Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

0700-PKS, czyli jak w Katowicach można poczuć się zrobionym w trąbę

Piotr Kalsztyn
Piotr Kalsztyn
Piotr Kalsztyn
Infolinia PKS-u nie jest tania. Szkoda tylko, że nikt podróżnych o tym nie informuje. - To jakaś totalna głupota - mówią pasażerowie.

Dworzec PKS w Katowicach nigdy nie zachęcał do zwiedzania naszego miasta - budynek jest brzydki, perony to po prostu parking z wysepkami, a jeśli o najbliższej okolicy ktoś by powiedział, że jest nieciekawa, brzmi to jak komplement. Niestety na nie najlepszej infrastrukturze nie kończą się grzechy katowickiego PKS-u. Podróżni od kilku tygodni narzekają, że są w Katowicach naciągani, a wszystko przez jedną kartkę.

Zacznijmy jednak od początku. Podróżni korzystający z usług katowickiego dworca jeśli chcą dowiedzieć się czegoś więcej o odjazdach i przyjazdach, mogą śmiało zapytać o to w okienku informacji. O ile  jest akurat czynne, bo działa tylko w określonych godzinach. Jeżeli nie dopisze im szczęście, to broń Boże nie powinni pytać kasjerki, wielkimi literami jest napisane, że "KASJERKA NIE UDZIELA INFORMACJI". Nieco niżej można przeczytać, że należy wejść na stronę internetową www.pks.katowice.pl lub zadzwonić pod numer 703 403 315, dodzwonimy się wtedy na ogólnopolską infolinię. Problemy polega na tym, że zabrakło jeszcze jednego napisu - o cenie za połączenie, infolinia jest bowiem dostępna pod numerem o podwyższonej opłacie, za minutę połączenia zapłacimy 2,58 zł.

- To jakaś totalna głupota i zdzieranie z ludzi pieniędzy - mówi nam Piotrek, który właśnie czeka na autokar do Sanoka. - Taka jest właśnie Polska, na wszystkim chcą zarobić! - dodaje jego kolega Krystian.

Dodatkowo brak informacji o cenie jest niezgodny z polskim prawem, a konkretnie z ustawą znaną jako prawo telekomunikacyjne. - Przepisy prawa telekomunikacyjnego nie określają miejsca, w którym cena powinna się znajdować, a wskazują jedynie, iż powinna być ona podana wraz z numerem. W przypadku reklamy w formie graficznej, tło nie może sprawiać, iż cena jest nieczytelna. Ponadto, rozmiar czcionki ceny powinien stanowić minimum 60% rozmiaru czcionki numeru o podwyższonej opłacie - tłumaczy nam Magdalena Pietruszka-Pandey z Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

Na dworcu PKS niestety nie spotkaliśmy nikogo upoważnionego do rozmów z mediami, udało nam się jedynie porozmawiać telefonicznie z Dawidem Kanią, kierownikiem działu przewozów, który zapewniał nas, że informacja o cenie się tam znajduje. Kierownik stracił swoją pewność, gdy wytłumaczyliśmy, że w chwili naszej rozmowy znajdujemy się na dworcu, obok kartki z numerem telefonu. - Pewnie ktoś zdarł poprzednią i panie, które napisały odręcznie zapomniały dopisać ceny. Nikt nie zwrócił na to uwagi, jeszcze dzisiaj zostanie to zmienione - mówi nam Dawid Kania.

Komentarz autora.

Wychodząc z dworca jedna z Pań pracujących w informacji zapytała mnie, po co w ogóle chcę o tym pisać, przecież każdy się kiedyś naciął na numery typu 0700 i zbyt duży rachunek.

Brak ceny był  przypadkowy, a wszystko zostanie poprawione zanim ten artykuł opublikujemy.  Jestem jednak pewien, że gdyby nie zainteresowanie tym tematem, kartka która wisi już kilka tygodni wisiałaby przez  kilkanaście następnych. A tak przynajmniej jest szansa, że odwiedzający Katowice, poza nie najlepszym obrazem dworca PKS, nie wywiozą ze sobą odczucia, że w stolicy województwa można zostać oszukanym na każdym kroku.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto