Kilkulatek z cenzurką będzie w tym roku potencjalnym kandydatem na ucznia pierwszej klasy szkoły podstawowej, bo taka cenzurka może zaświadczyć o jego gotowości do zostania uczniem.
Zabiegi o przyjęcie od września jak największej liczby sześciolatków do szkół, stały się priorytetem dla resortu oświaty, który mobilizował samorządy do działania od momentu wejścia w życie ustawy.
10 miesięcy temu, kiedy reformy programowa i obniżająca wiek szkolny zostały zainaugurowane w kraju, w województwie śląskim w szkołach znalazło się zaledwie 1132 dzieci z 39 tys., czyli około 3 proc. To była dotkliwa porażka dla reformatorów.
Sytuacja ulega jednak zmianie. Kontrowersje wokół reformy co prawda nie gasną, ale maluch z tornistrem na plecach to marzenie wielu szkół. Obecne trendy w oświacie wyznacza niż demograficzny. Szkoły i samorządowcy intensywnie zabiegają o pozytywne decyzje rodziców sześciolatków, bo jak wynika z danych Śląskiego Kuratorium Oświaty we wrześniu w śląskich szkołach będzie niemal 20 tys. uczniów mniej.
Samorządy muszą co prawda wydać pieniądze na dostosowanie klas, ale dzięki temu część bezrobotnych nauczycieli, przygotowanych do pracy z najmłodszymi, dostanie pracę. W mijającym roku szkolnym w wielu gminach nie było nawet jednego wolnego etatu.
- Dyrektorzy szkół sygnalizują, że niemal do każdej klasy pierwszej zgłosiło się 6-8 sześciolatków. To znaczący skok, w porównaniu z minionym rokiem, za który zaledwie 12 sześciolatków w mieście otrzyma świadectwa - wyjaśnia Joachim Otte, wiceprezydent Chorzowa.
Duże efekty przyniosła tyska kampania promocyjna. Plakaty, rozmowy z rodzicami, a nawet imienny list podpisany przez prezydenta miasta wzbudziły zainteresowanie rodziców. Dodatkowo miasto zainwestowało w jeden z pierwszych w kraju program do rekrutacji elektronicznej dla szkół podstawowych. Rodzice mogą zalogować dziecko w internecie, tak jak się to praktykuje w przypadku uczniów starających się o przyjęcie do szkół ponadgimnazjalnych.
- Do tej pory rodzice zapisali drogą internetową 128 sześciolatków z tysiąca. To spore osiągnięcie, zwłaszcza że we wrześniu 2009 roku do szkoły poszło zaledwie siedemnastu - wyjaśniają w Miejskim Zarządzie Oświaty w Tychach.
Urzędnicy przypuszczają, że wygląd wyremontowanych klas z obowiązkowymi kącikami do zabaw mógł wpłynąć na decyzje przynajmniej części sceptycznie nastawionych do reformy rodziców.
Zabrzański samorząd, podobnie jak inne gminy w kraju, przez cały rok szkolny wyremontował i wyposażył piętnaście pomieszczeń dla maluchów. W każdym 6-latek ma do dyspozycji nowe mebelki i dywan.
- Zainteresowanie rodziców klasą pierwszą jest coraz większe. Klasy zyskały ich uznanie, natomiast ciągle mają obawy co do kadry pedagogicznej. Dlatego w wielu przypadkach zgodziliśmy się, aby w nowych klasach przy szkołach podstawowych zamiast klas pierwszych, powstały oddziały przedszkolne - tłumaczy Andrzej Gąska, naczelnik wydziału oświaty w Zabrzu.
W tym i następnym roku rodzice mogą jeszcze wybierać pomiędzy przedszkolem i szkołą, ale od 2012 roku zgodnie z harmonogramem Ministerstwa Edukacji Narodowej reforma obniżająca wiek szkolny zacznie obowiązywać wszystkich.
Liczby oświaty
Oświata na koniec roku szkolnego 2009/2010.
Liczba nauczycieli - 92 tys. w tym:
nauczyciele stażyści- 4 660
n. kontraktowi - 17 885
n. mianowani - 25 157
n. dyplomowani - 41 647
n. zawodu - 3 397
Liczba uczniów - 690 tys.
Na rodzicach niczego nie można wymuszać
Z Karoliną Elbanowską z Akcji "Ratuj Maluchy" rozmawia Katarzyna Piotrowiak
W szkołach zaczęły się pojawiać klasy dla maluchów. Czy można uznać, że samorządy wzięły sobie do serca głosy rodziców?
Tyski samorząd zorganizował bardzo mocną kampanię na rzecz sześciolatków w szkołach i to jej efekt. Gminom zależy na oszczędnościach, bo pieniądze zainwestowane w klasy wrócą do nich dopiero w subwencji oświatowej. Przedszkola i zerówki w szkołach nie są dotowane, a więc samorząd musi wyłożyć na nie pieniądze ze swojego budżetu. Kiedy maluch znajdzie się w szkole, wtedy samorząd dostanie pieniądze z budżetu państwa.
Czy z tego powodu samorządy agitują na rzecz reformy?
Chwytają się różnych sposobów i przy okazji przygotowują szkoły. Z tego się cieszymy. Niestety często w tych kampaniach podkreślają, że zerówka to strata czasu, że zabrania się tam uczyć dzieci literek, a pierwszą klasę przedstawia się w samych superlatywach. W naszym przekonaniu program dla sześciolatka jest zbyt wymagający. Dzieci dostają nawet prace domowe. To jest niespotykane w Europie. Dlatego trzeba zmienić podstawę programową. Nie zgadzamy się również na przymus posyłania sześciolatków do szkół od września 2012 roku.
Obniżenie wieku szkolnego nie jest niczym nowym w Europie.
Tak, ale funkcjonuje na innych zasadach niż planuje się to zrobić w Polsce. W wielu krajach posyła się dzieci do szkoły w wieku sześciu lat, ale ostatecznie decyzja należy do rodziców.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?