Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Transplantacja płuc, niestety, wciąż szybsza za granicą

Agata Pustułka
Przy okazji wczorajszego Dnia Transplantologii wróciła dyskusja o problemach, z jakimi specjaliści w tej dziedzinie muszą się mierzyć na co dzień. Większość przyznaje, że najgorzej jest z transplantacjami płuc. Takich zabiegów powinno się w Polsce wykonywać dwieście rocznie.

- Pacjenci nie są kwalifikowani do operacji, bo transplantacje płuc, co niewiarygodne, przez wielu lekarzy są nadal traktowane jako leczenie... eksperymentalne - ocenia dr Sławomir Żegleń ze Śląskiego Centrum Chorób Serca, jedynego ośrodka w kraju, gdzie płuca się przeszczepia. - Poza tym brakuje dawców, a każdy narząd, który ratuje życie innym jest na wagę złota. Dlatego nigdy nie zrozumiem, że tak bezmyślnie pozwalamy je marnować. Kluczem do sukcesu jest większa aktywność środowiska medycznego. Bez tego nie będziemy w stanie zwiększyć liczby zabiegów.

Wybitny pulmonolog ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Władysław Pierzchała, uważa, że konieczne są szkolenia lekarzy kwalifikujących chorych do transplantacji płuc. - Problemy są moim zdaniem związane z niewiedzą, gdyż transplantacje płuc są stosunkowo nową procedurą - ocenia. - Ważna jest precyzja w wyborze chorych. Nie można kwalifikować pacjentów za późno, gdy choroby płuc zdążyły wyniszczyć organizm.

Przeszczep płuc jest ratunkiem dla chorych, u których uszkodzenie płuc lub serca doprowadziło do niewydolności oddechowo-krążeniowej, a wszystkie metody zachowawcze (farmakologiczne) są już nieskuteczne. To osoby cierpiące na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, włóknienie płuc, czy śródmiąższowe zapalenie płuc.

W Śląskim Centrum Chorób Serca wykonuje się rocznie 10 przeszczepów płuc. Od czasu uruchomienia przeszczepów w 2002 r. "wymieniono" płuca 37 pacjentom (w Wiedniu, gdzie najczęściej jeżdżą polscy pacjenci, tylko w styczniu tego roku przeprowadzono 15 transplantacji płuc. W Austrii w ostatnich latach przeszczepiono też płuca 11 dzieciom z Polski, chorym na mukowiscydozę, genetyczną nieuleczalną chorobę niszczącą ten narząd, z którą na świat przychodzi jeden na 2,5 tys. noworodków.

Transplantolodzy z Zabrza chcą robić takie operacje. Wyniki leczenia osiągane u chorych po przeszczepach płuc są tu porównywalne z innymi ośrodkami przeszczepowymi i z roku na rok się poprawiają. Obecnie trzymiesięczne przeżycie osiąga się u 80 proc. operowanych, zaś pięć lat po przeszczepie żyje połowa chorych! Lekarze z Zabrza mają ambitne plany, by zwiększyć liczbę zabiegów do 20 rocznie. Transplantacje płuc są obarczone większym ryzykiem niż przeszczepy nerek czy serca, bo to narząd po operacji ma kontakt ze światem zewnętrznym, a zatem jest narażony na działanie różnych drobnoustrojów, a więc na infekcje, które dla chorych mogą być śmiertelnie groźne.

- Niezwykle istotne są też rozmiary płuc. Narząd musi się zmieścić w klatce piersiowej i płuca pobrane od ważącej 50 kg kobiety nie będą pasować do 90-kilogramowego biorcy - przypomina prof. Pierzchała.

- Czekam w Zabrzu z córką na przeszczep. Jest chora na mukowiscydozę. Zabieg prawdopodobnie zostanie przeprowadzony w Wiedniu - mówi Dorota Hedwig, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą z Rabki Zdroju.

200 przeszczepów płuc powinno się dokonywać w naszym kraju w ciągu roku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto