Miasto od kilku tygodni bezskutecznie próbuje znaleźć firmę, która dostarczy i zamontuje w nowym budynku m.in. stół konferencyjny składany i krzesła konferencyjne. Ogłosiła w związku z tym dwa przetargi, które musiała unieważnić. W pierwszym najkorzystniejsza oferta opiewała na ponad 60 tys. zł, podczas gdy urząd przeznaczył na ten cel 33 tys. zł. Do drugiej postępowania natomiast nie zgłoszono żadnej oferty. Będą kolejne próby znalezienia wykonawcy.
Trzytygodniowa obsuwa
Niestety później niż w zapowiadanym od dłuższego czasu terminie do 30 listopada, nastąpi też ukończenie budowy obiektu nazwanego „Lubiteką”.
- Wykonawca wystąpił do nas o przesunięcie terminu o trzy tygodnie. Opóźnienie nie wynika jednak z winy firmy, ale z faktu, że Tauron nie podłączył w odpowiednim czasu stacji transformatorowej. A żeby móc sprawdzić wszystkie instalacje potrzebne jest pełne zasilanie – wyjaśnił burmistrz Edward Maniura.
To wszystko sprawia, że opóźni się też przeprowadzka ze starego budynku biblioteki, która nastąpi już zimą – albo po świętach, albo już w nowym roku. Burmistrz uspokaja jednak, że budowa definitywnie zmierza ku końcowi.
- Który nastąpi w ciągu kilku tygodni. Wykładziny są już położone, montowane są meble, trwają prace wykończeniowe na zewnątrz – powiedział nam pod koniec listopada.
Aktualny termin zakończenia to 21 grudnia.
Z dofinansowaniem nie wyszło
Realizacja tej jednej z największych inwestycji w Lublińcu, jeszcze przed rozpoczęciem prac budowlanych (co nastąpiło we wrześniu 2016 roku) miała „pod górkę”. Miasto przygotowało projekt molocha zawierający kosztowne rozwiązania, ponieważ uwierzyło zapowiedziom władz państwowych i możliwości pozyskania dofinansowania w wysokości 85 proc. kosztów z tzw. funduszy norweskich. Spore środki faktycznie uruchomiono, ale ich większość zgarnęło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które złożyła kilkanaście wysoko punktowanych wniosków wpisujących się w zakres dziedzictwa kulturowego. Dla Lublińca i innych projektowych bardziej lokalnych niestety pieniędzy już zabrakło. Burmistrz Maniura twierdzi, że gdyby wcześniej wiedział o planach ministerstwa, to Lubliniec darowałby sobie aplikowanie o te środki. Niewykluczone też, że zdecydowałby się na mniej kosztowne rozwiązania.
Żeby spełnić oczekiwania niezadowolonych z obrotu sprawy samorządów, ogłoszono konkurs, w którym zyskały one większe szanse na pozyskanie dofinansowania (choć na mniej korzystnych warunkach niż w przypadku funduszy norweskich). Ale krótko po tym jak konkurs rozstrzygnięto doszło do zmiany władz, a nowe zmieniły zasady i „przepuściły” tylko projekty przeznaczony do realizacji w ciągu jednego roku. Lubliniec znów został więc na lodzie. W końcu władze miasta podjęły decyzję o sfinansowaniu budowy z własnych środków. Budowy za ok. 10 mln zł.
- Decyzję podjęliśmy w momencie, kiedy pojawiły się duże pieniądze ze sprzedaży działki w specjalnej strefie pod budowę zakładu firmy Eurobox – powiedział Edward Maniura. - Nie wiew czy dzisiaj podjęlibyśmy się realizacji tak dużej inwestycji, ponieważ przy obecnych cenach musielibyśmy pewnie wydać na nią ok. 20 mln zł – dodał.
Kilka dni temu burmistrz wraz ze swoją zastępczynią Anną Jonczyk – Drzymałą zwiedzili powstający obiekt. Efekty zdjęciowe tej wizyty znajdziecie w galerii.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?