Jak na twardziela przystało, zgodziłem się wziąć na siebie wizytę w laboratorium i już po chwili zrozumiałem, że żona załatwiła mnie w bardzo wyrafinowany sposób.
Najmłodsza w rodzinie jest bowiem nieco strachliwa. Na widok nieznanej osoby (w tym wypadku pielęgniarki) najpierw zrobiła wielkie oczy, a potem rozpoczął się koncert krzyku.
Koncert, który trwał długo i z biegiem czasu był coraz intensywniejszy, bo przecież znalezienie żyły w takiej małej, okrąglutkiej rączce nie jest łatwe. Pani grzebała (właśnie tak, grzebała!) w rączce igłą, a efektów nie było. Wreszcie doszła do wniosku, że można przecież pobrać krew z palca!
A dzieciak wciąż krzyczał, siniał z wysiłku i rzucał się na kozetce z niespotykaną wcześniej siłą. Blady ojciec prawie mdlał i też miał ochotę wrzeszczeć, ale na pielęgniarkę. Zaklinał się w myślach, że już nigdy więcej nie da się wpędzić w taki kanał, ale jednocześnie starał się grać twardziela – uśmiechał się pod nosem i zdradzały go tylko trzęsące się ręce.
A mama? Stała za drzwiami zdrętwiała z przerażenia i słuchała krzyków dziecka. Kiedy wyszedłem z łkającym maluchem z gabinetu zabiegowego rozpoczęła taniec uspokajający. Przytulania, kołysania i buziaki przyniosły dosyć szybki efekt, ale to co przeżyłem w pokoju zabiegowym zrozumie tylko ten, kto był w takiej sytuacji. I myślałem sobie, że nawet skrzynka piwa nie będzie w stanie przekonać mnie do powtórki.
Choć z drugiej strony, w każdym małżeństwie to właśnie facet jest od zadań specjalnych. Dlatego kiedy znów zostanę oddelegowany, przyjmę to z godnością, ale wcześniej wypiję herbatkę uspokajającą. Wieczorem, kiedy maluch już zaśnie, sam zafunduję sobie duże piwo i będę z siebie bardzo zadowolony.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?