- Nikt nie chce z nią grać, bo szanse awansu do finału są wówczas niewielkie - potwierdzał trener gości, Krzysztof Stelmach.
ZAKS-a świetnie zagrała w pierwszej i drugiej partii. Tytan nie mógł zrobić nic, gdy przyjezdni raz po raz rozmontowywali blok akademików.
- Fatalnie to wyglądało - martwił się doświadczony Dawid Murek, który był zdruzgotany postawą swoją i kolegów.
Po dwóch przegranych setach, częstochowianie wydawali się odradzać w partii trzeciej. Poprawili grę blokiem, a kędzierzyńska armada wytraciła rozmach. Efekt - od stanu 20:12 ZAKS-a praktycznie przestała punktować. Co innego gospodarze, w których wstąpiła nadzieja na odwrócenie losów arcyważnego starcia.
- Tytan świetnie wykorzystał nasz słabszy moment. W czwartym secie też mogło być różnie, ale niewyobrażalna seria pozwoliła nam odnieść wygraną. Dla nas te punkty zdobyte w Częstochowie mają podwójną wartość - radował się Michał Ruciak.
Wspomniany przez Ruciaka set czwarty na długo zapadnie w pamięci kibiców gospodarzy. Tytan prowadził w nim 19:13, 20:15, lecz potem gasł z każdą akcją. Złych wyborów dokonywał rozgrywający Fabian Drzyzga.
- Szukał swoich atakujących raz na lewym skrzydle, raz na prawym. Żaden z nich nie mógł skończyć wystawy - komentował niemoc gospodarzy, Krzysztof Stelmach.
Walkę, która przyniosła gościom awans na trzecie miejsce w tabeli, obserwował selekcjoner naszej kadry Andrea Anastasi. Włoch po spotkaniu i w jego trakcie na bieżąco wymieniał uwagi z Ryszardem Boskiem, dyrektorem sportowym AZS-u.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?