Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego kochamy bohaterów? - rozmowa dr Krzysztofem Łęckim

Grażyna Kuźnik
Dr Krzysztof Łęcki.
Dr Krzysztof Łęcki. fot. Arkadiusz Ławrywianiec.
Z socjologiem dr Krzysztofem Łęckim o tym, dlaczego kochamy bohaterów rozmawia Grażyna Kuźnik.

Dlaczego tak kochamy superbohaterów, że aż ich sobie wymyślamy? Czy to tęsknota za kimś bezinteresownie dobrym, o kogo w zwykłym świecie bardzo trudno?
No cóż, jesteśmy tylko ludźmi i nie mamy takich mocy ani możliwości, żeby ratować ludzkość. Podziwiamy poskromicieli zła, herosów dysponujących ogromną odwagą i siłą, zdając sobie jednak sprawę z własnych ograniczeń. Oni umieją pokonywać wszelkie trudności. My, jeśli czynimy coś dobrego, to raczej w skromnym zakresie. Poza tym superbohaterowie przedstawieni są bardzo atrakcyjnie. Są piękni, bogaci, niepokonani, cieszą się szacunkiem, mają wszystko, co nam się podoba. Są takimi, jakimi wielu z nas chciałoby być, ale bywa tylko w snach.

Może z tego kiedyś się wyrasta? Pan powiedział kiedyś, że za bohatera uważa własnego ojca.
Nie bardzo wierzę w to, że z marzeń o superbohaterach się wyrasta. W każdym dojrzałym człowieku, mogę mówić o mężczyznach, drzemie chłopak, który nadal fascynuje się ratowaniem świata przez Jamesa Bonda, choć może nawet sam przed sobą się do tego nie przyznaje. Ale oprócz bajkowych bohaterów potrzebni są także prawdziwi, na przykład ojcowie. Ja miałem to szczęście, że mogę podziwiać go za wielką niezależność. Za to, że nie chwalił za byle co, przez co jego pochwały nigdy się nie zdewaluowały. Ojciec, mniej zakolegowany z dzieckiem, bardziej na dystans, był jednak wzorem odpowiedzialności i rzetelności. Na pewno w poprzednich pokoleniach wielu ojców było prawdziwymi bohaterami dla swoich dzieci. Dzisiaj ojciec-kumpel przestaje być wzorem.

Według badań CBOS z ubiegłego roku, żołnierze z II wojny światowej znaleźli się w czołówce naszych bohaterów narodowych.
Oczywiście, to im się należy, ale często są to bohaterowie, którzy stracili życie w beznadziejnej walce. Nad naszymi bohaterami unosi się duch nieudanych powstań, jest smutek, melancholia i pożegnanie na zawsze. Doświadczył tego Julian Ordon, w 1831 roku dowódca obrony warszawskiej reduty, bohater narodowy dzięki utworowi Adama Mickiewicza. W wierszu, jak wszyscy pamiętamy, Ordon wysadza się w powietrze z całą amunicją. Ale w rzeczywistości Ordon przeżył. Tyle że nikt tego nie chciał przyjąć do wiadomości. Ordon czuł się tak, jakby jego życie było niestosowne. Bohater musi umrzeć, więc popełnił samobójstwo. Problem rozwiązany. Polacy wielbią poległych, pokonanych bohaterów.

Dlatego tak trudno nam się cieszyć podczas świąt narodowych?
To smutne obchody przegranych, i mało spektakularnych zwycięstw. Kiedy porównam amerykańskie święto 4 lipca, czyli Dzień Niepodległości z naszymi, to mi przykro. Oni są dumni z siebie, a my za bardzo tego nie potrafimy. Podziwiamy innych, a siebie oceniamy dziwnie. Nawet w drobiazgach. Nie wiem, jaki ma cel podkreślanie na przykład, ile minut grali Polacy w zagranicznych reprezentacjach. Ten zagrał minutę, ten dwie. Nie wiadomo, cieszyć się czy płakać. To pokazuje, że tak naprawdę nie wiemy, co o sobie myśleć.

Brakuje nam realnego, chłodnego spojrzenia na siebie?

Czasem lokalny sukces traktujemy jak wielkie osiągnięcie, a zdarza się, że naciągamy znaczenie marnego zwycięstwa. Nie wiem, czy w innym języku tak często mówi się o zaszczytnym trzecim miejscu? Czy inne nacje tak bardzo podkreślają, że choć ich drużyna poniosła porażkę, to porażka była honorowa?

Ale niektórzy rozpaczali, gdy nasz superbohater Adam Małysz zaczął zajmować dalsze miejsca.Małysz nauczył nas przestać udawać, że miejsca w czołówce to szczyt naszych marzeń. Potrzeba nam więcej realizmu i odwagi w spojrzeniu prawdzie w oczy, bez przesadnej radości z "naszych małych sukcesów".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto