Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Budrykiem zajmie się WKDS?

Wczoraj zarząd JSW zwrócił się z prośbą do wojewody śląskiego, by ten pomógł w rozstrzygnięciu trwającego od ponad miesiąca konfliktu w kopalni Budryk w Ornontowicach. Tymczasem pod ziemią już 13 górników prowadzi strajk głodowy.

Zarząd JSW zdecydował się zaapelować o pomoc do wojewody śląskiego, Zygmunta Łukaszczyka, ponieważ nie panuje już nad  przebiegiem strajku. Pod uwagę brane są także okoliczności, w których strajk jest  prowadzony: kopalnia jest zagrożona pożarem i wybuchem metanu (strajkujący nie wpuścili na  teren kopalni, kontroli mającej ustalić poziom zagrożenia), ponadto górnicy niestrajkujący  domagają się przywrócenia możliwości pracy w objętej strajkiem kopalni.

Z kolei wczoraj żony strajkujących górników pojechały do Warszawy, by spotkać się z  ministrem gospodarki, Waldemarem Pawlakiem. Ten jednak przebywał w tym czasie w Lublinie na  spotkaniu opłatkowym PSL. Pawlak komentując zaangażowanie kobiet skwitował, że niepotrzebnie  przyjechały do stolicy, bo sytuacja powinna zostać rozwiązana w samym "Budryku". Apelował  też do związkowców, by przestali "zasłaniać się kobietami".

W rozmowie z biurem prasowym wojewody śląskiego usłyszeliśmy: - Na godzinę 12.00 zaplanowano  dziś zwołanie Prezydium Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego, która podejmie decyzję o  ewentualnym zaangażowaniu się wojewody w mediacje mające doprowadzić do pogodzenia zarządu  JSW i strajkujących w Budryku górników.

Strajk w kopalni trwa i nic nie wskazuje na to, by miał się szybko zakończyć. Według doniesień PAP kilometr pod  ziemią głoduje już trzynastu górników, a na poziomie 700 metrów trwa protest okupacyjny  prowadzony przez 150 kolejnych. Okupacja trwa także na powierzchni.

"Zwiększenie liczby głodujących to konsekwencja ostatnich wypowiedzi wicepremiera Pawlaka i tego, w jaki sposób potraktowano w Warszawie żony górników" - mówi jeden z przywódców protestu, Grzegorz Bednarski.

 

Dziś rano pod ziemię zjechał przedstawiciel Głównego Instytutu Górnictwa - który ma pobrać próbki węgla, co pozwoli na dokładniejszą ocenę zagrożenia - oraz przedstawiciel Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach.

 

Protestujący chcą zarabiać co najmniej tyle, ile w najgorzej opłacanej kopalni JSW, której częścią stał się niedawno samodzielny dotąd "Budryk". Oznaczałoby to ok. 500 zł średniej podwyżki za ubiegły rok. Dotychczasowe negocjacje z zarządem spółki zakończyły się fiaskiem.

 

PAP\ŁM

 

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto