Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bytomska kolekcja sztuki współczesnej jest jedną z największy w kraju. Promujmy to!

Teresa Semik
Kolekcja sztuki współczesnej, która powstała w Bytomiu, jest jedną z największych i najlepszych w kraju. Nie mają co do tego wątpliwości historycy sztuki. Co zrobić, żeby się o niej dowiedziała cała Polska...

Twórca tej kolekcji, Marek Meschnik z Muzeum Górnośląskiego podjął ryzyko wyłowienia najważniejszych zjawisk i osobowości w polskiej sztuce współczesnej począwszy od lat 80. ub. wieku. Zebrał w ciągu 20 lat blisko 3 tysiące prac, prawie stu autorów - Dróżdża, Szewczyka, Lewczyńskiego, Chlandy, Tara-sewicza, Dwurnika. Kto oprze się czasowi?
- Jakbym wiedział, też bym nie powiedział, bo z tego żyję - żartuje Andrzej Starmach, właściciel krakowskiej Galerii Starmach, uznany marszand, kolekcjoner i mecenas sztuki. - Nikt nie wie, jakie nurty w sztuce zweryfikuje czas i tylko dlatego potem na rynkach światowych jakaś praca kosztuje 100 mln zł.
Starmach, podobnie jak Jaromir Jedliński, krytyk sztuki nie ma wątpliwości, że Meschnikowi udało się zgromadzić w tej kolekcji tyle prac, ile w tym czasie zebrały wszystkie muzea w Polsce.

- Kolekcja jest wspaniała, ale mnie najbardziej podoba się to, że nie ulega modom - dodaje Starmach. - Jeżeli pojawia się w niej ikona mody współczesnej - Wilhelm Sasnal, to nie dlatego, że musi w niej być koniecznie. To nie jest Sasnal jakikolwiek, tylko związany z tym regionem.

Nabytki z lat 2003-2009 trafiły do książki "Kolekcja współczesnej sztuki polskiej Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu". Autorem jest Marek Meschnik.
- Fenomenalne wydawnictwo, jakiego żadne inne muzeum w Polsce nie ma - kwituje Jaromir Jedliński, były kierownik Galerii Foksal w Warszawie.
Promocja albumu stała się okazją do dyskusji, czym jest sztuka współczesna i jak wprowadzić ją w obieg. Moderatorem był prof. Tadeusz Sławek - wykładowca uniwersytecki. Pracę kuratora kolekcji, zbieracza, prof. Sławek przyrównał do roli osoby zatroskanej o przyszłość. Kolekcja sztuki współczesnej ma pamiętać do przodu, a kurator musi wypatrzeć to, co będziemy pamiętać w przyszłości. Skąd wiadomo, co się będzie podobać za 20 czy 50 lat? - Nie wystarczy zainwestować ogromnych pieniędzy - mówi Starmach. - Musi zaistnieć to coś, czego nie jesteśmy w stanie określić, coś jak w tragedii antycznej - jedność czasu, miejsca i akcji. Musi jeszcze to coś zaiskrzyć, żeby ten artysta, to dzieło sztuki, ten kierunek poszedł do przodu.

Kolekcjoner wtedy jest dobry, jeśli ma jak najwięcej trafień w tej pamięci do przodu. Nie ma takiego geniusza, który miałby trafień sto procent. - Zawód kolekcjonera to zawód ryzyka, przy którym skakanie z bungee, bez gumy bungee wydaje się drobiazgiem - skomentował prof. Sławek.
Zdaniem Mariana Oslislo, rektora Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach Marek Meschnik jest człowiekiem rozważnym i romantycznym. - Jego wybory są bardzo przemyślane. On potrafi spokojnie wyczekać, co przyniesie czas - mówi Oslislo. - Chciałbym, żeby w tej kolekcji było więcej nazwisk związanych z naszym regionem, ale pewnie i na to też przyjdzie czas.

Meschnik zbudował kolekcję przez ostatnie siedem lat, mając do dyspozycji 621 tys. zł.

- Jak on to zrobił?! Sztuka nie jest taka tania - zastanawia się Starmach. - Ja wiem, że on pewnie te prace od artystów wycyganił. Zna wielu twórców, przyjaźni się z nimi. Pytam Marka Chlandę, który jest w tej kolekcji najpełniej prezentowany, czy Meschnik mocno naciska, gdy prosi o prace. "Nie" - odpowiada Chlanda. "Meschnik mówi delikatnie, pół zdania, po czym zapomina o sprawie. Na koniec rozmowy dochodzi do tego, że sam proponuję, czy on byłby łaskawy wziąć moją pracę".
Oprócz dyplomu historyka sztuki, Meschnikowi należy się dyplom z PR i marketingu. 621 tys. zł nie wystarczyłoby na taką promocję kolekcji, żeby o niej dowiedziała się cała Polska.

Meschnik nie ukrywa, że głównie budował ją z darów.
- Pytanie, czy możemy dalej iść tą drogą - dodaje. - Muzeum Kultury i Dziedzictwa Narodowego przewiduje, że w 2011 roku Muzeum Sztuki w Łodzi otrzyma na zakupy 1,6 mln zł, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie - 2,3 mln zł. Ja mogę liczyć na jakieś 50 tys. zł. Jakie są szanse dla kolekcji budowanych poza tymi centrami, żeby nie trzeba było odwoływać się do przyjaźni z artystami?
Dlaczego twórcy wspierają Meschnika w jego ambitnych planach na prowincji? To, że mu ufają, nie ulega wątpliwości.
- Książki i dzieła sztuki potrafią okpić śmierć. Można wtedy liczyć na dalszy czas - mówi Marek Chlanda, jeden z najciekawszych współczesnych artystów. - Oglądam w Bytomiu prace Andrzeja Szewczyka, którego nie ma wśród nas. Kpienie z rzeczy ostatecznych jest możliwe.
Jak pozyskiwać zwolenników i moce, by wystawiać ten materiał i kusić nim? Chlanda proponuje inwazję na Warszawę. Rozwiązania siłowe są wskazane. Znany z subtelności prof. Sławek sugeruje, by do pomysłu zapaliły się władze regionalne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto