Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tokio oczami Alego Nurbagandowa, tyskiego fizjoterapeuty i właściciela Tyskiej Akademii Judo

Jolanta Pierończyk
Ali Nurbagandow w Japonii
Ali Nurbagandow w Japonii ARC prywatne
Ali Nurbagandow spełnił swoje marzenie o Japonii: był w słynnym Kodokanie i na skrzyżowaniu, gdzie kręcono "Szybkich i wściekłych: Tokio drift". Miał też okazję założyć buty Foresta Gumpa. Powodem wyjazdu do Japonii był ślub polskiego judoki, Pawła Wawrzyczka, z Japonką.

Moim marzeniem było zobaczyć Kodokan, najstarszą i największą szkołę judo na świecie, oraz miejsce, gdzie kręcono film „Szybcy i wściekli: Tokio drift”. To mi się właśnie spełniło – mówi Ali Nurbagandow, tyski fizjoterapeuta i właściciel nowo otwartej Tyskiej Akademii Judo, który do Japonii pojechał na ślub kolegi judoki, Pawła Wawrzyczka, z Japonką.
Kodokan robi wrażenie. Jest to 8-piętrowy budynek w centrum Tokio. Ćwiczy tam pond 5000 uczniów i zawodników. Do ich dyspozycji są stołówka, sklep, bank, sale konferencyjne, muzeum, biblioteka, hotel oraz 6 dojo z ponad 1200 matami.
– Ponad 200 czarnych pasów tu ćwiczyło – mówi Ali Nurbagandow, zachwycony m.in. tym, że ci wszyscy uczniowie i zawodnicy, opuszczając tę świątynię sztuki walki, zakładają garnitury i na ulicy nikt nie podejrzewałby w nich mistrzów judo.
Miejsce, które było planem filmowym dla „Szybkich i wściekłych” jest po prostu ogromnym skrzyżowaniem.
Ali Nurbagandow wrócił zachwycony Japonią. Zamierza tam wrócić, a nade wszystko organizować tam obozy sportowe judo dla dzieci i młodzieży.
– Japończycy są mili, uprzejmi, uśmiechnięci, ale zamknięci. Niełatwo wkraść się w ich łaski, a jeszcze trudniej skorzystać z ich wiedzy – mówi.
Tylko dzięki koledze, który już zdołał wejść w japońską rodzinę, udało mu się przejść mały kurs masażu japońskiego, który jest zbliżony do akupresury.
Na ślub Pawła Wawrzyczka pojechał w 9-osobowej delegacji kadry judo. Uroczystość ta była nie mniejszym przeżyciem niż inne atrakcje Japonii.
- Ślub zaczął się o trzynastej. Dom weselny miał kilka pięter, na każdym coś się działo. Gości było około 60. Całe wesele trwało cztery godziny – mówi Ali Nurbagandow.
Pan młody nie omieszkał publicznie podziękować Alemu Nurbagandowowi, że tylko dzięki jego zabiegom mógł pojechać na obóz sportowy do Japonii, podczas którego spotkał swoją przyszłą żonę.
- Dziękuję ci, Ali, że mnie postawiłeś na nogi, bo inaczej nie byłoby mnie tu dzisiaj – powiedział Paweł Wawrzyczek.
Gościem na weselu polskiego judoki z Japonką był m.in. Soichi Hashimoto, obecnie zdecydowany lider światowego judo IJF w kategorii do 73 kg, który w ciągu ostatnich dwóch lat nie przegrał ani jednej walki, a jego pojedynki zawsze są bardzo widowiskowe.
W czasie swojego pobytu w Japonii Ali Nurbagandow miał okazję być w górach, gdzie znajduje się słynna Fuji, na Uniwersytecie Yamanashi, będącym odpowiednikiem naszego AWF-u. Niezapomnianym widokiem pozostanie w pamięci ukłon złożony gościom przez setkę lekkoatletów.
Ali Nurbagandow chwali japońską kuchnię oraz kulinarne punkty w Japonii, ich czystość oraz świeżość i smak serwowanych potraw.
- Oczywiście, zielona herbata. Oczywiście, ryż. Najbardziej zaskakujące jest serwowane do tego surowe jajko, które należy zmieszać z ryżem – mówi. – Ale pieniędzy nie trzeba liczyć. Japończycy nie oszukają przy wydawaniu reszty.
Zaskakujące widoki czekają zagranicznych turystów w japońskim metrze, gdzie pełno przebierańców za gwiazdy filmów animowanych. W metrze wiele się dzieje. Można nawet zobaczyć panie robiące sobie makijaż. Ale nie wypadało robić zdjęć. W Japonii w dobrym tonie jest nie patrzeć się na siebie, nie interesować się sobą. Każdy jest skupiony tylko na sobie.
- Tokio nocą nie śpi. Przez całą dobę jest tam nieustanny ruch – mówi tyski fizjoterapeuta.
Wrażenie robią taksówki, które są najczęściej odnowionymi starymi modelami samochodów, i taksówkarze pracujący w lśniąco białych rękawiczkach.
Zaskakujący dla nas jest też zwyczaj japońskich kierowców autobusów, którzy osobiście zajmują się bagażami pasażerów: sami je wkładają do autobusu i osobiście wyjmują.
Trzy tygodnie, jakie Ali Nurbagandow spędził w Japonii pozwoliły mu wiele zobaczyć, wiele przeżyć. Widział m.in. zachowanie buddystów w japońskich świątyniach.
- Wszystko trwa chwilę. Buddysta staje w świątyni, klaszcze trzy razy, kłania się, jeszcze raz klaszcze, ukłon i wychodzi. Trzeba jeszcze wiedzieć, że przed wejściem do świątyni myje ręce – opowiada.
Podczas swojego pobytu w Japonii widział też kolejki za… pączkami i dowiedział się, że za trzy bagietki w Tokio płaci się równowartość… czarnego kawioru z łososia.
- Europejskie jedzenie jest w Japonii w cenie – mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto