Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawo jazdy w Dąbrowie? Jak zdać? Co zmienić na egzaminach?

Piotr Sobierajski
Adrian Szostak i Jarosław Węsierski zachęcają do rozwagi za kierownicą i solidnej nauki podczas kursów
Adrian Szostak i Jarosław Węsierski zachęcają do rozwagi za kierownicą i solidnej nauki podczas kursów PAS
Prawo jazdy w Dąbrowie? Jak zdać? Co zmienić na egzaminach? W Dąbrowie Górniczej przeprowadzanych jest codziennie około 160-170 egzaminów na prawo jazdy. Każdy z kandydatów na kierowców liczy, że uda mu się zdobyć ten upragniony dokument za pierwszym razem. Nie zawsze tak jest, bo na sukces składa się wiele czynników. Co dziś sprawia kursantom największe problemy? Czy obecny cykl szkolenia i egzaminowania jest skuteczny?

Prawo jazdy w Dąbrowie? Jak zdać? Co zmienić na egzaminach?

– Każdego kursanta szkolimy indywidualnie, biorąc pod uwagę jego charakter, osobowość. Każdego trzeba wyczuć. Mamy minimum 30 godzin jazd zapisanych w ustawie. Jednemu to wystarczy, a inny potrzebuje np. 10 godzin więcej. Dąbrowa jest dużym, ruchliwym miastem. Na szczęście mamy odmalowane na nowo oznakowanie poziome jezdni, bo było z tym dość ciężko. Jeździło się trochę na wyczucie, nie widząc, gdzie jest linia ciągła, gdzie podwójnie ciągła. Teraz jest to ułatwione. Skrzyżowania z wyspami, dużo tramwajów, przejazdów, lewoskręty. To sprawia kursantom problemy, a zwłaszcza w godzinach szczytu komunikacyjnego. Do tego dochodzi ustawienie się na odpowiednim pasie ruchu i ta dość mała kultura jazdy. Wyrozumiałość innych kierowców jest mała – mówi Adrian Szostak, współwłaściciel OSK Zebra w Dąbrowie Górniczej. – Najważniejsze jest to, by kursant opanował technikę zmiany biegów, zatrzymywania i ruszania. Jeżeli to opanuje, to jest połowa sukcesu, bo na jezdni czuje się pewnie. Natomiast potem uczymy zasad ruchu drogowego. Wiele ośrodków uczy tylko i wyłącznie po to, by zdać egzamin i zapomnieć po pozytywnym wyniku. Często nie uczą parkowania równoległego, tłumacząc, że to jest na egzaminach rzadziej. Nie o to przecież chodzi. Najważniejsze, by zdał egzamin i potem bezpiecznie poruszał się po drogach miasta i kraju. Poza tym, jako kierownik ośrodka, przez cztery ostatnie godziny kursu sprawdzam z każdym kursantem to, jak wyszkolił go nasz instruktor. Kolejna rzecz, to dobry instruktor. Wielu jest dziś na rynku tak zwanych „wyjeżdżaczy” godzin. Mówią tylko – lewo, prawo i tak mija cała godzina nauki jazdy. Przyjmując do pracy, zawsze sprawdzam instruktorów, czy mogą się do nas dostosować, czy chcą się jeszcze sami czegoś nauczyć. I przyznam szczerze, że jest z tym dość ciężko. Dlatego wysłałem teraz dwie osoby na kurs instruktora, gdzie od początku będą się szkolić, jak prowadzić naukę jazdy. To jest bowiem ciężki zawód. Przez całą godzinę jazdy trzeba być maksymalnie skupionym – podkreśla Jarosław Węsierski, współwłaściciel OSK Zebra.
Prawo jazdy jest dla każdego, niezależnie od wieku. Jak podkreślają przedstawiciele OSK Zebra często osoby młode powinny jednak jeszcze trochę odczekać, nabrać ogłady życiowej, zanim zdecydują się na samodzielną jazdę samochodem.

– W przypadku osób starszych, dojrzałych pracuje się z nimi bardzo dobrze. Są ambitne, kreatywne, same się jeszcze dokształcają. Często jest tak, że przychodzą do nas młodzi ludzie, bo rodzice zapłacili za kurs, ale nie szanują tego gestu, tych pieniędzy, wydanych przez nich. Nie chcą się przyłożyć do nauki, zdobywania potrzebnej wiedzy. Wtedy wiemy, że ciężko się będzie z nimi jeździło – przyznaje Adrian Szostak. – W historii naszego ośrodka zdarzyły się może dwa takie przypadki, że mimo naszych starań, wysiłków, osoby same czuły, że jazda samochodem nie jest dla nich. Były jednak i takie przypadki, że początkowo było trudno, potrzebowały nawet 60 godzin jazd, ale dały sobie radę i do dziś widzimy je na drodze. Najważniejsze, by nauczyć się dobrze techniki prowadzenia samochodu i zasad ruchu drogowego – dodaje Jarosław Węsierski.

– Zmiana zasad egzaminu teoretycznego na tą obecną, gdzie odtwarzane są filmiki z określoną sytuacją na drodze, była bardzo dobra. Trzeba jednak rozgraniczyć nauczenie się teorii od wykorzystania jej w praktyce. My tak naprawdę w samochodzie drugi raz przerabiamy całą teorię, by kursant mógł logicznie połączyć sobie te wszystkie elementy. Dużym minusem jest natomiast to, że egzamin teoretyczny wewnętrzny zdaje się po zakończonych jazdach w ośrodku szkolenia. Tak naprawdę jest to złe. Kiedyś było tak, że po skończonej teorii może już zdawać egzamin teoretyczny u nas. To było dobre. My czekaliśmy kiedy kursant zda teorię i przystępowaliśmy do praktyki. Wiedzieliśmy, że coś tam umie, że poświęcił swój czas na naukę, by zdać ten egzamin. Teoria to nie są bowiem same wykłady tutaj, ale kursant musi popracować sam w domu. A teraz to wygląda tak, że od razu z wykładów kursant przychodzi na jazdy. I czasem mu się pewne rzeczy mylą, dlatego my tę teorię przerabiamy raz jeszcze i dostosowujemy do praktyki – mówi Jarosław Węsierski. A co z egzaminem praktycznym? – Tak należy uczyć nauki jazdy, by znać wszystkie zasady ruchu drogowego, wiedzieć, jak zachować się w określonych sytuacjach i poruszać się bezpiecznie. Dlatego uważam, że pomysły zlikwidowania jazdy po łuku nie były trafione. Dobrze, że to zostało. Należałoby jednak zlikwidować te pachołki po prawej stronie, bo większość instruktorów uczy właśnie tu jazdy na pachołek. Kursant jedzie i prostuje kierownicę na pachołku. A w tym czasie instruktor chodzi po placu, korzysta z telefonu, siedzi na ławeczce, a przyszły kierowca kręci przy tym pachołku i prostuje samochód. Powinno być tak, że na łuku przysługuje nam korekta. Jeśli widzę, że coś mi nie wychodzi, to podciągam do przodu, potem jadę do tyłu i bezpiecznie się poruszam. Czy w życiu ja muszę wjechać do garażu płynnie? Nie. Mogę się zatrzymać, podjechać, skręcić. O to chodzi, by kursant potrafił sobie auto z trudnej sytuacji wyprowadzić, a nie jeździł płynnie i kręcił się przy pachołku – mówi Jarosław Węsierski.

Co powinien poznać przyszły kierowca, zanim na dobre będzie podbijał lokalne, a potem polskie i europejskie szosy?

– Przyszły kierowca powinien wiedzieć, że zapięte pasy potrafią uratować życie. Mamy u nas taki symulator zderzenia czołowego. Kursant zjeżdża sobie na rolkach, zatrzymując się przy prędkości 10 km na godzinę. Ten pas zacina się, blokuje, utrzymuje kierowcę w fotelu. Mamy dodatkowo symulator dachowania. Pokazujemy jak niebezpieczne są luźno umieszczone w aucie przedmioty. U nas są to pluszaki, zabawki, które obijają kursanta, a mógłby to być w rzeczywistości jakiś laptop, telefon czy inny ciężki przedmiot. Pokazujemy jak bezpiecznie wypiąć się z pasów bezpieczeństwa, zwisając głową w dół. Jak wyprowadzić bezpiecznie z fotela pasażera, który może też np. stracić przytomność. Mamy dodatkowe zajęcia z użyciem alkogogli. Mamy też symulator ruszania. Można poćwiczyć, jak ruszać, jak się zatrzymywać. Będziemy też wprowadzać u nas kolejną nowość, a więc troleje. To dość fajna zabawa, ale połączona z nauką bezpiecznej jazdy – mówią przedstawiciele OSK Zebra.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto