Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strach przed powodzią

Janusz Strzelczyk
Kiedy deszcz pada dłużej niż dwanaście godzin, mieszkańcy częstochowskiej dzielnicy Zawodzie biegną do piwnic i sprawdzają, czy mają worki na piach do budowania tam przeciwpowodziowych. - Odżywają koszmary z 1997 i 2010 roku - mówi Krystyna Stefańska, mieszkanka tej dzielnicy i radna. Wtedy dzielnica tonęła, a teraz przy większych opadach są częste podtopienia. Jeśli znów będą takie opady jak w 1997 r. i 2010 r. Zawodzie - a i pewnie duża część centrum Częstochowy - zostanie zalane.

Wtedy strażacy i wojsko przegrali walkę z wielką wodą. Warta przerwała wały przeciwpowodziowe w Częstochowie. Zalane zostały cztery mieszkalne dzielnice miasta. Pod wodą znalazły się dziesiątki domów, miejscami woda miała ponad metr głębokości. Trzeba było ewakuować kilkaset osób.

W Częstochowie woda zalała dzielnice: Zawodzie, Wyczerpy i częściowo Stradom. Podtopione zostało również osiedle przy ul. Bugajskiej - tam było najgorzej. Zatopionych zostało prawie 60 budynków, miejscami woda sięgała powyżej kolan.

Po każdym długotrwałym deszczu rośnie też poziom wody w Stradomce. Nad jej brzegami jest kilka posesji. I zawsze jest tam niebezpieczeństwo zalania.

- Kanał, bo to właściwie taki kanał, pogłębiali Niemcy, za okupacji - opowiada jeden z mieszkańców Stradomia.

- Wiedzieli, że woda musi się gdzieś rozlać. I nie wolno było się tu budować. Ale po wojnie zaczęli stawiać domy. Podobne obawy mają mieszkańcy Słowika, Kolonii Borek, Korwinowa, w gminie Poczesna. Po raz pierwszy gmina z wielką wodą zmagała się w 1997 roku. Żywioł wyrządził wtedy ogromne szkody, a kolejne wielkie powodzie miały miejsce w latach 2001, 2010 i 2013 - dodaje mężczyzna.

Każda powódź niszczyła niewielki domek w Kolonii Borku, w którym mieszkała starszych osób. W końcu wyprowadzili się i dziś nie ma po domku juz śladu.

- Skutki powodzi odczuwamy do dzisiaj - mówi Ryszard Czyż z Kolonii Borek. - Przepust, który ma odprowadzać nadmiar wody, który przekopano na naszej posesji to jest kanał ściekowy. Kiedy były powodzie, wielka woda pojawiała się nagle. To znaczy padało, ziemia nasiąkała, ale fala pojawiała się nagle. Bo to zależy wszystko od Poraja.

Od Poraja, czyli zapory na zbiorniku, na Warcie. Zbiornik wybudowano w latach 70. ubiegłego wieku. Miał być rezerwuarem wody dla Huty Częstochowa. Technologia produkcji się zmieniła, huta nie potrzebuje już dużo wody do produkcji. I zbiornik na Warcie jest akwenem rekreacyjnym i zaworem bezpieczeństwa na wypadek wielkiej wody. Kiedy stan wody jest za wysoki otwierana jest śluza w zaporze.

W 1997 roku stan był bardzo wysoki. Do dzisiaj w Słowiku, Kolonii Poczesna, na Bugaju w Częstochowie, mówi się, że na Poraju trzymali za długo wysoki poziom wody, zamiast stopniowo upuszczać. I doszło do powodzi. Według tej narracji powodem utrzymywania wysokiego poziomu wody były statek wycieczkowy Danek, który pływał po porajskim zalewie. Był lipiec, wakacje, to i na rejsy po zalewie sporo chętnych. Więc według tej teorii potrzebny był wysoki stan wody. Ale opady deszczu były tak obfite, że woda szybko przybierała.

Na porajskim zbiorniku znajdują się cztery zapory. W latach 80. ubiegłego wieku zrobiony został plan rozlewu wody w wypadku przerwania którejś z zapór. Od tamtego czasu wiele się jednak zmieniło, bo zabudowa w Poraju wygląda zupełnie inaczej. Jest znacznie więcej domów. Niektóre postawiono na terenach zalewowych. W przypadku rozerwania zapory nie ma wątpliwości, że woda zatopiłaby kilka miejscowości, bo woda popłynęłaby do Słowika, Osin, Korwinowa.

Słowik leży bowiem na terenach zalewowych Warty, a Korwinów znajduje się w dorzeczu rzeki. Takie położenie niestety sprzyja zalaniom, które pojawiają się tutaj cyklicznie. Mieszkańcy żyją w zasadzie od powodzi do powodzi. To woda decydowała, że Stradom i Zawodzie zasiedlali mniej zamożni częstochowianie. W tych dzielnicach zawsze był problem z podtopieniami, ale były tu tańsze działki i domy do remontu, czujność była uśpiona. W gminie Poczesna, w Słowiku i Borku na terenach zalewowych od lat nie buduje się nowych domów.

- Mieszkańcy tych wsi wiedząc, że podtapia ich woda, w ubiegłych latach posprzedawali swoje domy częstochowianom - mówi jeden z mieszkańców gminy.

W Częstochowie były przypadki, że Urząd Miasta cofał firmom pozwolenia na budowę na terenach zagrożonych powodzią, ale te odwoływały się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a to przyznawało im rację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto