Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Galiński ukończył triathlonowe zawody Ironman w Szwecji

Patryk Drabek
Rafał Galiński ukończył triathlonowe zawody Ironman w Szwecji. To był morderczy wysiłek. Uczestnik tych prestiżowych zmagań zdradza w jaki sposób przygotowywał się do tej rywalizacji.

Rafał Galiński ukończył triathlonowe zawody Ironman w Szwecji

Rafał Galiński ma 41 lat i na co dzień pracuje w Katowicach. Zaczynał od piłki nożnej, tenisa i wspinaczki. Po narodzinach córki zaczął biegać, a we wrześniu 2012 roku - po 7 miesiącach przygotowań - ukończył Maraton Wrocławski.

Już w kwietniu tego roku skompletował tzw. Koronę Maratonów Polskich (ukończenie 5 największych maratonów w Warszawie, Krakowie, Dębnie, Poznaniu i Wrocławiu w ciągu 24 miesięcy - dop. red.). Szukał nowych wyzwań i postawił na triathlon.

Na sukcesy nie trzeba było długo czekać, ponieważ w ubiegłym miesiącu ukończył zawody Ironman w Szwecji. Jak sama nazwa wskazuje, to zawody dla prawdziwych twardzieli. To pływanie na dystansie 3,8 km w wodach otwartych, jazda na rowerze na dystansie 180 km oraz maraton (42,2 km).

Wszystkie konkurencje odbywają się jednego dnia, a uczestnik musi pokonać 226 kilometrów trasy w ciągu 16 godzin. Jak w ogóle przygotować się na taki wysiłek?
- Amatorzy powinni trenować od 2 do 3 razy w tygodniu i to powinno wystarczyć, chociaż dobrze byłoby również startować w długodystansowych dyscyplinach, by przygotować do takiego wysiłku zarówno psychikę, jak i organizm. To nie musi być triathlon, ale to mogą być również długie wycieczki rowerowe, ponieważ wtedy organizm uczy się korzystać z zasobów tłuszczowych. Kluczowe jest pływanie, które moim zdaniem najbardziej oddziałuje na psychikę, ponieważ rower i bieg jest do opanowania. Dla wielu zawodników to właśnie pływanie jest największą przeszkodą i dla mnie również to było największe wyzwanie. Pamiętam swoje pierwsze triathlony i byłem wtedy przerażony. To śniło mi się po nocach - śmieje się Rafał Galiński, który dodaje, że przygotowania do tego startu trwały cały rok, a udział w zawodach wymagał systematycznego treningu.

Wiązało się to z wieloma wyrzeczeniami, hektolitrami wylanego potu i pokonaniem tysięcy kilometrów na treningach. Trening zwykle zajmuje od 10 do 15 godzin tygodniowo.

Poza treningiem ważne były natomiast regeneracja, odżywianie i strona logistyczna tej dyscypliny. Do samych zawodów przygotowywał się przez 52 tygodnie, wykonując jednocześnie swoją pracę zawodową i mając żonę i dziecko. Dał radę. W ciągu ostatniego roku przebiegł 2400 kilometrów.

Uczestniczył w treningach Ambitnych Amatorów z Myszkowa i właśnie od nich czerpał motywację. Na rowerze pokonał 5500 kilometrów i dodatkowo pływał kilkanaście kilometrów miesięcznie. Startował też w kilkunastu triathlonach na krótszym dystansie, m.in. w Poznaniu, Bydgoszczy/Borównie, Suszu, Radkowie, Ślesinie i Sierakowie.

Już sam udział w zawodach Ironman to duży bagaż doświadczeń, ale także emocje i chwile zwątpienia.

- Lepiej nie pytać czy były, ale ile ich było. Takich zawodów nie kończy około 10 proc. uczestników. Moje pierwsze wahania dotyczyły tego czy jestem dobrze przygotowany i czy dam radę. Poza tym trzeba przestrzegać bardzo rygorystycznych przepisów związanych z tymi zawodami, w tym nie wolno korzystać z pomocy z zewnątrz, a tylko w wyznaczonych miejscach można pobierać napoje i jedzenie. Zastanawiałem się także co zrobić, by zjeść odpowiednią ilość pożywienia, ponieważ mówimy tutaj o ponad 10 tysiącach kilokalorii. Tyle konsumujemy w tydzień - zwraca uwagę Rafał Galiński. - Jeśli chodzi o pływanie, to zaczynały mi się już skurcze, ale udało mi się pokonać te trudności. Na rowerze też nie było łatwo, ponieważ jazda trwała 7 godzin, a jechałem sam. Było też wietrznie. W przypadku samego biegu pojawiło się zmęczenie, ponieważ mijało już 10 godzin rywalizacji. Dla mnie dużym wyzwaniem było dostosowanie tempa do stopnia zmęczenia, ale na szczęście trasa przebiegała m.in. przez miasto i można było podziwiać zabytki. Sama strefa mety to magiczne miejsce. Znajduje się ona na rynku głównym w Kalmar a prowadzi do niej długa, 300-metrowa prosta zakończona niebieskim dywanem i amfiteatrem trybun wypełnionym po brzegi. Zawody prowadził Paul Kaye, niezwykła osobowość w świecie triathlonu. Kibice wspierają gorąco właśnie tych zawodników, którzy docierają na metę najpóźniej. Energia kibiców była nieprawdopodobna i czułem się tak, jakbym był piłkarzem i grał na stadionie Barcelony. Ostatnia godzina zawodów zwana jest „Heroes Hour” i trwa wtedy nieprzerywana feta, a zawodnicy na mecie słyszą magiczną formułę: „You are an Ironman!”. Gdy minąłem linię mety, to była dla mnie niesamowita chwila - wspomina Rafał Galiński. - Jestem bardzo zadowolony z ukończenia Ironmana. Dziękuję bardzo bliskim i znajomym za wsparcie a także mojemu sponsorowi za pomoc w realizacji marzeń - dodaje mieszkaniec Zawiercia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto