Belka: Czy za tym stoi układ?

Wielka musi być odwaga właścicieli tego pubu, skoro pod czujnym okiem nowej, rozumnej władzy, utrzymują lokal, którego nazwa jednoznacznie kojarzy się z tak niepopularnym dziś politykiem. Politykiem III RP.

Politykiem, którego dziś trzeba rozliczyć. Wydaje nam się, że z tego względu sympatycy koalicji rządzącej raczej się w Belce nie pojawiają. Chyba, że chcieliby i tam poskandować modne hasła w stylu: „Balcerowicz musi odejść”. Bo Belka już przecież dawno się z wyborcami pożegnał.

Nie chcemy tutaj broń Boże dzielić potencjalnej klienteli tego lokalu na solidarną i liberalną. Może wcale za nazwaniem Belki Belką nie stoi żaden układ, a to tylko my (niczym komentator Zimoch w słynnym meczu Widzewa) ulegamy emocjom? Tak, czy inaczej, dla świętego spokoju, uważajcie na wszelkiego rodzaju semantyczne nadużycia, skróty myślowe i inne przejawy warcholstwa. Bo w Belce można spędzić czas jak kulturalni ludzie, tym bardziej, że wokół pełno studentów. Co najciekawsze, można ich tu spotkać nie tylko po południu czy późnym wieczorem, ale również rano. Jeśli kogoś nudzą zajęcia albo wykłady z dialektologii, języka starocerkiewnosłowiańskiego czy gramatyki opisowej to zawsze może wpaść do Belki na kawę lub piwo. Niewtajemniczonych informujemy, że kilkadziesiąt metrów od pubu mieści się wydział filologiczny Uniwersytetu Śląskiego.

Podstawowym atutem Belki jest wielkość. Nie zaryzykujemy podania przybliżonej liczby osób, które jednocześnie mogłyby się zmieścić w środku, ale z pewnością jest to jeden z największych pubów w mieście. Dlatego nikomu chyba nie zawadzają stojące tu stoły bilardowe czy automaty do gier. Parę słów należy się tym ostatnim. Będąc w Belce skusiliśmy się na grę w piłkę nożną (tak nam się przynajmniej wydawało). Złotówka nie majątek, a w piłkę grać lubimy – pomyśleliśmy i wrzuciliśmy monetę do automatu. Zamiast jednak strzelać gole i robić bramkarskie parady, musieliśmy odpowiadać na pytania maszyny, z których jedno z najciekawszych to: Gdzie odbyły się pierwsze mistrzostwa świata? W Nowej Zelandii, Urugwaju czy Libanie? Koniec końców nasze rozczarowanie minęło, kiedy po udzieleniu odpowiedzi na kilkanaście pytań okazaliśmy się prawdziwymi znawcami futbolu i na liście rekordzistów w zdobytych punktach zajęliśmy pierwsze miejsce.

Jednego w Belce na pewno nie polecamy – jedzenia. Skusiliśmy się na dużą zapiekankę. Wielkość, owszem, była odpowiednia, ale wszystko inne już nie. Zapiekanka była po prostu okropna. Zdecydowanie lepsze były frytki, ale akurat krojone ziemniaki trudno jest źle przyrządzić.

Na plus Belce trzeba zapisać ceny. Są niższe, niż w większości pubów w centrum miasta.

Pub Belka – ul. Jagiellońska

Plusy:

– ogromny i przyjemny zarazem ogródek
– knajpiane rozrywki: stoły bilardowe, automaty do gry, szafa grająca
– umiarkowane ceny

Minusy:

– kiepskie jedzenie (szczególnie zapiekanka – równie niesmaczna, co duża), ale przecież w Belce podają tylko przekąski
– nie wiemy czy w lokalu nie ma wentylacji, czy też jest ona niesprawna, ale wewnątrz zawsze jest mnóstwo dymu papierosowego
– dziwny wystrój, tu akwarium, tam sportowy puchar itp.

Jak się ubrać : po studencku. A jeśli ktoś z was dał się ponieść politycznym emocjom, radzimy założyć na przykład czerwony krawat, błękitną chustkę, a w butonierkę włożyć białą różę. Przydadzą się, gdyby w okolicy był jakiś marsz.