Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dyskusje o parytetach po prostu mnie śmieszą

Redakcja
Latem nie bierze długich urlopów, co najwyżej kilka dni
Latem nie bierze długich urlopów, co najwyżej kilka dni fot. arc
Z wiceprezes Kompanii Węglowej Ewą Malek-Piotrowską, rozmawia Mariusz Urbanke

Pracuje pani w branży, w której dominują mężczyźni. Dlatego muszę już na wstępie zapytać o modną ostatnio kwestię parytetów. Niektórzy politycy chcą, żeby panie zajmowały nie tylko 50 proc. miejsc na listach wyborczych, ale i 30 proc. miejsc w zarządach spółek. Co pani na to?

Teoretycznie powinnam się cieszyć, bo im nas, kobiet, będzie więcej w polityce czy gospodarce, tym powinno nam być łatwiej i lepiej. W końcu mówi się tu na Śląsku, że w kupie siła...

Nie zawsze ilość przechodzi w jakość. W Norwegii, gdzie w radach nadzorczych publicznych spółek obowiązkowo muszą zasiadać kobiety, doprowadziło to do pogorszenia wyników finansowych. Spadek wartości spółek wyniósł średnio 10 procent.

Ja się wcale nie dziwię, bo niczego nie można narzucać urzędowym dekretem. To muszą być procesy naturalne. Po prostu trzeba stwarzać kobietom warunki, żeby mogły się kształcić, rozwijać, awansować. Szczerze mówiąc dyskusje o parytetach mnie śmieszą. Jeśli ktoś ma talent, to sam się obroni. Jeśli kobieta nadaje się do jakiejś roboty, to się nadaje - i płeć nie ma tu nic do rzeczy.

A co sprawiło, że pani zdobyła tak mocną pozycję w górnictwie?

Nie mam pojęcia, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. W Katowicach ukończyłam studia i pierwszą pracę dostałam w kopalni Zabrze-Bielszowice. Pełniłam tam funkcję głównej księgowej. A później jakoś tak się złożyło, że powierzano mi coraz trudniejsze i bardziej odpowiedzialne zadania. Pełniłam funkcję zastępcy prezesa zarządu Rudzkiej Spółki Węglowej, wiceprezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej, prezesa zarządu Zakładu Specjalistycznych Robót Górniczych, a od roku 2008 jestem wiceprezesem zarządu Kompanii Węglowej. Moja kariera zawodowa jest więc ściśle związana z górnictwem, o czym kiedyś, jako łodzianka, nawet nie śniłam.

Praca w górnictwie, i to na wysokich stanowiskach, jest niewątpliwie stresująca. Jakie wydarzenie w czasie pani długiej kariery przyprawiło panią o drżenie serca?

Były dwa takie momenty i oba wiążą się z brakiem pieniędzy na wypłaty. Kiedy powstały spółki węglowe, banki bardzo niechętnie pożyczały im pieniądze. I mnie się to przydarzyło na początku pracy w Rudzkiej Spółce Węglowej i w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Oczywiście w końcu zdobyliśmy środki - bo górnik nie może odejść od kasy z kwitkiem - ale nerwówka była ogromna.

Proszę zdradzić, w jaki sposób radzi sobie pani z problemami. Czy ma pani jakąś sprawdzoną receptę na wyluzowanie się po pracy?

Pewnie wszystkich zaskoczę, ale nie jest to nic wyszukanego. Po prostu lubię pracować w ogrodzie.

Tu przypomina mi się znane powiedzenie miłośników grzebania w ziemi: Chcesz być szczęśliwy przez godzinę - upij się, chcesz być szczęśliwy przez rok - ożeń się, chcesz być szczęśliwy przez całe życie - załóż sobie ogród. W pani przypadku też tak jest?

Uwielbiam mój mały ogród, choć przyznam, że kiedy go zakładałam, nie myślałam o tak górnolotnych ideach jak szczęście, ale raczej o możliwości zrelaksowania się na świeżym powietrzu. Podczas pracy w ogrodzie rozmyślam o różnych sprawach, czasem to właśnie przy formowaniu roślin przychodzą mi do głowy rozwiązania trudnych zawodowych problemów.

Z wielu sondaży wynika, że nawet 60 procent szefów firm nie wyjedzie w tym roku na wakacje - takie są skutki kryzysu. A pani planuje dłuższy urlop?

Znów pewnie odpowiem w sposób nietypowy, ale w lecie nie biorę długich urlopów - co najwyżej kilka dni. Wolę pojechać na długie wakacje w styczniu, żeby naładować akumulatory w ciepłych krajach albo poszusować na nartach, na których nauczyłam się jeździć kilkanaście lat temu i teraz są moim ulubionym sportem.

A gdzie w najbliższym czasie chciałaby pani pojechać?

Na safari do Afryki, ale takie bezkrwawe, tylko po to, żeby zobaczyć egzotyczne miejsca, egzotyczne krajobrazy i zwierzęta.

Kompania Węglowa w ubiegłym roku osiągnęła wysoki zysk. Co, pani zdaniem, złożyło się na tak znakomity rezultat spółki?

Wiele czynników. Była dobra koniunktura na węgiel, korzystne ceny i wysoka sprzedaż. Spółka od lat jest sukcesywnie restrukturyzowana. Wszystkie poczynania obecnego i poprzednich zarządów zmierzały do poprawy kondycji Kompanii. I to daje rezultaty.

Nie macie już długów?

Do 2015 roku będziemy spłacać długi - około 600 mln złotych - po byłych spółkach węglowych, które weszły w skład Kompanii, ale mamy na to część środków. Innych zobowiązań niespornych nie mamy. Są oczywiście roszczenia gmin dotyczące podatku od nieruchomości w zakresie opodatkowania wyrobisk górniczych. Chciałabym w tym miejscu nadmienić o ostatnim rozstrzygnięciu NSA, które potwierdziło stanowisko spółki, że wyrobiska górnicze nie stanowią przedmiotu opodatkowania. Mam nadzieję, że kolejne rozstrzygnięcia będą dla nas równie korzystne.

Coraz głośniej mówi się o prywatyzacji Kompanii Węglowej. Czy gdyby dziś zapadła taka decyzja, bylibyście do niej gotowi?

Wszystkie działania zarządu Kompanii biorą to pod uwagę. Prowadzimy przejrzystą politykę informacyjną, żeby każdy inwestor mógł zyskać jednolite dane o kondycji spółki. Tworzymy też Centrum Usług Księgowych, bo przed wejściem na giełdę będziemy musieli wprowadzić międzynarodowe standardy rachunkowości. Nie jest to zadanie łatwe - wiem, bo podobny projekt realizowałam już w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Ale jestem pewna, że damy sobie radę.

Wiele spółek wyprowadza tego typu usługi jak księgowość na zewnątrz. Mówiąc konkretnie, do tak zwanych firm outsourcingowych, co pozwala na koncentrację na zasadniczych celach i obniżkę kosztów. Macie tego typu plany?

Zdecydowanie nie, ponieważ mamy wybitnych fachowców w tej dziedzinie, którzy doskonale sobie radzą z obsługą finansowo-księgową spółki. Po co więc ryzykować i zatrudniać niesprawdzone firmy? Kompania Węglowa jest zbyt dużą i zbyt poważną firmą, by pozwalać sobie na tego typu eksperymenty. Nie oznacza to oczywiście, że nie szukamy lepszych, tańszych i bardziej sprawnych rozwiązań - ale wszystko to robimy wewnątrz naszej firmy.

Lato spędza w Kompanii, a zimą szuka lata na świecie

Ewa Malek-Piotrowska lubi poznawać dalekie i egzotyczne kraje. Ostatnio była w Meksyku.

- To była wycieczka objazdowa - opowiada Ewa Malek-Piotrowska. - Zwiedziliśmy wiele interesujących i ważnych dla tego kraju miejsc - między innymi Guadalupe. Na pytanie, czy nie bała się jechać, bo panuje opinia, że w Ameryce Łacińskiej jest niebezpiecznie, odpowiada - Ani razu nie poczułam się zagrożona, wszystkie napotkane osoby zachowywały się bardzo przyjaźnie i uczynnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto