Szczyrk: Zawody na stoku Jaworzyny

Rower na "tarczówkach". Żelazne nerwy i spory poziom szaleństwa. To atrybuty prawdziwych downhillowców. Ostatni weekend pasjonaci ekstremalnych dwóch kółek spędzili w Beskidach. W niedzielę na starcie stanęli zawodnicy z Polski i Czech. Konkurowali w kategoriach: hardtail, hobbyfull, junior, elita i masters.

- Trasa jest trudna, więc daliśmy uczestnikom możliwość kilkakrotnego przejazdu. Na starcie i na mecie umieściliśmy fotokomórkę rejestrującą dokładny czas. W zjazdach finałowych weźmie udział maksymalnie 30 osób z każdej kategorii - tłumaczyła Monika Mizerska z biura obsługi zawodów.

Trasa obejmowała teren nartostrady oraz odcinek leśny. Zawodnicy musieli poradzić sobie z naturalnymi uskokami, wystającymi kamieniami i korzeniami, a także z tzw. hopami, czyli skoczniami. - Trasa wymaga dużych umiejętności technicznych. Trzeba uważać. Muszę zachować zimną krew. Piękne widoki, świeże powietrze, no i ta adrenalina, czego człowiek może chcieć więcej? - tuż przed startem analizował sytuację Wojciech Michnol, student Politechniki Śląskiej z Gliwic.

W zawodach udział wzięło również pięć dziewczyn. Jedna z nich podczas drugiego przejazdu zaliczyła kraksę. - To się zdarza. Kręcimy ryzykownie i o to chodzi. Uderzenie poszło na ochraniacz, jednak nie obędzie się bez interwencji lekarza. Zrobił się krwiak - wyjaśniała Magda Chowańska z Katowic.

Podczas rywalizacji doszło do dwóch poważnych wypadków. Jeden z zawodników doznał urazu kręgosłupa, natomiast drugi złamał kość udową. Podbeskidzie reprezentowali m.in. Anna Sojka z Wisły (1 miejsce wśród kobiet), Arkadiusz Perin z Ustronia (1 pozycja, kat. junior) oraz Daniel Hankus z Wilkowic (11 miejsce, kat. hardtail).

Zawody na Jaworzynie były drugim etapem cyklu "Downhill Contest". Pierwsza impreza odbyła się w maju na wiślańskim Stożku.