Wychodząc z kina miałam łzy w oczach. Podobnie jak inni widzowie, którzy przedpremierowy pokaz filmu mieli okazję zobaczyć w sosnowieckim kinie Helios.
To był film, po którym długo nie mogłam dojść do siebie. Współczucie dla bohaterów mieszało się z obrzydzeniem do ówczesnego "jedynie słusznego" aparatu władzy (wspaniałe kreacje Piotra Fronczewskiego jako Zenona Kliszki czy Wojciecha Pszoniaka w roli Władysława Gomułki). Partyjnych urzędników, dla których ważniejsza od 44 istnień robotników, była opinia Breżniewa o skuteczności PZPR. (45. ofiara Grudnia 1970 roku to milicjant, który zatruł się gazem bojowym).
W filmie śledzimy przejmującą historię 34-letniego Bruna Drywy, zastrzelonego przez milicję w Gdyni, gdy wysiadał z pociągu, którym przyjechał do pracy w stoczni. Jego żona i trójka dzieci przeszły przez piekło.
Poraża obłuda, brak informacji o zajściach w ówczesnych mediach i próba zamknięcia ludziom ust (pogrzeby zabitych musiały się odbywać nocą, w ciszy, a rodziny ofiar przesiedlano potem w inne rejony Polski, by nie przypominały sąsiadom o tragedii).
Opowieść osnuta na kanwie dramatycznych wydarzeń w Gdyni jest przeplatana dokumentalnymi zdjęciami i filmami z tamtych dni. To filmy nakręcone przez milicjantów. U mnie przekaz filmu spotęgowała też prelekcja Łucji Marek z katowickiego Instytutu Pamięci Narodowej przed projekcją. Zwłaszcza gdy usłyszałam, że do spacyfikowania protestów na Wy-brzeżu władze użyły łącznie ok. 27 tysięcy żołnierzy oraz 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych i 2100 samochodów. Zaangażowano również 108 samolotów i śmigłowców, a także 40 jednostek pływających Marynarki Wojennej.
A stoczniowcy? Mieli tylko kamienie...
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?