Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drogo, aż głowa boli

Janusz Michalczyk
infografika: maciej dudzik
infografika: maciej dudzik
WROCŁAW Spekulanci i fiskus drenują nasze kieszenie Nic nie wskazuje na to, by paliwa mogły w najbliższym czasie wyraźnie stanieć. Przeciwnie – szykują się kolejne podwyżki.

WROCŁAW

Spekulanci i fiskus drenują nasze kieszenie

Nic nie wskazuje na to, by paliwa mogły w najbliższym czasie wyraźnie stanieć. Przeciwnie – szykują się kolejne podwyżki. Dlatego kto może, ogranicza wydatki na transport

Na niektórych wrocławskich stacjach tankowaliśmy wczoraj litr benzyny Pb 95 za 4,33 zł. Z kolei cena oleju napędowego zbliża się do granicy czterech złotych – na najdroższych stacjach płacimy za niego w regionie 3,95 zł.
Huragan atakujący wybrzeże USA stał się pretekstem dla spekulantów, by w ostatnich dniach podbić cenę ropy. Na giełdach płacono za baryłkę nawet (159 litrów) ponad 70 dolarów – o dwa dolary więcej niż wynosił rekord wszech czasów.
Ponieważ popyt na paliwa nie słabnie, głównie za sprawą szybko rozwijającej się gospodarki chińskiej, główni eksporterzy nie wykazują ochoty do obniżek. Na przykład średni koszt tzw. koszyka krajów OPEC sięga prawie 60 dolarów, podczas gdy pół roku temu 40 dolarów wydawało się ceną wysoką.
O ile spekulacja cenami paliw na światowych giełdach nie jest zjawiskiem nowym, to u nas wszystkich zaskoczył Mirosław Gronicki, minister finansów, który zapowiedział podniesienie stawki akcyzy dla sfinansowania dodatkowych wydatków z kasy państwa.
Realizacja tylko jednej ustawy – o zwrocie części podatku VAT za materiały budowlane – oznacza według ministra wzrost o 25 groszy na litrze. Jeśli uwzględnimy dodatkowe czynniki, to na stacjach litr benzyny czy oleju będzie kosztował o 30 groszy więcej. Gdyby taka podwyżka dziś weszła w życie, to na najtańszych stacjach za benzynę PB 95 musielibyśmy płacić 4,40 zł, a za olej – ponad 4 zł.
– Kalkulacje ministra w ogóle nie mają sensu, bo wpływy z akcyzy wcale nie będą wyższe – twierdzi Aurelia Kuran-Puszkarska, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych.
Rzecz w tym, że wiele niezbyt zamożnych osób będzie mniej jeździć i mniej kupować paliwa. Z kolei firmy transportowe czy rolnicy zaczną na większą skalę zaopatrywać się w szarej strefie, która nie tylko nie płaci akcyzy, ale w ogóle żadnych podatków.
Przedstawiciele izby twierdzą, że właściciele niektórych stacji – aby nie stracić klientów – obniżyli marżę do poziomu jednego grosza na litrze. Z kolei Inspekcja Handlowa wskazuje, że coraz silniejsza jest pokusa, by fałszować paliwa, dolewając do niego różne chemikalia.
Na zachodniej granicy widać, że Niemcy mniej chętnie przyjeżdżają do nas po benzynę czy olej. Różnica w cenie nie jest dla nich już tak atrakcyjna, jak jeszcze parę miesięcy temu.
Z kolei przy wschodniej granicy kwitnie na bazarach handel paliwem przywiezionym z Ukrainy czy Litwy. Miejscowa ludność już prawie nie zagląda na stacje. Trudno się temu dziwić, jeśli różnica na jednym litrze wynosi złotówkę, co na całym baku daje niebagatelną kwotę ponad 40 zł.
Co ciekawe, ceny na podkarpackich stacjach są wyższe niż w innych regionach kraju. Jak wytłumaczyć ten paradoks? Po prostu właściciele stacji uznali, że nie mają szans na wygranie z nielegalną konkurencją. U nich więc kupują turyści i przedsiębiorcy, którzy potrzebują faktur. •

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto