Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czezary Pazura świętuje 25-lecie pracy artystycznej w DMiT w Zabrzu

Redakcja
arch. Polskapresse
Z Cezarym Pazurą, jednym z najlepszych aktorów i satyryków, który obchodzi jubileusz 25-lecia pracy artystycznej, rozmawia Ola Szatan

Świętowanie jubileuszu 25-lecia pana działalności artystycznej trwa juz kilka miesięcy, a specjalna trasa zdążyła już odwiedzić wiele polskich miast. Jak do tej pory wyglądała?
To wbrew pozorom bardzo trudne pytanie. Trasa kabaretowa polega też na tym, że z dnia na dzień, z występu na występ nasz program się szlifuje, bo program kabaretowy jest żywą materią. I się zmieniała przez rok nasza rzeczywistość, bo byliśmy przecież w roku wyborczym, byliśmy w roku postępującego kryzysu światowego i musieliśmy się do tego odnieść.

Ten program, który przedstawimy w Zabrzu różni się od tego, jaki zaprezentowaliśmy chociażby parę miesięcy temu w katowickim Spodku. Na pewno jest bardziej "dotarty", bo program zyskuje na lekkości, na brawurze wprost proporcjonalnie do upływającego czasu. W listopadzie jesteśmy już blisko mety, a ostatnia prosta to najbardziej fantastyczny moment.

A jak się sprawdził Paweł Małaszyński jako kabareciarz?
Jestem pod wrażeniem tego aktora, bo on jest absolutnie wszechstronny. Pewnie bym się nie zdecydował zaproponować Pawłowi udziału w trasie kabaretowej, gdybym nie widział, że jest wariatem. Zenon Laskowik zawsze mówił, że jak kabaret przyjeżdża do miasta to powinien być tylko jeden plakat "Uwaga wariaci w mieście"(śmiech).

Paweł Małaszyński pokazał kiedyś tego "wariata" jak grał z panem Peszkiem etiudy o dwóch gejach w programie Szymona Majewskiego. Wiedziałem więc, że jest to facet, który poszukuje i lubi się bawić. Uważam, że jeżeli aktor znajduje powód do zabawy w swoim ciężkim zapracowanym życiu to znaczy, że jest aktorem z powołania. Paweł ma tę cechę. Ma coś, co ja cenię w ludziach, czyli dystans do siebie. Nasz dialog w programie, gdy ja przychodzę do lekarza, jest podobno już kultowy.

Jubileusz 25-lecia działalności to z jednej strony czas na podsumowanie, a z drugiej okazja do snucia planów na przyszłość...
Mój najbliższy plan? Czekam na premierę filmu "Sztos 2" - jako producent i jeden z głównych bohaterów. Premierę mamy 19 stycznia, a dzień później film trafi na ekrany kin. Ja już ten film widziałem i jestem pełen nadziei, że zrobiliśmy wreszcie film, który będzie się podobał zarówno publiczności, jak i krytyce. Bo z tym mamy największy problem, że zawsze między publicznością i artystą jest recenzent, który może "napsuć" krwi (śmiech). Mamy taką cechę narodową, że każdy polski film musi być "zjechany", mówiąc delikatnie.

Myślę, że to jest niepotrzebne. Wszędzie na świecie kinematografie narodowe są postrzegane w trochę innym kontekście niż filmy amerykańskie, które dysponują wielkimi gwiazdami i ogromnymi budżetami. My konstruujemy filmy inaczej. I też inaczej trzeba je oceniać. Nie można oceniać komedii jako filmu pretendującego na przykład do Oscara. Bo to są dwie różne kategorie. To tak jakbyśmy oceniali hokeistę, że źle biega. Nie o to chodzi. Dlatego wierzę, że "Sztos 2" przypadnie do gustu publiczności i tej nowej, która nie pamięta pierwszej części filmu i tych, którzy od wielu lat czekają na kontynuację. Pojawią się nowi bohaterowie, w których wcielą się Borys Szyc i Bogusław Linda. Będzie Jan Nowicki i cała plejada wspaniałych naszych kolegów.

Czyli stara gwardia!
Stara gwardia, ale w doskonałej formie (śmiech).

Ile razy był pan w Zabrzu?
Mnóstwo! Wie pani, że pamiętam doskonale swój pierwszy raz w Zabrzu, bo wtedy występowałem w musicalu "Metro". Pamiętam, że była jakaś awaria i Janusz Józefowicz zawołał zza kulis, że mamy z Olafem Lubaszenko improwizować na scenie. Musieliśmy gadać dłużej niż normalnie, bo coś się zacięło. I dopiero na umówiony znak mogliśmy ruszyć z akcją. Zapamiętałem Zabrze z tego powodu, że to była pierwsza taka improwizacja w moim życiu w tak poważnym spektaklu, i to w dodatku muzycznym. A graliśmy wtedy z naprawdę dużymi gwiazdami jak Edyta Górniak, Katarzyna Groniec czy Robert Janowski. To była świetna ekipa i wszyscy dobrze się bawiliśmy.

W niedzielę w Domu Muzyki i Tańca też będziecie się dobrze bawić?
Tak, ale najważniejsze, by publiczność dobrze się bawiła. Musimy lekko zaprezentować to, co nas dużo kosztowało.

Zagra w DMiT

To będzie wyjątkowo zabawny wieczór. 6 listopada w Domu Muzyki i Tańca wystąpi Cezary Pazura, obchodzący w tym roku 25-lecie pracy artystycznej i jego goście: Jerzy Kryszak, Kabaret Młodych Panów, Michał Kempa i Anna Pituła (finaliści programu Stand Up. Zabij mnie śmiechem) oraz aktor Paweł Małaszyński, debiutujący w tym roku na kabaretowej scenie.
Jubileuszowa impreza Cezarego Pazury rozpocznie się o godz. 18. Bilety kosztują 80 i 100 zł.

Codziennie nowe informacje z Zabrza. Zapisz się do newslettera "Zabrze"!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto