Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Audiobooki się sprzedają. Dobrej książki wczoraj słuchałam...

Henryka Wach-Malicka
Młodzi ludzie, uczniowie, często zamiast czytać lektury, słuchają ich
Młodzi ludzie, uczniowie, często zamiast czytać lektury, słuchają ich 123RF
Już nie musimy płakać, że książki "na wakacje" zawyżają ciężar bagażu. Teraz wkładamy je do kieszeni. O karierze audiobooków pisze Henryka Wach-Malicka.

Zimna statystyka bywa myląca. Także wtedy, gdy idzie o badania czytelnictwa, w których uwzględnia się jedynie książki w tradycyjnej, czyli drukowanej, formie. Logicznie biorąc, wszystko jest w porządku i w zgodzie z obowiązującą definicją książki. Nadchodzą jednak czasy, gdy tę definicję trzeba będzie zmodyfikować, a na pewno - rozszerzyć. Taki proces już się zresztą rozpoczął. Duże biblioteki uznają za książki także teksty czytane przez lektora lub autora.

To jest ciągle słowo

Entuzjastką książek do słuchania jest medioznawczyni, prof. Krystyna Doktorowicz, która mówi: - Prywatnie kupuję audiobooki i słucham ich z prawdziwą przyjemnością. A jako specjalistka od mediów przewiduję, że ten typ kontaktu z literaturą będzie się rozwijał równolegle z książką drukowaną. Nie "zamiast", tylko "obok", bo obydwie formy znakomicie się uzupełniają. Słowa czytane przez aktora, pozostają tymi samym słowami, które przeczytalibyśmy osobiście! Zmienia się jedynie zmysł, jakim je odbieramy.

Z moich obserwacji wynika, że audiobooki kupują, lub wypożyczają, głównie dwie grupy odbiorców. Osoby starsze, które często mają kłopoty ze wzrokiem, ale nie chcą zrezygnować z lektury, bo czytały całe życie i chcą to robić nadal. Audiobook jest dla nich zbawieniem. Książki do słuchania wybiera też młodzież, która urodziła się nieomal ze słuchawkami na uszach i ten typ odbioru słowa jest dla niej naturalny. A poza tym lepiej, żeby młodzi słuchali nagranych lektur, niż czytali bezsensowne bryki - dodaje pani profesor.

Księgarska oferta audiobooków jest coraz bogatsza. Obejmuje już nie tylko literaturę piękną, ale także wydawnictwa ekonomiczne, podręczniki do nauki języków obcych czy poradniki. Największym wzięciem cieszą się jednak "mówione" książeczki dla maluchów. Wielu rodziców zaczyna rezygnować z zamulania umysłów swoich dzieci telewizyjnymi kreskówkami, na rzecz baśni, pięknie zinterpretowanej przez aktorów.

Niekwestionowanymi (i to od miesięcy) przebojami w tej kategorii są: "Calineczka" Hansa Christiana Andersena, czytana przez jedyne takie trio: Edytę Jungowską oraz Jerzego i Macieja Stuhrów oraz "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren, interpretowane już solo przez panią Edytę. Warto dodać, że audiobookom często towarzyszy książeczka drukowana, bardzo chętnie przez klientów nabywana wraz z płytą.

Zapracowani w czołówce

Miłośników audiobooków (chyba jednak nie doczekamy się polskiego odpowiednika tego określenia) przybywa lawinowo, choć nie jest to wynalazek ostatnich czasów. Ich poprzednikami były poczciwe słuchowiska radiowe i powieści czytane w odcinkach. Jeszcze kilka lat temu nadawane regularnie, dziś pojawiają się w ramówkach sporadycznie, z powodu wysokich kosztów realizacji. Z powodzeniem zastępują je właśnie płyty z nagranymi książkami. Ich produkcja opłaca się wszystkim.

Wydawcom, bo płacą aktorom tylko jednorazowe honorarium, a zarabiają na nakładzie. Aktorom, bo ich stawki rosną. Odbiorcom wreszcie, bo mają słuchowisko... mobilne, które nie przywiązuje ich do radia określonego dnia i o określonej godzinie.

Ludzie zabierają audiobooki w podróż samochodem, do łóżka, a w zminiaturyzowanej wersji (e-booki) nawet na nudną konferencję. Sposobów odtwarzania nagranego tekstu jest zresztą wiele, to już jednak materiał na inny artykuł.

Audiobooki są więc zbawieniem dla osób zainteresowanych literaturą, ale z harmonogramem dnia wypełnionym po brzegi. Jeden z moich znajomych nazywa je nawet "kulturalnymi antraktami". I rzeczywiście, ich słuchaniem wypełnia sobie długie godziny, spędzane w samochodzie.
Podobnie, jak zięć znanej pisarki - Marty Fox, który obwieścił jej niedawno triumfalnie: "Całego Balzaka przeczytałem!".

- Zaniemówiłam - opowiada pisarka - bo jakim cudem mógł to zrobić, skoro ma pracę związaną z ciągłymi wyjazdami? Ano właśnie, w podróżach. Ja sama długo byłam wobec audiobooków nieufna, ale odkąd nagrano na płytkę moją powieść "Święta Rita od rzeczy niemożliwych", zmieniałam zdanie. Popyt na wydanie książkowe tego tytułu absolutnie nie spadł, a dodatkowo sprzedano całkiem sporo wersji czytanej. Czyli, per saldo, moja książka trafiła do większej liczby odbiorców niż gdyby była dostępna tylko w wersji drukowanej. Pochwalę się też, że ja tę swoją "Świętą Ritę..." czytałam sama, akcentując te fragmenty tekstu, które były mi szczególnie bliskie - dodaje autorka.

Każdemu to, co lubi

Maja, tegoroczna maturzystka, sumiennie poznała wszystkie lektury obowiązkowe i całkiem sporo nadprogramowych. Ale przeczytała tylko jedną trzecią z nich; reszty - wysłuchała. Największe wrażenie zrobiła na niej powieść Michała Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata" w interpretacji Henryka Boukołowskiego.

- Miałam wrażenie - opowiada - że głos aktora wydobył z tekstu to, co sama pewnie bym przeoczyła. Do niektórych fragmentów wracałam kilka razy, znam je na pamięć. Ale nasza polonistka nie akceptowała tego typu kontaktu z lekturami, kazała nam nawet przynosić na lekcje książki z biblioteki. Żeby można było palcem pokazać wybrane linijki. To było bez sensu. Ja lubię, i czytać, i słuchać. I nie widzę różnicy.

Problemem jest tylko cena audiobooków, ciągle nieodbiegająca od wydań papierowych, też zresztą za drogich na uczniowską kieszeń. Dlatego koledzy ściągają książki "piracko", z internetu. Ale książki ściągają, a nie opracowania! A to znaczy, że młodzież czyta więcej, niż podają różne badania. Tyko czyta inaczej...

Profesor Krystyna Doktorowicz mówi, że Maja jest klasyczną przedstawicielką pokolenia, które "uwalnia się od dyktatu konkretnego medium". Młodzi ludzie wcale książki drukowanej nie porzucą, ani nie odrzucą. Korzystać będą natomiast z różnych nośników informacji, bo w tej dziedzinie rozwój technologii jest nieodwracalny.

Lista bestsellerów

1. Vladimir Wolff "Piaski Armagedonu". Czyta: Roch Siemianowski (20 godz.). Cena 32 zł
2. Andrzej Sapkowski "Narrenturm". Występuje: 112 aktorów (23 godz.) Cena 49,99 zł
3. Umberto Eco "Imię Róży". Czyta: Krzysztof Gosztyła (28 godz. 5 min). Cena 34,90 zł
4. Jacek Fedorowicz "Ja, jako wykopalisko". Czyta: Jacek Fedorowicz (6 godz. 30 min). Cena 26,90 zł
5. Stieg Larsson "Millennium. Tom 1. "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". Czyta: Krzysztof Gosztyła (21 godz. 11 min). Cena 34,90 zł
6. Ildefonso Falcones "Katedra w Barcelonie". Czyta: Zbigniew Zapasiewicz (24 godz. 40 min). Cena 33 zł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto