Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkanka Żor kupiła w Lidlu banana z ...kokonem w środku. Czy to mógł być jadowity pająk?

JACK
Pająk znaleziony w Warszawie w 2017 roku w partii z bananami
Pająk znaleziony w Warszawie w 2017 roku w partii z bananami Ekopatrol Warszawa
Mieszkanka Żor kupiła w Lidlu banana z ...kokonem w środku. Czy to mógł być jadowity pająk? Przerażona klientka skarży się, że nie doczekała się jednak poważnego potraktowania...

Mieszkanka Żor kupiła w Lidlu banana z ...kokonem w środku. Czy to mógł być jadowity pająk?

Zacznijmy od początku. Pani Sylwia (nazwisko do wiadomości naszej redakcji), kupiła kiść bananów wraz z dziwną zawartością. Zorientowała się dopiero po ok 3 godzinach, kiedy starszy syn oderwał pierwszego banana z góry. W środku widoczne było coś na kształt kokonu. Czytała w internecie o podobnych przypadkach i była przerażona.

- Znalazłam kontakt z panem który jest hodowcą pająków. Ma ich w swoim domu ponad 1000 sztuk. Przesłałam mu zdjęcie tego "czegoś". Odpisał że wygląda to jak jajka Wałęsaka Brazylijskiego tyle że raczej martwe. Nadmienię tylko że ten pająk trafił do księgi Guinessa z powodu siły jego jadu, która potrafi uśmiercić człowieka w kilka godzin, jeżeli nie otrzyma na czas surowicy. Fakt,że jaja mogą być martwe trochę mnie uspokoił. Ale do dnia dzisiejszego nie mam żadnej pewności czy w moim domu nie ma jakiegoś nieproszonego gościa... - napisała do nas mieszkanka.

Była na policji, gdzie polecono jej skontaktować się z sanepidem, ale tam stwierdzono, że lepiej skontaktować się z Uniwersytetem Śląskim. Pani Sylwia zaniosła ostatecznie banana do Lidla licząć na poważne potraktowanie sprawy.

- Zapewniano mnie że oni mają swoją firmę z którą współpracują i banan trafi do zbadania. Przypuszczam że banan nie został wysłany na przebadanie. Do dnia dzisiejszego nie dostałam ekspertyzy mimo iż obiecano mi stały kontakt. Zadzwonił do mnie pan reprezentujący Lidl i poprosił o spotkanie. Spotkanie odbyło się w sklepie Lidl w  Żorach. Byłam ja, pracownik zajmujący się BHP i PP, pani która zastępowała kierowniczkę sklepu w tym dniu i dyrektor firmy VACO, która współpracuje min z Lidlem odpowiadając właśnie za bezpieczeństwo eksportowanych towarów. Panowie skrupulatnie wypytywali o wszystkie szczegóły zdarzenia. I na koniec zapytali czego oczekuję? Zażądałam ekspertyzy którą rzekomo zrobili. Miała być na drugi dzień. Do dziś nie ma. Pan z firmy Vaco poprosił żebym przesłała mu na maila zdjęcia, które zrobiłam i moją rozmowę z hodowcą pająków – mówi mieszkanka. Usłyszała, że to mógł być...miąższ z innego banana! - Dlaczego nie przedstawiono mi żadnych badań? To skandaliczne potraktowanie – wyjaśnia nasza Czytelniczka.

W Lidl Polska zapytaliśmy, czy banan trafił do badań i dlaczego nie ustalono, z czym mamy do czynienia. Dlaczego też nikt nie przedstawił klientce ekspertyzy mimo solennych zapewnień o "priorytetowym wyjaśnieniu sprawy"?

Zobacz zdjęcia tego banana:

W odpowiedzi Aleksandra Robaszkiewicz Communications Manager Lidl Polska napisała nam, że " wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientki zostało zorganizowane spotkanie, w którym uczestniczył również zastępca menedżera sklepu oraz przedstawiciel współpracującej z nami firmy VACO".

- Z naszych ekspertyz wynika, iż nie ma wystarczających materiałów dowodowych aby określić, czym dokładnie jest zanieczyszczenie znalezione na produkcie. Natomiast klientka wspominała, że posiada dodatkowy materiał zdjęciowy. Bardzo zależy nam na pozytywnym wyjaśnieniu sprawy, dlatego uprzejmie prosimy o przesłanie posiadanych zdjęć. Jesteśmy otwarci na dalsze rozmowy – czytamy w odpowiedzi do naszej redakcji.


- Po co im moje zdjęcia, skoro dostali tego banana?
Wystarczyło przesłać go do badań! Klienci powinni mieć pewność, że towar, który kupują, jest bezpieczny - denerwuje się żorzanka.

Klientka mogła się niepokoić, bo takie sytuacje się wcześniej zdarzały.
14 grudnia 2014 roku głośno było o takiej sprawie w Miliczu. Pająk przyjechał prawdopodobnie z partią bananów z Kolumbii 14 grudnia. Został schwytany przez pracowników sklepu do słoika, kokon powędrował do foliówki. Przekazano je służbom weterynaryjnym. Podczas akcji ewakuowano 30 klientów sklepu. Market został zamknięty do odwołania. Według wstępnych oględzin pająk był jadowity i agresywny.

W 2016 roku podobną sprawę opisywano w Gorzowie Wieklopolskim. Pan Grzegorz przywiózł niespodziankę po zakupie bananów. Grzegorz. Dojechał do domu. Wniósł owoce do przedsionka i poszedł po resztę toreb. Gdy wrócił, na ścianie, koło owoców, zauważył pająka.

- Od razu poznałem, że to nie „nasz”, tylko jakiś egzotyczny. Poruszał się błyskawicznie. Ledwie go złapałem do słoika. Dziękowałem losowi, że nie wylazł z bananów, gdy jechałem autem - opowiadał pan Grzegorz. W 2017 roku głośno było o żywym pająku w Warszawie. Z znaleziono go w pudle z bananami w sklepie w Wawrze. Pajęczaka zznaleźli pracownicy, którzy zawiadomili straż miejską.

- Obsługa sklepu poinformowała nas, że pajęczaka znaleźli wśród bananów, które zostały przywiezione z Ameryki Środkowej. Pracownicy sami odłowili pająka i umieścili go w plastikowym pojemniku – relacjonował przebieg interwencji insp. Maciej Jankowski z Ekopatrolu Straży Miejskiej m. st. Warszawy. Pająk został przewieziony do Ośrodka CITES przy warszawskim ogrodzie zoologicznym i przekazany jego pracownikom. Oceniono, że jest to pająk z rodziny wałęsakowatych.

Zobacz zdjęcia tego banana:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto