Peter Paul Rubens, ten malarz, ma się rozumieć, ten od rubensowskich kształtów, pochodził z Westfalii, tworzył w Antwerpii, a do jego dzieł kolejki ustawiają się w paryskim Luwrze czy madryckim Prado. Mnóstwo użytkowników Facebooka wierzy jednak, że Rubens tak naprawdę to był z Bytomia. Potwierdzają to bohaterowie jego płócien.
Weźmy taki "Słomkowy kapelusz". Jeśli widzieliście ten obraz na żywo (zaprasza National Gallery w Londynie), rozpoznacie być może figlarny, dyskretny uśmiech Susanne Fourment, szwagierki mistrza. "Rubens z Bytomia" objaśnia nam, o czym myśli tajemnicza białogłowa: "Zaroz mie coś chyci". Kowalewski z "Misia" Barei powiedziałby: "Zaraz odwiozą mnie do Tworek". Mniej więcej na tym polega konwencja tego nowego, zaskakująco popularnego cyklu w internecie. Znany obraz Petera Paula, okraszony zupełnie abstrakcyjnym dialogiem po śląsku, i jest mem. Każdy zdobywa po kilka tysięcy polubień i kilkaset udostępnień. Profil "Rubens był z Bytomia" ma już ponad 30 tysięcy fanów. Sławę zdobył w niecałe dwa tygodnie.
Co wyrażają te twarze? No, śląskie emocje
Bytomskiego Rubensa stworzył Mateusz Ledwig, Ślązak "na emigracji". Pochodzi z Piekar Śląskich, od kilku lat mieszka w Warszawie, pracuje w dużej agencji reklamowej.
- Jestem Ślązakiem od pokoleń. I, jakkolwiek to brzmi, odkąd pierwszy raz, chyba w gimnazjum, zobaczyłem obrazy Rubensa, miałem wrażenie, że z malowanych przez niego bardzo charyzmatycznych twarzy, można wyczytać unikalny sposób ekspresji emocji "typowego Ślązaka" - uśmiecha się Mateusz. - Pierwszego mema, dla żartu, wysłałem przyjaciółce. Jej reakcja zrodziła w mojej głowie pomysł na facebookowy fanpage.
(...)
- W swojej pracy używam mediów społecznościowych i wiem, ile wysiłku i pieniędzy trzeba włożyć w marketingowy sukces z ich udziałem. Szalona popularność bytomskiego Rubensa zaskoczyła mnie od pierwszych dni i pierwszych polubień, których przybywało w niesamowitym tempie - opowiada Mateusz. - Ostatni weekend byłem na Śląsku i pojechałem ze znajomymi nad zalew w Chechle, czego również dotyczy jeden z memów. Dodałem nową grafikę, poszedłem popływać, a gdy wróciłem, miała już 1400 "lajków". Niesamowite.
"Ruby" i Rubens. To nie może być przypadek
Ledwig podkreśla, że większość fanów "Rubensa z Bytomia" to ludzie spoza Śląska. Dodaje, że godka wzbudza sympatyczne zainteresowanie i w innych częściach Polski jest atutem Ślązaków, jak góralszczyzna u Podhalan.
- Ludzi w Warszawie naprawdę ciekawi to, jak mówimy i jakie są tradycje z tym związane. To bardzo pozytywne zjawisko - mówi Mateusz. - Mój śląski, jakiego używam w memach, nie jest specjalnie poprawny słownikowo, to raczej potoczna gwara, jaką posługuje się większość Ślązaków, ale pierwszy i najważniejszy cel "Rubensa z Bytomia" to dobra zabawa. Tysiące ludzi to bawi i sprawia mi to wielką radość. A jeśli przy okazji mogę być kimś w rodzaju "ambasadora śląszczyzny", to tym większa frajda. Śląskie tradycje to coś niezwykle charakterystycznego, czym z uśmiechem na ustach powinniśmy się dzielić.
Więcej o niecodziennym pomyśle Mateusza z Piekar przeczytasz na dziennikzachodni.pl
>> Zobacz fanpage <<
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?