- Zaczęło się od tego, że chciałem inwestować w swoje zdrowie. Zacząłem biegać, najpierw od domu do lasu, później przyszły dłuższe dystanse, aż do maratonów. Z czasem przyszły myśli o tym, co tak naprawdę jemy. W domu robiłem izotoniki – z miodu, cytryny, wody i imbiru. W międzyczasie odwiedzałem kolejnych pszczelarzy, którzy namawiali mnie na założenie własnej pasieki- wspomina Maciej Jaśkowiak.
Ule najpierw były dwa, teraz jest ich około siedemdziesięciu!
Pszczoły interesowały go od zawsze, ale jak mówi – brakowało osoby, która wprowadziłaby go w świat tych niezwykłych owadów. Aż do pewnego dnia, gdy zdecydował się postawić pierwsze dwa ule. - Podszedłem do tego racjonalnie i odpowiedzialnie – dużo czytałem, interesowałem się tym tematem. To nie jest kupienie zabawki na baterie, którą można wyłączyć, kiedy nam się znudzi- zauważa. Pasieka rozrosła się wraz z upływem kolejnych miesięcy. Ule były dwa, dziś jest ich kilkadziesiąt. - To pewnie jeszcze nie koniec- mówi Maciej Jaśkowiak.
Informacja o wyrobach, pocztą pantoflową, szybko trafiła do kolejnych osób.
- Znajomi chcieli zamawiać chociaż małe słoiki, wygospodarowałem z naszych domowych zasobów jeden, drugi, później piąty i dziesiąty. I tak właściwie się to wszystko zaczęło. Ludzie sami wyciągnęli mnie do siebie i powstała Jasiowa Pasieka.
"Często coś, co wydaje nam się chwastem, ma ogromną wartość"
Ale Maciej Jaśkowiak dzięki pszczołom ma nie tylko miód. W pewnym momencie zaczął interesować się apiterapią i wspaniałymi właściwościami pyłku kwiatowego.
- Gdzieś w dzieciństwie obiło mi się to o uszy, mama z większą bądź mniejszą skutecznością próbowała mi go podawać. Podczas biegania zacząłem zwracać jeszcze większą uwagę na kwiaty, drzewa i rośliny, które rosną w naszej okolicy. Często coś, co wydaje nam się chwastem, ma ogromną wartość. Na próżno szukać tam chemicznych nawozów i pestycydów. To sama natura, z której można czerpać drogocenne witaminy.
I tak rozpoczęła się produkcja pyłku. Z czasem właściciel pasieki kupił specjalistyczny sprzęt i sprzedaje go w formie mrożonej. Dzięki temu nie traci swoich właściwości.
- Rano otwieram oczy i od razu sięgam po pyłek. Widzę różnicę, bo całą rodziną przechodzimy łagodniej choroby, a u lekarza gościmy tylko na kontrolach. Wierzę w to, że produkty z naszych uli to prawdziwe dobrodziejstwo. Ważne jednak, by stosować je regularnie. Jedna łyżka miodu nikomu nie pomoże. Tworząc pasiekę myślałem tylko o sobie, żeby zabezpieczać siebie i rodzinę przed chemią, żeby nie używać farmaceutyków, nie chodzić do apteki. I teraz mogę powiedzieć, że to naprawdę działa.
Zdrowo, ekologicznie i rodzinnie
Patrząc na wytwory Jasiowej Pasieki trudno nie zauważyć, że pakowane są w stylowe kartoniki. Do naszych rąk trafia produkt nie tylko zdrowy, ale i przyjemny dla oka. Pracuje nad tym cała rodzina Państwa Jaśkowiaków.
- Niektórzy w domach grają w gry, my siedzimy i robimy miody. Długotrwałym procesem jest przygotowanie świec, ale warto. Prawdziwe woskowe świece jonizują powietrze i dają delikatny aromat korzystny dla zdrowia i nie zawierają szkodliwych substancji.
Świece zyskały grono sympatyków bardzo szybko. I w taki sposób, Jasiowa Pasieka, stała się nowym sposobem na życie jej właściciela.
- W życiu mam takie szczęście, że nigdy nie szukałem pracy. Kiedy coś robię, to staram się w to wkładać serce. Gdy pandemia ograniczyła moją działalność zawodową i cała branża muzyczna została zamrożona, w całości oddałem się pasiece. Teraz myślę, że to trochę mnie uratowało. Mógłbym teraz siedzieć, martwić się i myśleć, co dalej. A tak mam swoje zajęcie, które sprawia mi wiele przyjemności, a jego skutkiem ubocznym jest to, że sprzedaję dalej swoje wyroby.
Miody, pyłek i świece dalej przygotowuje głównie z myślą o rodzinie. Nie chce stać się typowym producentem. Jak sam mówi, kiedy drastycznie zwiększa się ilość – maleje jakość. Maciej Jaśkowiak cieszy się jednak przede wszystkim z tego, że ma możliwość obcowania z przyrodą.
- Na co dzień nie doceniamy takich rzeczy. Przechodzimy obok mrówki, biedronki czy pszczoły i nie widzimy tych małych przyjaciół, którzy robią dla nas wiele dobrego na tym świecie. Dlatego nie patrzę na to, jak na biznes. Cieszę się, że z mojej pasji wynika jakieś dobro.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?