Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dawid Podsiadło: "Chcę pokazać, że nie wyszedłem z telewizora" [rozmowa MM]

REDAKCJA portalu
REDAKCJA portalu
Damian Mękal / damianmekal.pl
Z Dawidem Podsiadło rozmawiamy o mdlejących na koncertach dziewczynach, medialnym szumie, strachu przed pisaniem tekstów i wcielaniu się w jednoosobowe Boney M.

**Zobacz też inne

Rozmowy MM

**Ten skromny 20-latek stał się największym objawieniem polskiej sceny muzycznej tego roku. W mediach zaistniał jako laureat X-Factora, jednak jak sam zapewnia i bez programu postawiłby na muzykę. W pół roku jego debiutancka płyta "Comfort and Happiness" pokryła się podwójną platyną, a na Dawida spadł deszcz nagród i nominacji.

Mimo to pozostał zwykłym chłopakiem i lada chwila planuje rozpocząć nowe artystyczne życie. Tym razem bez pomocy telewizji, wspólnie z kolegami ze szkolnej ławki.


Liczysz te mdlejąca na koncertach dziewczyny?

Nie, no co ty! Przecież nie mdleją. Dobra, raz w Sandomierzu był taki przypadek, gdzie potrzebna była interwencja sanitariuszy. Ale wszystko się dobrze skończyło.

Stara maksyma muzyków mówi, że dopóty na koncerty przychodzą ładne dziewczyny, dopóki warto grać koncerty. Początek masz obiecujący.

Przyznaje, dziewczyny bywają ładne, nawet bardzo. Nie znałem wcześniej tej maksymy, ale podoba mi się.

W ogóle początek masz bajkowy. Open'er, Coke Festival, platynowa płyta i jesienna trasa po 20 największych klubach w Polsce.

Staram się nie myśleć na temat tego wszystkiego, co się wokół mnie dzieje. Zdaję sobie sprawę z ogromu szczęścia, jakie mnie spotkało, że mogę grać taką trasę koncertową, że debiut okazał się sukcesem. Cieszę się tym i staram się spłacać dług, dając maksimum z siebie.

A nie przestraszyłeś się tego sukcesu, nie pomyślałeś, że "lepiej to już mi się nie uda"?

Mam do siebie zaufanie. Wiem, że będę jeszcze dostarczał dobry materiał, dobre utwory. Nie boję się, że wystrzelałem się z najlepszych melodii. Na drugiej płycie będzie jeszcze ciekawiej. Poza tym działam jeszcze w projektach, które zaczęły się na długo przed programem. Mocno pracujemy teraz z chłopakami z Curly Heads, a w zapasie pozostaje przecież jeszcze Reaching For The Sun.

Nie mam w sobie strachu. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby produkt, płyta, którą wypuszczę była zgodna ze mną. Nie chciałbym oszukiwać i korzystać z gotowych wzorów, chcę być za nie w pełni odpowiedzialny, sam je pisać, komponować. Jestem świadom tego, że debiutancka płyta Curly Heads nie będzie miała takiej promocji, otoczki i ilości zwolenników, jak mój solowy projekt, ale nie obrażam się o to, bo wiem, że jest to muzyka niszowa. Mimo to w ogóle mi to nie przeszkadza, chcę to zrobić, bo jest to dla mnie bardzo ważny zespół. Mimo że fani mojego wizerunku z programu mogą być rozczarowani. Pozostaje mieć nadzieję, że znajdzie się kilka sympatyków tego drugiego oblicza.

Jak całe zamieszanie przyjęli chłopaki z Curly Heads? Padło na próbie pytanie "co dalej z nami"?

Nie, nie... nie było takiej sytuacji. Przez grzeczność zapytałem chłopaków przed drugą próbą podejścia do X-Factora, czy mają coś przeciw, ale powiedzieli, że wszystko jest w porządku. Jesteśmy zgraną drużyną, trochę już razem przeszliśmy. Chłopaki szczerze cieszą się z mojego sukcesu i wiedzą jednocześnie, że mój sukces może pomóc też zespołowi. Fantastycznie byłoby wydać razem płytę, zagrać trasę, to są moi przyjaciele, to jest nasz zespół. Pracujemy nad tą płytą i jaramy się, naprawdę się jaramy.

Podobno za część pieniędzy z programu kupiłeś trochę sprzętu do waszej salki prób.

Tak, tak było.

To kolejny przykład na to, że nie zwariowałeś. Kiedy chciałem się z Tobą umówić, najpierw musiałem odbić się od szeregu opiekunów medialnych, piarowców, speców od marketngu, a okazało się, że wystarczyło napisać Ci wiadomość na Facebooku.

To chyba dobrze. Nie ma co wariować.

Zrobiłeś X-Factorowi lepszą reklamę niż te wszystkie billboardy ze znanymi twarzami. Wydaje mi się, że rachunki masz wyrównane. Będziesz chciał wydeptywać sobie własną ścieżkę? Bez łatki chłopaka z talent-show.

Dla wielu ludzi powstałem teraz, jako laureat drugiej edycji. Program mi pomógł, wiele spraw ułatwił, ale chcę pokazać, że nie wyszedłem z telewizora, ale już wcześniej zajmowałem się muzyką. Przez program ludzie się do mnie przywiązali, narodził się jakiś emocjonalny kontakt. To przeniosło się na dobry odbiór płyty. Ale ta płyta i tak by powstała, ja i tak bym grał.

Czego więc można spodziewać się po Curly Heads?

Amatorskiego podejścia do muzyki. Amatorskiego w znaczeniu młodzieńczego i szczerego. W tej muzyce będzie słychać, że stworzyła ją grupka kumpli z liceum, którzy po lekcjach grali w zagrzybiałej piwnicy. A w stylsityce? Na pewno naszych brytyjskich idoli, Muse czy Arctic Monkeys.

Z pewnością będzie to dla nas, naszych rodzin i przyjaciół fajne wydarzenie. Gramy razem już od czterech lat, nasz pierwszy wspólny koncert zagrany w sosnowieckiej piwnicy pamiętam jak dziś.

Z własną bandą najlepiej.

Oj tak, tak. Choć teraz też mam fantastyczny zespół, zaprzyjaźniliśmy się - to są wspaniali ludzie, ale też profesjonaliści, oni zjedli zęby na muzyce. My jesteśmy na samym początku. Dla Curly Heads sukcesem było wyróżnienie w przeglądzie młodych zespołów na Jarocinie czy support przed Archive i jesteśmy z tego bardzo dumni.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że ludziom spodoba się nasza szczerość. A że będzie w tym słychać jakieś niedociągnięcia? Nie szkodzi.

Teksty do tych hiciarskich utworów z "Comfort and Happiness" napisała dla Ciebie Karolina Kozak. Bałeś się sam chwycić za pióro?

Próbowałem, próbowałem, ale moje polskie teksty są... są po prostu słabe, pretensjonalne - zwykle żenujące. Sama Karolina łagodnie powiedziała, że "trzeba by było nad nimi popracować". Nie warto się nimi dzielić. Muszę jeszcze poćwiczyć, zanim będę potrafił wyrazić siebie w polskich wersach. Angielski jest dla mnie łatwiejszy, akceptuje te teksty i lubię je pisać. Poza tym trudno mi napisać melodię do polskiego tekstu, angielski wydaje mi się bardziej melodyjny. Na szczęście Karolina napisała fantastyczne teksty do "Trójkątów" i do "Nieznajomego". Mam nadzieję na kontynuowanie naszej współpracy. Z resztą napisała dla mnie już kolejny tekst, bardzo mi się podoba.

A teksty których polskich autorów chciałbyś jeszcze zaśpiewać?

Od zawsze podobały mi się teksty Artura Rojka. Lubię też wersy Meli Koteluk, ale wiem, że nie potrafiłbym ich zaśpiewać. Mela ma jasną, osobną wizję śpiewania swoich tekstów i ma na to wyłączność. Kto jeszcze? Na pewno Nosowska, Maria Peszek, Agnieszka Osiecka.

Jeden z moich kolegów nazwał Cię "młodym Bowiem", kiedy zapytałem dlaczego, odpowiedział "bo ten Podsiadło taki dziwaczny".

Serio? Fajnie kurczę. Nie słyszałem tego jeszcze. Podobno mam coś wspólnego z Chrisem Martinem z Coldplay, Jeffem Buckley'em - dla mnie super. Ale Bowie? To już naprawdę grubo.

To przyznaj się, czyje piosenki jako dzieciak śpiewałeś przed lustrem w łazience.

Oj były tańce. Na pewno śpiewałem Boney M, co z perspektywy czasu wydaje mi się dziwne. Byłem jednoosobowym Boney M, śpiewałem i tańczyłem. Były też utwory Queen, Nirvany. A pierwszy publicznie wykonany utwór to "Długość dźwięku samotności" w wieku 13 lat. Dni sportu w mojej szkole. Zadedykowałem ten wykon dziewczynie, w której byłem szalenie zakochany, ale po samej dedykacji uciekła z auli... no szkoda, ale rozmawiamy ze sobą, utrzymujemy kontakt.

Rozmawiał Krzysiek Żyła

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto