Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Markiem Koplem. Nie będę walczył ponownie o prezydenturę

Kamila Rożnowska
Wywiad z Markiem Koplem: Nie mam poczucia żalu, że czegoś nie udało się zrobić
Wywiad z Markiem Koplem: Nie mam poczucia żalu, że czegoś nie udało się zrobić Kamila Rożnowska
Wywiad z Markiem Koplem. Marek Kopel, dziś radny, a dawniej prezydent miasta, ocenia dla nas przemiany w Chorzowie. Pracuje nadal w KZK GOP-ie. Politycznie zaś wystarcza mu pozycja radnego opozycji.

Wywiad z Markiem Koplem

Przez ponad 20 lat był pan prezydentem Chorzowa. To prawie był już pana zawód. Wyobrażał sobie pan zajmowanie się czymś innym niż pełnieniem tej funkcji?

Faktycznie można powiedzieć, że był to mój zawód, tym bardziej, że z wykształcenia jestem inżynierem organizacji i zarządzania.

Natomiast jeśli chodzi o moje wyobrażenia o tym, czym będę zajmować się w życiu, to nigdy wcześniej przed objęciem funkcji prezydenta nie wyobrażałem sobie, że nim zostanę, a po wyborze było dla mnie oczywiste, że praca w charakterze prezydenta nie trwa zbyt długo.

Wcześniej 8 lat pracowałem na kopalni w dziale przygotowania produkcji, a od zakończenie pracy w Urzędzie Miasta pracuję jako wiceprzewodniczący zarządu i zastępca dyrektora ds. finansowych w KZK GOP.

Jakie są teraz pana plany zawodowe?

Zamierzam kontynuować pracę w KZK GOP.

Ale podczas ostatniej sesji rady miasta został pan odwołany jako przedstawiciel naszego miasta w KZK GOP. Czy nie stoi to na przeszkodzie?

To czy jestem przedstawicielem miasta w KZK GOP czy nie, nie ma żadnego związku z pracą, którą wykonuję, ponieważ jestem członkiem zarządu. Jest to niezależne od tego, czy jestem przedstawicielem Chorzowa w zgromadzeniu związku.

Szczerze mówiąc teraz jest to sytuacja bardziej jednoznaczna, bo jestem normalnym pracownikiem KZK GOP. (Marek Kopel został ponownie wybrany na etatowego członka zarządu KZK GOP 16.12.2014 roku. Do zarządu wszedł także Andrzej Kotala - przyp. red.)

Wywiad z Markiem Koplem: zamierzam dalej pracować w KZK GOP

Nie porwał się pan "z motyką na słońce" próbując wrócić po czterech latach do prezydenckiego fotela?

Gdybym nie wierzył w możliwość wygranej, pewnie bym nie startował. Nie lubię robić rzeczy niepotrzebnych. Nie było to dla mnie być albo nie być, ani rzecz najważniejsza w życiu. Przez ponad 20 lat byłem prezydentem i wiem, jaka to jest praca i ile wymaga poświęceń. Wyszedłem z założenia, że mieszkańcom należy dać możliwość wyboru. W poprzednich wyborach (w 2010 roku - przyp. red.) w pierwszej turze miałem 15 tys. głosów, pan Kotala wygrał w drugiej turze mając 12,5 tys. głosów. Ja i moje otoczenie uważało, że jeśli tyle osób chciało, żebym był prezydentem, to trzeba im dać taką szansę. W moich materiałach wyborczych mówiłem, że oddaję się do dyspozycji. Gdyby mnie teraz wybrano, to wiem, że moje życie stałoby się trudniejsze, prezydentura wymaga dużo więcej czasu i pracy, ale byłem na to gotów. Natomiast wybór był jednoznaczny. Mieszkańcy chcą w większości, aby pracę kontynuował pan Kotala. Ja to szanuję i cieszę się, że ok. 10 tys. osób na mnie głosowało. Nie cierpię za bardzo z tego powodu, że przegrałem. Uważam, że to, co miałem zrobić - zrobiłem, oddałem się do dyspozycji mieszkańców, wybór został dokonany i życzę panu Kotali jak najlepiej.

A myśli pan już co będzie za następne cztery lata?

Z całą pewnością nie będę kandydował na urząd prezydenta. Ja już powiedziałem "sprawdzam" i to wystarczy.

Jak ocenia pan poprzednią kadencję w radzie miasta i rywalizację między Wspólnym Chorzowem i ugrupowaniem Andrzeja Kotali?

Ostatnie 4 lata dla rozwoju miasta były dobre, choć kosztem sporego zwiększenia zadłużenia miasta. W tym czasie nie było rywalizacji między Wspólnym Chorzowem a Platformą Obywatelską. Sprawa była prosta: radni Wspólnego Chorzowa mieli większość w radzie miasta, więc decydowali o kształcie budżetów, dysponowaniu majątkiem gminy i podejmowaniu innych ważnych uchwał. Jako zasadę przyjęliśmy nie utrudnianie pracy prezydentowi miasta, ale także nie dopuszczanie do działań w naszej ocenie niekorzystnych dla miasta, jak nadmierne zadłużanie.

Jaka będzie ta kadencja?

Czas pokaże. Dla ugrupowania Wspólnie dla Chorzowa na pewno inna niż poprzednie. Po raz pierwszy nie posiadamy większości w radzie miasta, więc nie ciąży na nas odpowiedzialność za decyzje rady i prezydenta.

Skupimy się na funkcji kontrolnej rady miasta i dzielić się będziemy z radnymi koalicji rządzącej naszym doświadczeniem.

Sprawował pan urząd prezydenta przez pięć kadencji. Co pan sądzi o wprowadzeniu limitu kadencji dla samorządowców? Po ilu latach można ocenić, czy ktoś jest skuteczny na tym stanowisku?

Moim zdaniem ograniczenie liczby kadencji nie jest najlepszym pomysłem. To, ile kadencji ktoś będzie pełnić funkcję prezydenta, powinno - tak jak obecnie - należeć do wyborców. Cztery lata na pewno wystarczają, by wyborcy mogli ocenić postawę i osiągnięcia prezydenta.

Prezydentura w miastach na początku przemian systemowych a teraz: czy pana zdaniem wtedy było trudniej być prezydentem, bo np. nie było funduszy unijnych? Czy prawo samorządowe zmieniło się na korzyść?

Trudno ocenić czy na początku przemian było trudniej czy łatwiej, ale na pewno było inaczej. Na początku przemian działaliśmy w atmosferze entuzjazmu i zaufania do nowej władzy. Tworzyliśmy od nowa zasady działania rady i instytucji miejskich.

Zlikwidowane zostały firmy miejskie, wykonujące usługi wykonywane dziś przez firmy prywatne: konserwacja zieleni, pogrzebowe, transportowe, remontowe, naprawy dróg, powiernictwa inwestycyjnego.

Zamówienia publiczne i udzielanie dotacji odbywały się na podstawie zasad tworzonych przez miasto, dziś regulują to nie zawsze szczęśliwie ustawy. Oczywiście pieniędzy było mniej, bo nie dysponowaliśmy środkami unijnymi, a pożyczki zaciągane były tylko na przedsięwzięcia gwarantujące ich spłatę.

Co do prawa, to w mojej ocenie zmiany poszły w kierunku ograniczania samodzielności władz samorządowych i wzmożenia kontroli ich działań.

Wywiad z Markiem Koplem. Nie będę walczył ponownie o prezydenturę

Co uważa pan za sukces swoich kadencji, a czego pan żałuje, że nie udało się zrobić?

Sukcesem moim i ugrupowania Wspólnie dla Chorzowa jest udźwignięcie odpowiedzialności za zarządzanie i rozwój Chorzowa przez ostatnie 24 lata. 24, bo przez ostatnie 4 lata choć prezydent był z poza naszego stowarzyszenia, nasi członkowie stanowili większość w radzie i nadal decydowali o wszystkich istotnych dla rozwoju miasta sprawach.

Chorzów z miasta przemysłowego o jednym z największych zapyleń w Europie, stał się nowoczesnym miastem europejskim z kilkoma wyższymi uczelniami, świetnie wyposażonymi szkołami, przedszkolami, domami kultury i teatrem. Miastem z dostępem do autostrady i skomunikowanym z aglomeracją DTŚ.

W miejsce tysięcy miejsc pracy utraconych w kopalniach i hutach, powstały nowe w dziesiątkach firm powstałych na terenach udostępnionych przez miasto. W wielu miejscach powstały atrakcyjne zespoły budynków mieszkalnych.

Za porażkę dość powszechnie uznaje się nie przyznanie naszemu miastu przez UEFA organizacji EURO 2012. Osobiście uważam, że sprawie tej przypisywano większe znaczenie niż było to w istocie. Na organizację mistrzostw UEFA nie przekazała miastom żadnych środków, a efekt promocji miast był mocno przesadzony.

Nie mam poczucia żalu, że czegoś nie udało się zrobić. Jestem przekonany, że dobrze wykorzystaliśmy czas i możliwości, jakie stały przed nami i miastem. Mam wrażenie, że po 24 latach od przemian ustrojowych Chorzów jest innym, lepiej zorganizowanym i urządzonym miastem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto