Pikieta Solidarności pod zakładem FCA w Tychach: Chcą podwyżki ZDJĘCIA

Solidarność walczy o podwyżki o 5 zł za każdą godzinę dla każdego pracownika, co z premią dawałoby około 1000 zł. W tej chwili pracownicy FCA mają 15-17 zł brutto na godzinę.

- W tej chwili, po protestach, rozpoczęły się negocjacje, choć mamy watpliwości, czy można to tak nazwać. Zaproponowano 250 zł brutto od 1 stycznia dla każdego pracownika z premią - mówiła Wanda Stróżyk, przewodnicząca Solidarności. - We Włoszech podpisano wprowadzenie planu przemysłowego na cztery lata i 144 euro podwyżki na ten czas. My nie możemy sobie na to pozwolić. Przypomnę też, że cztery lata temu Solidarność nie wyraziła zgody na wprowadzanie premii kosztem podwyżki płac. Gdyby w porozumieniu było zapisane, że po czterech latach te pieniądze zostaną włączone do stawki, to może warto byłoby sie przychylić do tej propozycji, ale niestety, wręcz przeciwnie, było napisane, że organizacje związkowe zrzekają się negocjacji przez cztery lata.
Także teraz powiedzieliśmy jasno, że nie wyrażamy zgody, by pieniądze szły w premię kosztem płacy zasadniczej.

Żądanie podwyżki zostało złożone w trybie sporu zbiorowego, choć - jak podkreśliła Wanda Stróżyk - pracodawca niezmiennie twierdzi, że on się z nikim nie spiera.

W walce o podwyżki pojawił się problem: brak jedności wśród organizacji związkowych.

- Nie można iść dalej, bo nie ma zgody wszystkich związków na podpisanie protokołu rozbieżności. Spotkanie się zakończyło bez ustalenia terminu kolejnego spotkania. My proponowaliśmy spisanie protokołu rozbieżności i natychmiastowe ściągnięcie mediatora z ministerstwa, ale bez podpisu wszystkich związków na tym protokole nie da się tego zrobić - mówiła Wanda Stróżyk.

Inny problem to słaba przynależność do związków.

- My jesteśmy waszą buzią, która mówi, słucha i może trochę więcej wie, ale siłą i naciskiem na pracodawcę jesteście wy, pracownicy - przekonywała i powtórzyła to, co mówiła na poprzednim spotkaniu przed zakładem, że pracownicy muszą się czuć współodpowiedzialni za te negocjacje.

Zdaniem Wandy Stróżyk, Solidarność musi mieć co najmniej 50 proc. pracowników, bo - jak powiedziała - w Turynie boją się tylko deklaracji Solidarności.

W tej chwili w siedmiu związkach zawodowych FCA jest niecałe 35 proc. załogi.

W całym FCA, łacznie z dyrekcją handlową w Warszawie, jest zatrudnionych - jak powiedziała Wanda Stróżyk - ok. 2500 ludzi, z czego pracowników fizycznych jest ok. 1800. I z tej liczby do związków należy wspomniane 35 proc. Solidarność ma 11 proc. , czyli niecałe 300 członków.
Wanda Stróżyk przekonywała, że w tym stowarzyszeniu powinno być znaczenie wiecej osób, bo to siła głosu, którym przemawia pracownik. - Jeżeli jest nas mało, to i mamy małą szansę na wynegocjowanie czegokolwiek - podkreślała.

Prócz niezgody na niskie płace, Solidarność deklaruje też swoją niezgodę na zwiększenie godzin nadliczbowych. I zachęca do odmowy pracy w soboty. Może nie w tę najbliższą, ale już w kolejną tak.

Inny członek Solidarności powiedział: Nie zgadzamy się na biedę. Walczymy o 5 zł. To się wam należy. Każdy model, z jakim się zetknęlismy, robimy najdłużej. Pięćesetka ma chyba już 12. rok To świadczy o waszej fachowpści, ale fachowiec musi zarobić, a nie dorabiać po pracy. Pracujemy wszystkie soboty, to znaczy, że pieniądze są. Za tamten rok jest ponad 260 mln zł zysku. Czy dostaliśmy premię? Czy kiedkolwiek pracdawca zaskoczył nas mile? Tu nie ma spokojnego roku, cały czas chodzimy i żebramy. Pracodawca zaproponwoał 1,26 zł. Żebrakom niech to da. My żadamy 5 zł. I proszę, zapiszcie się przynajmniej do czerwca, dajcie nam szansę. Wywalczymy to.