Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górnik Zabrze - Korona Kielce. Pokonali wicelidera 2:1! [WIDEO]

Piotr Szymański
Arkadiusz Gola
Górnik Zabrze pokonał na własnym stadionie Koronę Kielce 2:1.

Pech dał o sobie znać gościom jeszcze przed meczem, bowiem kontuzji na rozgrzewce doznał awizowany jako pierwszy bramkarz, Zbigniew Małkowski. W podstawowym składzie zastąpił go Radosław Cierzniak. Goście rozpoczęli mecz z aż sześcioma nominalnym obrońcami. Kamil Kuzera zagrał jako prawy skrzydłowy, a Jacek Markiewicz w środku pola. Od pierwszych minut dało się zauważyć, że nie są to ich nominalne pozycje. Dokładając do tego bardzo słabo dysponowanego Pawła Golańskiego - katastrofa gotowa. Górnik starał się konstruować atak pozycyjny, goście mieli natomiast problemy z wymienieniem kilku celnych podań. Deszczowa pogoda nie była sprzymierzeńcem obu drużyn w dzisiejszym spotkaniu. Wiele przypadkowych zagrań, mnóstwo niedokładności. Pod takim znakiem upływały początkowe fragmenty spotkania.

Niemoc na boisku trwała do 25. minuty. W polu karnym na uderzenie zdecydował się Adam Danch, fatalny błąd popełnił Cierzniak, który wypuścił mokrą piłkę z rąk. Z najbliższej odległości formalności dopełnił Tomasz Zahorski. Górnicy wyszli na prowadzenie, przy dużej zasłudze golkipera kielczan. Podopieczni Nawałki starali się pójść za ciosem i często nie schodzili z połowy gości. Dośrodkowania Wodeckiego lub centry Magiery z licznych rzutów wolnych nie przynosiły jednak rezultatu.

W drugą odsłonę lepiej weszli gospodarze. Znakomitą okazję miał w 52. minucie Daniel Sikorski, jednak uderzył wprost w Cierzniaka. Tą interwencją bramkarz gości częściowo zrehabilitował się za błąd przy bramce. Wraz z upływem minut coraz śmielej poczynała sobie Korona, czego dowodem jest mocny strzał Ediego z 68. minuty. Na posterunku był Stachowiak i odbił piłkę do boku. Dwie minuty później prowadzenie podwyższyli Górnicy. Rezerwowy Maciej Bębenek do spółki z Mariuszem Przybylskim rozklepali obronę Korony, a Sikorskiemu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do pustej bramki.

W 89. minucie na Roosevelta pojawiły się emocje. Dość niespodziewanie kontaktową bramkę zdobyli podopieczni Marcina Sasala. Edi posłał piłkę za plecy formacji obronnej zabrzan, w polu karnym znakomicie do strzału z powietrza złożył się Słowak Pavol Stano i nie dał szans bramkarzowi. Do końcowego gwizdka Huberta Siejewicza wynik nie uległ zmianie.

Podobnie jak w meczu z Jagiellonią w poprzedniej kolejce, Korona zdobyła bramkę w samej końcówce, lecz tym razem nie wystarczyło to do zdobycia choćby punktu. Natomiast Górnik udowodnił, że przed własną publicznością jest bardzo groźny. Zabrzanie awansowali na 4. miejsce w tabeli i do swojego dzisiejszego rywala tracą już tylko dwa punkty.


Górnik Zabrze 2-1 Korona Kielce
Tomasz Zahorski 25, Daniel Sikorski 71 - Pavol Staňo 89

Górnik: Adam Stachowiak - Michał Pazdan (90. Maciej Mańka), Adam Danch, Mariusz Jop, Mariusz Magiera - Grzegorz Bonin (68. Maciej Bębenek), Mariusz Przybylski, Aleksander Kwiek, Daniel Sikorski (83. Adam Marciniak), Marcin Wodecki - Tomasz Zahorski.

Korona: Radosław Cierzniak - Paweł Golański, Pavol Stano, Hernani, Nikola Mijailović - Kamil Kuzera (60. Andrzej Niedzielan), Aleksandar Vuković, Jacek Markiewicz, Andradina, Paweł Sobolewski - Maciej Korzym (79. Łukasz Maliszewski).

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów: 9200.
Żółte kartki: Kwiek, Wodecki - Kuzera.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto