Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Superjednostka OSP w powiecie rybnickim! Poznajcie strażaków [WIDEO]

Barbara Kubica
OSP Szczerbice
OSP Szczerbice Barbara Kubica, ARC jednostki
Superjednostka OSP w powiecie rybnickim: Strażacy z jednostki OSP w Szczerbicach wygrali nasz plebiscyt na "Superjednostkę" Odwiedzieliśmy zwycięzców. Poznajcie ich!

Superjednostka OSP w powiecie rybnickim to OSP Szczerbice

Superjednostka OSP w powiecie rybnickimWłaśnie wrócili do remizy. Zmęczeni. Trudno się dziwić, skoro jeszcze kilka minut wcześniej brali udział w wielkich ćwiczeniach. Symulowano pożar w sortowni śmieci w Rybniku-Boguszowicach. Pomiędzy stertami odpadów biegali więc ze strażackimi wężami, deską ratowniczą do wynoszenia poszkodowanych, torbą medyczną. Napracowali się. Mimo to zaraz po powrocie nie zrzucili bojowych ubrań, ciężkich buciorów. Rozwijają, suszą węże, chwytają za spore szczątki i czyszczą wysłużony wóz. Nikogo nie trzeba namawiać, nikomu nie trzeba przypominać i wydawać rozkazów.

Właśnie tak funkcjonuje jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Szczerbicach (gmina Gaszowice). Każdy wie, co ma robić. Porządek i dyscyplina panują w niewielkiej remizie na co dzień. Nic dziwnego więc, że sympatycznych, zawsze pomocnych strażaków docenili mieszkańcy całego powiatu rybnickiego. To właśnie oni przyznali strażakom ze Szczerbic tytuł „Superjednostki OSP w powiecie rybnickim”.

- Jesteśmy zgraną drużyną. Chłopcy zawsze dają radę. Nigdy się za nich po akcji nie wstydzimy. Zresztą, takich strażaków jakich tutaj mamy, ze świeczką trzeba szukać. Oni wszyscy tym żyją. Po pracy, większość z nas zamiast do domu, na obiad, to przychodzi tutaj. Czasem się śmiejemy, że to już jest fanatyzm - mówi nam Mariusz Piecha, naczelnik OSP Szczerbice. Jego praca też jest doceniana na każdym kroku. To laureat naszego plebiscytu na „Superstrażaka”.

We wsi atrakcji raczej jest niewiele. Kościół, kilka sklepów, szkoła, nowe przedszkole. I remiza. Tam niemal każdego popołudnia, każdego wieczora, świeci się światło. Strażacy sprzątają, czyszczą wóz bojowy, albo czasem po prostu spotykają się, by pogadać, pożartować, napić się wspólnie kawy.

- Jesteśmy jak rodzina. Często spotykamy się w swoim gronie. Choć doskwiera nam brak młodych ludzi. Dawniej dzieci się garnęły do straży, to była frajda jak mogły w remizie posiedzieć. Dziś mają komputery, gry i do straży już nie chcą należeć - mówi Sebastian Syrek, członek zarządu OSP. On sam do jednostki trafił jako dziecko. Wtedy była taka moda. Dzieciaki po szkole pędziły podglądać ochotników

- Miałem 9 lat, kiedy przyszedłem do drużyny pożarniczej. Zaczęło się od tego, że zawsze lubiłem grać w piłkę. Doświadczony strażak, ówczesny komendant chodził po szkołach i wyszukiwał szybkich chłopców do udziału w zawodach pożarniczych. I tak się załapałem. Nie było tak, że strażakiem chciałem zostać od dziecka. Ale jak już złapałem bakcyla, to tak zostało. Najpierw było to hobby, a teraz to już normalna część życia, rutyna - mówi nam strażak.

Rocznie strażacy ze Szczerbic na sygnale wyjeżdżają z remizy kilkadziesiąt razy. To sprawia, że wielu z nich o swojej pierwszej akcji już nie pamięta. Zatarły się wrażenia, emocje. Ale pamiętają te najtrudniejsze akcje, kiedy nogi i ręce drżały. - Był taki pożar domu jednorodzinnego. U nas na ulicy Krótkiej. Byliśmy na miejscu pierwsi, jeszcze przed zawodową strażą pożarną. Jeden z naszych strażaków, doświadczony człowiek, nie pozwolił wtedy ludziom wybić szyb w oknach i wyważyć drzwi. I całe szczęście, bo to dodatkowo podsyciło by ogień. Na szczęście nikt tam nie zginął, ale straty były ogromne - mówi Sebastian Syrek.

Ta akcja wryła się też w pamięć także Mateusza Wieczorka. On do akcji jeździ od 2008 roku, wcześniej był oczywiście w drużynie młodzieżowej. - W straży zawodowej w Rydułtowach pracował mój dziadek. Działał także w miejscowym OSP. Był dowódca, naczelnikiem, kierowcą. Zawsze się cieszył, kiedy jako dziecko szedłem do straży - mówi pan Mateusz. To właśnie jego dziadka w szczególny sposób upamiętnili strażacy ze Szczerbic. Do każdej akcji, w wozie bojowym wożą jego wysłużoną laskę, jako talizman.

- Po śmierci dziadka koledzy poprosili, żebym ją podarował straży i zamontowali ją w kabinie - mówi pan Mateusz. Rodzin, gdzie tradycja wstępowania do straży, przekazywana jest z pokolenia na pokolenia w Szczerbicach jest zresztą więcej. Pan Mateusz ma ten komfort, że nawet kiedy biegnie do remizy na ćwiczenia, nie musi zbyt długo tłumaczyć się żonie. Ona też jest członkiem jednostki. Co więcej, ma nawet wszystkie badania, szkolenia, które pozwalają jej na udział w akcjach.

- Poznaliśmy się z mężem przez straż, a jakże - śmieje się pani Kamila. - On był w straży wojskowej w jednostce w Braniewie, jakieś 700 km stąd. Ja byłam wówczas członkiem miejscowej OSP. Mieliśmy wspólnego znajomego. Mateusz po wojsku wrócił do domu, do Szczerbic, ja do niego napisałam i tak wyszło, że przyjechał tutaj, do niego. I zostałam - wspomina pani Kamila. Przynależność do straży też ma we krwi. - Będzie już z 15 lat jak działam. Były drużyny młodzieżowe, potem kobiece, wiec jak się przeprowadziłam na Śląsk, to od razu się zapisałam - dodaje.

W „Superjednostce” niczego nie brakuje. Są węże, pompy, torba medyczna, są ludzie i dobra, rodzinna atmosfera. Jest też całe mnóstwo zapału, by ratować ludzi. Jedyne o czym marzą strażacy-ochotnicy, to nowy wóz bojowy, obiecywany do lat. Bo 30-latek którego mają dziś w garażu, choć jest zadbany i wciąż sprawny, to zasłużył już na emeryturę. - Marzy nam się średni wóz bojowy, ale sami ok. miliona nie nazbieramy. Władze gminy obiecywały zakup, ale ciągle czekamy - mówią strażacy. a

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto