Odświętne ubranie, książeczkę, medalik, różaniec i jeszcze sporo innych rzeczy muszą kupić rodzice swojemu dziecku, które przystępuje do pierwszej komunii świętej. Na wszystko to trzeba wydać co najmniej ok. tysiąca złotych.
Do tego dochodzi jeszcze przyjęcie, które zazwyczaj organizowane jest po kościelnym nabożeństwie. To kolejny wydatek wynoszący nieraz drugie tysiąc zł, a często nawet więcej, gdy zapraszana jest nie tylko najbliższa rodzina, ale też znajomi.
Nie impreza jest jednak najważniejsza czy też prezenty, które dzieci dostają z okazji przystąpienia do pierwszej komunii świętej. Kapłani przygotowujący drugoklasistów do tego pierwszego ważnego w ich życiu wydarzenia podkreślają, że trzeba skupić się głównie na wymiarze duchowym, a nie materialnym tej uroczystości.
– Osoba przystępująca do pierwszej komunii świętej musi wiedzieć czym różni się zwykły chleb od eucharystii – tłumaczy ks. Szymon Tracz, przygotowujący do przyjęcia sakramentu pierwszej komunii uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Żywcu-Zabłociu oraz żywieckiej Szkoły Podstawowej nr 9.
Choć niektórych może to zdziwić, ale przygotowania do komunii trwają już od września.
W pierwszym miesiącu po rozpoczęciu roku szkolnego w kościele jest już pierwsze spotkanie organizacyjne rodziców z katechetą. W kolejnych miesiącach odbywa się poświęcenie różańców, książeczek, medalików lub krzyżyka. Później przychodzi już czas na naukę śpiewu, przeprowadzane są próby ustawiania się w kościele oraz spowiedzi. Dzieci muszą nauczyć się też katechizmu.
– Nam bardzo w tych wszystkich przygotowaniach pomaga też szkoła – mówi ksiądz Tracz.
Dzięki współpracy z placówką, wśród dzieci z parafii w Zabłociu udało się między innymi ujednolicić stroje wśród chłopców, jak też dziewczynek.
Krystyna Majewska wysyła do komunii córkę Dianę.
– Sukienkę ma już po starszej siostrze, ale trzeba było kupić też inne rzeczy – mówi mama drugoklasistki.
Przyjęcie w jej domu będzie co prawda skromne i tylko w gronie najbliższej rodziny. Mama sama bowiem wychowuje dwie dziewczynki, więc nie stać jej na dużą, wystawną imprezę. Jednak dla Diany nie ma to większego znaczenia, bo cieszy się, ale z czego innegoo.
– Najważniejsze, że przyjmuje się Pana Jezusa do serca - podkreśla Diana.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?