BY WZIĘLI? Jakkolwiek to zabrzmi, Dostojny Teofilu, gdyby to wszystko działo się dzisiaj, byłbyś jednym z pierwszych, którego by wywieźli – DUSZPASTRZERZU!

Amen".

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Magazyn informacyjny Dziennika Zachodniego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto