Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W nocy trudno o lekarza - z 99 punktów pomocy zostaje tylko 52

Katarzyna Domagała
Ośmioletni Łukaszek z Wojkowic od piątku miał 40 stopni gorączki. Był strasznie osłabiony. My spotkaliśmy go po ponad 48 godzinach choroby. W niedzielne przedpołudnie mama prowadziła go na kolejne badania do Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu. Od piątku zdążył odwiedzić jeszcze szpital w Czeladzi.

- Tam pani doktor nie była pewna, co to za choroba - opowiada pani Edyta, mama Łukasza. - Dlatego odesłała nas tutaj na konsultacje - dodaje zatroskana. Jak mówi problemu z przyjęciem syna czy wypisaniem skierowania na badania nie było.

W niedzielę nie było tłoku w izbach przyjęć w dwóch szpitalach w Sosnowcu. Łukasz był jednym z nielicznych pacjentów, którzy w ciągu godziny odwiedzili izbę przyjęć w centrum pediatrii.

Podobnie było w Szpitalu Miejskim nr. 3 w Sosnowcu. Agnieszka i Grzegorz Wojtasikowie z Będzina, rodzice 3-letniej Natalii i 12-miesięcznego Jana mówili nam, że choć na szczęście odwiedzają szpitale rzadko, to z przyjęciem nigdy nie mieli problemu.

Jednak dotarcie do pomocy lekarskiej w weekend lub nocą od dziś może być bardzo utrudnione. Bowiem od dziś zmieniają się zasady udzielania pomocy lekarskiej nocą i podczas świąt. Z 99 punktów w województwie śląskim zostaną 52. Będziemy mogli zgłosić się po pomoc do każdego z tych miejsc, bo nie ma rejonizacji. Na 50 tys. mieszkańców ma przypadać zespół składający się z lekarza i pielęgniarki.

- Takie rozwiązanie wyłącznie wydłuża czas dotarcia do lekarza - mówi poirytowany Eugeniusz Zieliński, emeryt z Sosnowca. - Pogotowia były pod nosem, a teraz czekają nas podróże za lekarzem.

W katowickim oddziale NFZ informują, że pula pieniędzy na udzielanie pomocy nocą i w święta jest podobna do kwoty w zeszłym roku. (W 2011 jest to 57 mln 700 tys. zł, zaś w 2010 na ten cel NFZ przeznaczył 57 mln 400 tys. zł. )

Rozmowa z dr Anną Obuchowicz, wojewódzkim konsultantem w dziedzinie pediatrii

Środek nocy, a dziecko ma wysoką gorączkę. Nie ma wątpliwości, że ma bóle brzucha. Co w takiej sytuacji mają zrobić rodzice? Od razu jechać do szpitala?
W pierwszej kolejności powinni jechać do punktu pomocy nocnej i świątecznej. Tam dziecko zostanie przebadane. Jeśli lekarz dojdzie do wniosku, że dziecko może wrócić do domu, zleci odpowiednie leczenie. Kiedy uzna, że dziecko wymaga leczenia szpitalnego lub będzie chciał konsultacji z drugim specjalistą wtedy wypisze skierowanie do szpitala.

A skąd rodzice mają wiedzieć, gdzie po zmianach są punkty nocnej pomocy?
Do tej pory w przychodniach były zamieszczane informacje na ten temat. W związku ze zmianą rodzice koniecznie powinni właśnie tam sprawdzić czy zmieniło się miejsce udzielania pomocy.

Rodzice, zwłaszcza pierwszego dziecka są równocześnie chorobą tak przerażeni, że w głowie mają tylko jedno. Żeby lekarze jak najszybciej im pomogli. Jeśli bez skierowania pojadą do szpitala nie zostaną przyjęci?
Żaden pediatra nie powinien odesłać dziecka bez udzielenia pomocy. Wszystko zależy od jego stanu zdrowia. Jeśli objawy są niepokojące, na przykład dziecko ma duszność, 40 stopniową gorączkę, biegunkę, na pewno wymaga leczenia szpitalnego i zostanie przyjęte w tak zwanym trybie nagłym, czyli bez skierowania.

Kiedy jego stan według oceny lekarskiej jest na tyle dobry, że dziecko może być leczone w domu, wtedy rodzice otrzymają odpowiednie zalecenia.

W ostatnich tygodniach większość łóżek na oddziałach pediatrycznych była zajęta. Z braku wolnych miejsc lekarz może odesłać nas do innego szpitala?
Oczywiście, jednak rodzice nie mogą być obarczeni szukaniem wolnego miejsca w innej placówce. To lekarz dyżurny ma obowiązek umieścić pacjenta w konkretnym szpitalu.
A kto ma zawieźć tam dziecko?
To też zależy od stanu zdrowia i wieku dziecka. Na ogół dzieci wymagające hospitalizacji, czyli w tej sytuacji przekazania do innego szpitala, wymagają też transportu karetką ze względów bezpieczeństwa.

Dzwoniąc do izb przyjęć usłyszałam, że dziecko z grypą nie zostanie przyjęte do szpitala, gdzie nie ma oddziału zakaźnego. Mamy szukać szpitali z takim oddziałem?
Obecnie mamy do czynienia z grypą sezonową lub infekcjami grypopodobnymi, ewentualnie ich powikłaniami np. w postaci zapalenia oskrzeli lub płuc. Aby przyjąć dziecko z takimi objawami nie jest wymagane posiadanie oddziału zakaźnego, dzieci takie są leczone na oddziałach pediatrycznych.

Z dużych miast zniknie najwięcej punktów

Katowice, Zabrze czy Gliwice. W tych miastach zniknie najwięcej punktów pomocy nocnej.

W blisko 300 tysięcznych Katowicach pacjentom, którzy do tej pory korzystali z ośmiu punktów pomocy do wyboru zostaną cztery. I tak sporo. Bowiem w Zabrzu, gdzie z opieki lekarskiej może korzystać blisko 180 tys. mieszkańców z czterech punktów zostanie jeden.

Również w prawie 220 tys. Sosnowcu od dziś zamiast trzech punktów będzie jeden. Mieszkańcy blisko 190 tysięcznych Gliwic z pomocy lekarskiej zamiast w sześciu punktach będą korzystać z dwóch. W Bielsku-Białej nie będzie zmian, bo tam i tak już działa tylko jeden punkt.

Jak oceniasz ostatnie zmiany w służbie zdrowia - mniej punktów, ale zniesienie rejonizacji? Komentuj!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W nocy trudno o lekarza - z 99 punktów pomocy zostaje tylko 52 - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto