Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Martyna Wojciechowska cierpi na dwie tropikalne choroby. Możliwe, że zaraziła się na Borneo

Joanna Barczykowska
Nie jest wykluczone, że Martyna Wojciechowska zaraziła się na Borneo w sierocińcu dla orangutanów
Nie jest wykluczone, że Martyna Wojciechowska zaraziła się na Borneo w sierocińcu dla orangutanów fot. TVN
Martyna Wojciechowska, autorka reportaży "Kobieta na krańcu świata", stanęła na krańcu własnej wytrzymałości. Lekarze zdiagnozowali u niej dwie tropikalne choroby, które wyniszczają organizm.

Otym, że podróże nie tylko kształcą, ale mogą być też niebezpieczne, przekonała się Martyna Wojciechowska. Gwiazda stacji TVN od wielu lat podróżuje po świecie. Podczas jednej z ostatnich wypraw zaraziła się groźnymi chorobami tropikalnymi. Tak egzotycznymi, że nie mają polskich odpowiedników nazw. Gdzie się zaraziła, tego dokładnie nie wiadomo. Prawdopodobnie w sierocińcu dla orangutanów na Borneo.

- Podróżuję dużo i trudno jest ustalić, kiedy i gdzie choroby miały swój początek - mówi Wojciechowska. - Rzeczywiście, istnieje duża szansa, że miało to miejsce na Borneo, ale lekarze nie mają pewności.

Wszystko zaczęło się po ostatnim sezonie programu "Kobiety na krańcu świata". Martyna stała się mniej energiczna, ospała i poważnie osłabiona. Choroba wyniszczała jej organizm. Szukała pomocy u wielu lekarzy, ale nikt nie potrafił odkryć przyczyn problemu.

- Choruję od kilku miesięcy i skłoniło mnie to do wykonania serii specjalistycznych badań. Przez długi czas przyczyny mojego złego stanu zdrowia nie były znane, ale choroby tropikalne z zasady są trudne do wykrycia, szczególnie w nietypowych dla ich występowania krajach - mówi Martyna Wojciechowska.

Najgorsze były dla niej nawracające, coraz poważniejsze infekcje, kolejne serie antybiotyków, które musiała przyjmować, a które wcale nie sprawiały, że czuła się lepiej.

- Po prostu mój organizm całkowicie stracił odporność i mimo bardzo złego stanu zdrowia w ogóle nie rozpoznawał, że jest chory - mówi Martyna.

Po wielu badaniach zdiagnozowano problemy Wojciechowskiej.

- Lekarze ustalili, że zapadłam na dwie choroby tropikalne, które powoli mnie wyniszczały. Okazało się, że jestem tak słaba, że ja, osoba o niespożytej energii, miałam ochotę tylko spać. Nie miałam siły skupić się na niczym, pracować, pisać. To był trudny dla mnie czas - przyznaje Martyna.

Podróżniczka znana jest ze swojej aktywności. Jako druga Polka zdobyła Koronę Ziemi (najwyższe szczyty poszczególnych kontynentów) - w trudniejszej wersji Reinholda Messnera. Wojciechowska prowadziła też w telewizji kilka programów, np. "Automaniak" , "Big Brother" i "Kobieta na krańcu świata". Napisała wiele podróżniczych książek, od lat szefuje polskiej edycji "National Geographic". Kobieta wulkan nagle odczuła brak energii.

- Ponieważ trzeba było postawić mnie na nogi przed kolejną, uderzeniową kuracją, zaczęłam przyjmować kroplówki i za-strzyki, które trochę mnie wzmocniły. W końcu rozpoczęłam kurację, a kilka dni temu dostałam nowe leki z zagranicy, bo w Polsce nie było stosownych preparatów. Teraz cierpliwie czekam na efekty ich zażywania. Czy jestem zdrowa, będzie można ocenić dopiero za miesiąc - mówi Martyna.

Kilka dni temu na portalach pojawiły się informacje o dramatycznym stanie zdrowia Wojciechowskiej i o koniecznej kuracji w zagranicznych lecznicach. Podróżniczka uspokaja, że ma się jednak coraz lepiej. Ostatnio nawet wybrała się z koleżankami do kina.

- Chciałam uspokoić wszystkich, że choroby, z którymi się zmagam, nie są zakaźne i w związku z tym mój kontakt z otoczeniem jest w stu procentach bezpieczny - zapewnia Martyna.

- Ale ogromnie dziękuję za troskę, wsparcie i nadsyłane zewsząd życzenia powrotu do zdrowia. Głęboko wierzę w to, że największa siła drzemie w nas samych, a ja nie zamierzam się poddawać i jestem dobrej myśli.

Katarzyna Barylak z TVN dodaje, że stacja planuje już kręcenie kolejnych części programu "Kobieta na krańcu świata", ale na razie nie ustaliła żadnych terminów.

Prof. Andrzej Grzybowski, epidemiolog, mówi, że do lekarzy trafia niewiele podobnych przypadków. Najczęściej dotyczą zachorowań na dur brzuszny albo czerwonkę, które można złapać w Afryce Północnej.
- Myślę, że wynika to z tego, iż właśnie tam Polacy jeżdżą najczęściej - mówi prof. Grzybowski.

- Chociaż z roku na rok maleje liczba zachorowań na tropikalne choroby, to nie można ich bagatelizować. Europejczycy nie są przyzwyczajeni do bakterii, które występują w tropikach i nie mają w organizmie przeciwciał, żeby walczyć z chorobą - tłumaczy profesor.

- Nie każdy też reaguje na nie tak samo. Reakcja organizmu często zależy nawet od stanu zdrowia i zmęczenia w momencie zetknięcia z bakterią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto