To był mecz pod bardzo wysokim napięciem i z maksymalnym poziomem stresu. Na murawie Areny Zabrze zmierzyli się Górnik, wynoszący z szatni balast jedenastu spotkań bez zwycięstwa, i Wisła Kraków, mająca takich występów dziesięć, ale aż dziewięć ostatnich zakończonych porażkami.
Górnicy mobilizowali się na różne sposoby, między innymi mocno akcentowali termin spotkania. W związku z Barbórką przedmeczowa konferencja odbyła się 320 metrów pod ziemią w kopalni Guido, plakat zapowiadający piątkowe starcie też utrzymano w podobnej tonacji. A ponieważ rzecz działa się 6 grudnia, w całą otoczkę wpleciono Mikołaja, który rozdawał dzieciom upominki w rytm melodii granych przez orkiestrę górniczą.
Zaczęło się jednak od bardzo szybkiej „rózgi”. W 3 minucie Michał Mak popędził prawą stroną, bez przeszkód dośrodkował w pole karne, a tam Paweł Brożek w prosty sposób wkręcił w murawę Borisa Sekulicia i wkopał piłkę do siatki.
Zabrzanie wyglądali i na wstrząśniętych, i na zmieszanych. Kolejne ich zagrania wzbudziły irytację na trybunach i już po 10 minutach rozległo się dosadne „k.... m..., zacznijcie grać!”. I chociaż gospodarze sporo biegali, to chaos w ich poczynaniach był widoczny.
Przed rozpoczęciem spotkania kibice gospodarzy chłodno powitali sędziego Bartosza Frankowskiego, którego obwiniają o stratę kilku punktów na VAR-ze. Tymczasem to arbiter z Torunia wpłynął na uciszenie stadionowej burzy po pół godzinie gry, gdy Rafał Janicki pokonał Martina Chudego, ale sędzia słusznie bramki nie uznał, bo wiślak był na spalonym. W efekcie do przerwy zostało 0:1, ale schodzących do sztani zawodników żegnała lawina gwizdów.
Początek drugiej połowy był jednak jeszcze słabszy - to Wisła atakowała. To ona jednak straciła gola, gdy wprowadzony sekundy wcześniej do gry Łukasz Wolsztyński po centrze Erika Janży zrobił obrońcom gości „Brożka”.
Tyle, że krakowianie zareagowali bardzo szybko i chwilę później Chuca płaskim strzałem sprzed pola karnego - przy błyskotliwej asyście Brożka - przywrócił poprzedni stan, skracając jednak czas zabrzańskich nadziei do mniej więcej trzydziestu minut.
Kwadrans później był remis. Hiszpanie udowodnili, że temperatura nie zmroziła ich talentów i Igor Angulo dośrodkował dokładnie na głowę Jesusa Jimeneza. A dwie minuty po tym zdarzeniu sam Angulo trafił w słupek. Ataki Górnika zaczęły przypominać sztorm. A w 85 minucie sędzia Fran-kowski skonsultował się z VAR-em i podyktował jedenastkę, bo Vullnet Basha wbiegł w Davida Kopacza. Do karnego podszedł Angulo i pod poprzeczką wpakował ją do siatki!
Pierwsze od sierpnia zwycięstwo Górnika przypieczętował w doliczonym czasie gry Jimenez. Szczęśliwy trener Brosz razem z całą ławką rezerwowych wbiegł na boisko, by uściskać Hiszpana.
Górnik Zabrze – Wisła Kraków 4:2 (0:1)
0:1 Paweł Brożek (3), 1:1 Łukasz Wolsztyński (56), 1:2 Chuca (58), 2:2 Jesus Jimenez (75), 3:2 Igor Angulo (87-karny), 4:2 Jesus Jimenez (90+2)
Górnik: Chudy - Sekulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Janża - Zapolnik (54.Wolsztyński), Ściślak (46. Bainović), Matras (77. Matuszek), Kopacz, Jimenez - Angulo.
Wisła: Buchalik - Burliga, Klemenz, Janicki, Sadlok - Błaszczykowski (73. Carlos Silva), Pawłowski (81. Zdybowicz), Basha, Chuca, Mak - Brożek (59. Boguski).
Żółte kartki: Kopacz, Sekulić, Matuszek - Chuca, Mak, Klemenz
Sędziował:: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 9612
Dasz sobie radę? Spróbuj
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?