Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielka woda znowu pustoszy nasze miasta i wsie

Jacek Bombor
Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej z Lubomi przez kilka ostatnich dni pomagali mieszkańcom zalanych wsi.
Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej z Lubomi przez kilka ostatnich dni pomagali mieszkańcom zalanych wsi. Fot. Jacek Bombor
W ostatnich dniach strażacy wypompowywali wodę z kilkuset domów całego regionu, z worków z piaskiem ustawiano prowizoryczne wały, a służby kryzysowe pomagały rolnikom ewakuować bydło. Nieboczowy i Ligota Tworkowska to nie jedyne wsie w powiecie, które walczą ze skutkami wielkiej wody. Z podtopieniami walczono w Olzie i Turzy Śląskiej w gminie Gorzyce.

Wielka powódź, która nawiedziła całą południową Polskę, także w naszym powiecie wyrządziła w ostatnich dniach olbrzymie straty. A deszcz nadal leje.

Po 13 latach od powodzi tysiąclecia, podobny żywioł pustoszy gminę Lubomia - tradycyjnie najbardziej ucierpieli mieszkańcy dwóch wsi przeznaczonych do wysiedlenia - Nieboczów i Ligoty Tworkowskiej.

Gdy w poniedziałkową noc główne ulice tej pierwszej - Wiejska i Ligonia - zamieniły się w rwące potoki, mieszkańcy zrozumieli, że tym razem znowu czeka ich prawdziwa walka z żywiołem. Odra przerwała pas ochronny już w poniedziałek, woda błyskawicznie wdarła się na pola i było wiadomo, że podtopi także domy. We wtorek rano obie wsie zostały już odcięte od świata. Mieszkańcy szybko zorganizowali pomoc. Niewielu zdecydowało się na ewakuację - w poniedziałek przeniesiono ośmiu podopiecznych z "Domu Chleba", a we wtorek kolejnych siedmiu mieszkańców.

- Od 9 rano już wozimy chleb i wodę. Próżno szukać u nas suchego domu. W remizie mamy sztab i od rana pracujemy non stop. Do dyspozycji ośmiu, dziesięciu strażaków, łodzie, którymi podpływamy pod domy. Czekamy na zgłoszenia ludzi, w każde miejsce jesteśmy w stanie dosyć szybko dotrzeć - mówił nam we wtorek Lucjan Wendelberger, sołtys Nieboczów.

Nasi dziennikarze towarzyszyli strażakom z Ochotniczej Straży Pożarnej z Lubomi, którzy przez cały dzień rozwozili mieszkańcom chleb i wodę. Metrowej głębokości nurt mógł pokonać tylko specjalistyczny wóz bojowy. Pod domy podchodzili Marian Mucha, naczelnik OSP, a w rwącym nurcie asekurował go liną 24-Kamil Proksz, który debiutował w akcji powodziowej.

Marian Mucha to doświadczony ochotnik, twardy chłop, obeznany z zagrożeniami. Nic dziwnego, na co dzień jest ratownikiem górniczym na kopalni "Borynia".

Jak długo potrwa jego dyżur? - Do końca. Godzin nikt tu nie liczy - śmieje się, przypalając papierosa, po bezpiecznym dotarciu do samochodu. W ciągu godziny zaniósł chleb do 20 domów, na plecach ewakuował starszą mieszkankę. Uratował także jej dwa ukochane pieski.

Do wieczora chleb i woda w baniakach dotarła do wszystkich 100 gospodarstw we wsi i do kilku domów w Ligocie Tworkowskiej. Przypomnijmy. Nieboczowy i Ligota Tworkowska do 2015 mają zostać wyludnione. Znajdują się w czaszy planowanego zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny. - Już trzy lata temu daliśmy zgodę na wyprowadzkę. Do tej pory może 70 ludzi opuściło domy, opornie to wszystko idzie, procedury się przeciągają, inwestycja nie potrafi ruszyć z kopyta. A nam pozostaje tylko czekać - mówi Lucjan Wendelberger. A kiedy on wyprowadzi się ze wsi?

- Kapitan ze statku schodzi ostatni. Ja też mam taki zamiar - uśmiecha się, spoglądając za okno, gdzie niemal po horyzont tylko woda.

W Ligocie Tworkowskiej zostało już tylko kilkanaście osób, więc tam problem jest mniejszy. - Może 20 osób jest obecnie tam zameldowanych, reszta przeniosła się już na nowe tereny, między innymi na pobliską Grabówkę - mówi Maria Fibic, wicewójt Lubomi. W gminie na razie skupiono się na doraźnej pomocy mieszkańcom. - Na liczenie strat przyjdzie czas później - mówi Maria Fibic.

Wszyscy mieszkańcy zagrożonych rejonów z niepokojem w poniedziałek spoglądali w stronę Czech, gdzie spuszczano wodę ze zbiorników retencyjnych. Jeszcze o 15 służby ratunkowe informowały, że w nocy poziom wody w raciborskiej Miedoni może osiągnąć 9,5 do 10 metrów. Niewiele ponad 10 metrów rzeka osiągnęła w 1997 roku, gdy pod wodą znalazł się cały Racibórz, a także znaczna część wsi na granicy gmin Krzyżanowic i Gorzyc.

O godzinie 18 stan alarmowy na Odrze w Chałupkach przekroczony był o 2,30 metra, w Krzyżanowicach o 3,71 metra, a w Miedoni o 1,57 metra.

W Gorzycach wszczęto alarm. Tam po raz pierwszy użyto supernowoczesnego systemu ostrzegania przed powodzią, zainstalowanego zaledwie kilka tygodni wcześniej. Przez głośniki głośnomówiące zamontowane we wsiach położonych na terenach zalewowych Odry i Olzy, urzędnicy "na żywo" przekazywali komunikaty o stanie wód. - Wezwaliśmy mieszkańców Olzy, gdzie sytuacja jest najgorsza, by poprzenosili meble na piętra i byli gotowi do ewakuacji - mówił nam wieczorem w poniedziałek wójt Gorzyc, Piotr Oślizło. O 19 woda na Odrze przy punkcie pomiarowym w Chałupkach sięgała już 9m 9 cm, a Olzy 8,60. W obydwu przypadkach do przelania wałów wystarczyło półtora metra. Na szczęście woda ustabilizowała się na tym poziomie, więc także we wtorek i środę płynęła w wałach. Podtopionych zostało jednak kilkadziesiąt hektarów pól, z wielu piwnic pompowano wodę. Tam zagrożenie przy tak dużych opadach deszczu jest zawsze duże. Przez granicę od strony Bohumina płynie Olza, która we wsi o tej samej nazwie łączy się z Odrą. Ten rejon jest nazywany przez mieszkańców "trójkątem bermudzkim". - W swoim domu miałem podczas słynnej powodzi w 1997 roku 1,7 metra wody. Minęło 13 lat, a jeszcze na murach wielu domów widać linię, do której sięgała woda. To jest natura, siły nie ma. Ale mamy nadzieję, że powtórki tragedii nie będzie. W nocy nikt nie zmrużył oka - mówił nam w środę Józef Kopystyński, sołtys Olzy. Wiele problemów sprawiły małe rzeczki i potoki. W Turzy Śląskiej workami z piaskiem zabezpieczano trzy domy przy ulicy Bogumińskiej. Tam na pola wylała Leśnica, woda podeszła niemal pod dom państwa Marii i Piotra Mancfelów. - Mieszkamy przy "zakręcie" Leśnicy. Od 13 lat prosimy, by nam zbudowali wał oporowy, ale bez skutku. Całą noc pompowaliśmy wodę z piwnicy. Niestety dalej deszcz pada - mówi zaniepokojona pani Maria.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto