Składowisko opon w żorskiej dzielnicy Kleszczów przestało płonąć, jednak wciąż jest dozorowane przez zastęp straży pożarnej. Toksyny uwolnione podczas pożaru, jak zaznacza prof. Piotr Skubała, ekolog z Uniwersytetu Śląskiego, nie są już obecne w powietrzu, lecz raczej przeniknęły do wody oraz gruntu.
Gdy nad Żorami unosił się cuchnący dym, docierając do każdego zakątka miasta, a także kilku dzielnic Rybnika, Urząd Miasta uspokajał mieszkańców oficjalnymi komunikatami: wyniki badań prowadzonych przez Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego wskazują, że w unoszącym się dymie nie ma substancji niebezpiecznych w stężeniach, które mogłyby zagrażać mieszkańcom.
Inaczej twierdzili sami mieszkańcy, zmuszeni szybko zaopatrzyć się w maski antysmogowe i narzekając na pogarszające się samopoczucie.
W odpowiedzi na komunikaty Urzędu Miasta w Żorach Zdzisław Kuczma z Rybnickiego Alarmu Smogowego wystosował pismo skierowane do Zarządu Województwa Śląskiego. W petycji wnosił o dopuszczenie zużytych opon do powszechnego spalania, powołując się na ich rzekomą nieszkodliwość dla środowiska, a także zdrowia i życia ludzi.
- Dotychczas uważano, że spalanie opon może odbywać się tylko w specjalnie do tego celu skonstruowanych piecach, zapewniających temperaturę spalania powyżej 1000 stopni Celsjusza, np. w piecach obrotowych w cementowniach. Spalanie w tych piecach nie powoduje wzrostu emisji głównych zanieczyszczeń gazowych (...), a spalanie opon w innych warunkach (np. pożary, domowe kotłownie) wywołuje emisję sadzy, węglowodorów aromatycznych, benzoapirenu, benzenu, toluenu, ksylenu i innych substancji (w większości rakotwórczych), dioksyn - zaznacza Zdzisław Kuczma.
Komunikat zamieszczony na stronie Urzędu Miasta Żory, głoszący, że w dymie nie ma substancji zagrażających mieszkańcom - jak ironicznie zauważa Zdzisław Kuczma - wprowadza istną rewolucję w podejściu do szkodliwości spalania opon, podobnie jak informacje docierające z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Przedstawiciel Rybnickiego Alarmu Smogowego zaznacza również, że informacje te okazały się na tyle przekonywujące, że nie podjęto żadnych działań w trosce o zdrowie mieszkańców - nie ograniczono zajęć w placówkach oświatowo-wychowawczych ani nie zarządzono ewakuacji mieszkańców.
- Okoliczności powyższe prowadzą do przekonania, że oto urzędnicy odkryli, iż spontaniczne, niekontrolowane w żaden sposób spalanie opon nie powoduje emisji substancji niebezpiecznych w stężeniach, które mogłyby zagrażać mieszkańcom - zauważa Zdzisław Kuczma. - W tej sytuacji należy rozważyć uznanie zużytych opon za odpad, który może posłużyć za dobrej jakości paliwo w domowych kotłowniach. Nijak ma się bowiem emisja z domowego kotła w stosunku do niekontrolowanego pożaru składowiska opon.
Przedstawiciel Rybnickiego Alarmu Smogowego dodaje, że na "rynku" nie brakuje tego surowca, którym z łatwością można by rozwiązać problem "ubóstwa energetycznego", rozdając go bezpłatnie najuboższym.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?