- My w tej grupie nie polegniemy - zapewnia trener Polaków Daniel Castellani. Ale zgadza się, że trudniejszego zestawu być nie mogło.
Jedna z tych wielkich drużyn odpadnie już w sobotę i zostanie sklasyfikowana na miejscach 13-18. Wszystko przez system, promujący na włoskim mundialu drużyny, które więcej przegrywają niż wygrywają. Obok naszej "grupy śmierci" są zestawienia, w których walczyć będą np. Amerykanie, Czesi i Kamerunczycy albo Francuzi, Argentyńczycy i Japończycy. Śmiesznie łatwą grupę mają gospodarze, którzy w Catanii zagrają z Niemcami i ekipą Portoryko.
Polacy wczoraj o godz. 7 rano wsiedli do autokaru i pojechali z Triestu do Ancony. Nasi gracze są optymistami, choć zdają sobie sprawę, że droga do finału w Rzymie robi się coraz trudniejsza.
- Czuję się dziwnie. Wygraliśmy trzy mecze i przez to trafiliśmy do najgorszej z możliwych grup w drugiej fazie - dodaje Castellani.
Argentyńczyk zapewnia, że nie przeszło mu przez myśl, by odpuścić mecz z Serbami. Gdyby Polacy w poniedziałkowy wieczór przegrali, w walce o ćwierćfinał spotkaliby się z Kubą i Meksykiem.
- Nie przyjechaliśmy kalkulować, tylko grać - mówi Castellani.
Zresztą, gdy Argentyńczyk zorientował się, że rywale mało poważnie podchodzą do gry, też wpuścił zawodników rezerwowych. I wtedy tak naprawdę rozpoczął się mecz, bo Serbom już "nie groziło" pierwsze miejsce w grupie, a polscy rezerwowi, jak np. Zbigniew Bartman, zagrali bardzo ambitnie.
Kapitan Serbów Nikola Grbić nie potrafił ukryć wstydu po meczu z Polakami. Serbscy siatkarze w dwóch wysoko przegranych setach popełnili 23 błędy. - Nie jest łatwo mówić dziś o siatkówce - komentował Grbić.
Polacy mówili dosadniej. - Dla nas ten mecz stał się żenujący. Kibice poświęcili czas i pieniądze, żeby przyjechać nas dopingować, a inne zespoły kalkulują - mówił po meczu wzburzony Bartosz Kurek.
Polscy siatkarze nie dość, że mają najtrudniejszych rywali, to do tego niekorzystny terminarz. W czwartek zagrają o godz. 21 z Brazylią, a w piątek o godz. 17 z Bułgarią. O ostatecznym kształcie tabeli, oczywiście wtedy, gdy Polska nie wygra bądź nie przegra obu meczów, zadecyduje sobotni mecz Bułgarów z Brazylijczykami. To kolejny absurd systemu, który wolnym dniem między meczami nie nagrodził zwycięzcy grupy, a Brazylię, która była druga.
- Niech się boją nasi rywale, nam jest wszystko jedno, chcemy wygrać każdy mecz - grzmi jednak Paweł Zagumny.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?